Mała książeczka z piękną historią

Jan Włodek ((1885-1940), profesor UJ, zebrane w tym tomiku wiersze napisał na początku XX wieku, jako kilkunastoletni gimnazjalista. Zbiorek opatrzył adnotacją, by wydane zostały pośmiertnie przez jego spadkobierców. Po ponad stu latach dzieci profesora - prof. Jan Marian Włodek i prof. Zofia Włodek- spełniły wolę ojca.

 
 

Wiersze zostały spisane atramentem ręką samego autora w notesie, na okładce którego siostra poety, Wanda, namalowała ołówkiem jego podobiznę w wieńcu laurowym i z lirą (atrybutami wszystkich wielkich poetów), pod spodem zaś napisano: "Wydanie pośmiertne, nakładem spadkobierców Jana Włodka". Teraz, po ponad stu latach, potomkowie Jana Włodka, jego dzieci prof. Jan Marian Włodek i prof. Zofia Włodek, wypełnili wolę ojca i poety.

We wstępie, sędziwi obecnie potomkowie profesora napisali:

Tomik wierszy młodzieńczych naszego Ojca, oprawiony tak pięknie przez jego siostrę Wandę, przeleżał wiele lat w szafie, nie tyle zapomniany, co może nieuprzytomniony naszej pamięci. Zapamiętaliśmy bowiem Ojca jako naukowca, profesora Uniwersytetu o trzeźwym umyśle i stonowanych emocjach, nie zaś jako poetę! Dopiero przy okazji pisania biografii "Jan Włodek. Legionista, dyplomata, uczony" (Małe Wydawnictwo 2009) maleńka książeczka wypłynęła spomiędzy innych starych pamiątek. Charakter pisma nie pozostawia żadnych wątpliwości.

Wobec nas Ojciec nigdy nie zdradził się ze swoją twórczością poetycką. Nie wiemy, czy Wanda była jedyną wtajemniczoną (sama malarka, a więc współrozumiejąca dusza artysty), czy też w dąbrowickim salonie cała rodzina uczestniczyła w wieczorach recytatorskich. Pewne jedynie jest to, o czym świadczy okładka: inicjały WW, które niechybnie należą do Wandy Włodek, data 14/3 1901 oraz adnotacja "Wydanie pośmiertne nakładem spadkobierców Jana Włodka"…

(...) Jako dzieci czujemy się spadkobiercami jego dorobku naukowego, wpojonych nam wartości, ofiary życia dla Ojczyzny. Przyjmujemy zatem i to zobowiązanie złożone przed wiekiem w naszym imieniu.

Wstęp do wierszy napisała dr Gabriela Olszowska, dyrektor Gimnazjum nr 2 im. Adama Mickiewicza w Krakowie. Doświadczona polonistka nie ma wątpliwości, że twórczość młodziutkiego Jana Włodka nie jest najwyższych lotów, uważa jednak zbiorek za doskonałą ilustrację epoki i bardzo dobry przykład budowania pamięci i tożsamości.

Piętnastoletni Janek Włodek nigdy nie został poetą. O dorosłym Janie Włodku wiemy dużo. Był legionistą, dyplomatą, profesorem Uniwersytetu Jagiellońskiego, wybitnym specjalistą ds. rolnictwa, piewcą i miłośnikiem Tatr, podróżnikiem i świetnym fotografem. Jego dzieci: Jan Marian Włodek (1924) i Zofia Włodek (1925) poszli w ślady ojca, zajęli się nauką. Obydwoje są profesorami.

Nota biograficzna:

Jan Włodek urodził się 31 sierpnia 1885 roku w majątku ziemskim swoich rodziców w Dąbrowicy. Tu spędził najwcześniejsze dzieciństwo i pobierał pierwsze nauki od prywatnych nauczycieli. Później był uczniem I Gimnazjum im. Bartłomieja Nowodworskiego, a następnie III Gimnazjum im. kr. Jana Sobieskiego. W 1903 roku zdał maturę i podjął studia rolnicze we Wrocławiu, które kontynuował na uniwersytetach we Fryburgu i w Berlinie, gdzie w 1911 roku uzyskał tytuł doktora. Po powrocie do Krakowa pracował jako asystent na Uniwersytecie Jagiellońskim. W 1912 roku poślubił Zofię Goetz-Okocimską; mieli dwoje dzieci, Jana Mariana (1924) i Zofię (1925). W 1914 roku wstąpił do Legionów Polskich, by wziąć udział w walce o niepodległość, mimo iż zły stan zdrowia zwalniał go ze służby wojskowej. Wraz z oddziałem zawędrował aż na Wołyń. Na początku 1917 roku wyjechał do Hagi jako reprezentant Naczelnego Komitetu Narodowego, by na trzy lata objąć polską placówkę dyplomatyczną. Jego zadaniem była głównie opieka nad polskimi jeńcami. W 1920 roku powrócił do kraju i do pracy na Uniwersytecie Jagiellońskim. W 1936 roku uzyskał tytuł profesora zwyczajnego. Zasłużył na miano jednego z najwybitniejszych profesorów rolnictwa. Był gorącym zwolennikiem parcelacji majątków, zanim jeszcze nakazała je reforma rolna. Walczył z zacofaniem wśród chłopów, propagując ideę świadomego rolnictwa wspartego na nauce. Rozmiłowany w Tatrach, angażował się w ochronę przyrody górskiej; zagranicą postrzegany był jako polski pionier ekologii. Był też publicystą, podróżnikiem, doskonałym fotografem i - o czym do tej pory mało kto wiedział - poetą. Wróżono mu wielką karierę i stanowisko rektora UJ, lecz szanse te zaprzepaścił wybuch II wojny światowej. 6 listopada 1939 roku, wraz z innymi profesorami krakowskich uczelni, został aresztowany przez Gestapo, a następnie przewieziony do obozu koncentracyjnego Oranienburg-Sachsenhausen. Poddawany represjom fizycznym i psychicznym nigdy nie upadł na duchu - przeciwnie, jak świadczą współwięźniowie, był wsparciem dla pozostałych. Jego obozowi koledzy opowiadali, jak w czasie długich apeli na mrozie Jan Włodek recytował szeptem gniewne wersy Iliady Homera - po grecku! Z początkiem 1940 roku został zwolniony. Zmarł z wycieńczenia w kilka dni po powrocie do Krakowa, 19 lutego 1940 roku.

"Wiersze młodzieńcze" Jana Włodka wydane zostały z dużą dbałością przez Małe Wydawnictwo. W zbiorku zamieszczono kopie stron ze starego notesu i wiernie odtworzono okładkę zaprojektowaną ponad sto lat temu przez siostrę nastoletniego poety.

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas