Mendoza: "Prześwietny raport kapitana Dosa"

Ta książka to spisywany skrzętnie dziennik pokładowy z niecodziennej wyprawy. To również cudowna satyra, która obśmiewa pozorny ład i porządek współczesnego świata i pokazuje, jak łatwo życie wymyka się nam spod kontroli.

Eduardo Mendoza
Eduardo Mendozamateriały prasowe
Okładka nowej książki Eduardo Mendozy wydanej przez Wydawnictwo Znak
Okładka nowej książki Eduardo Mendozy wydanej przez Wydawnictwo Znakmateriały prasowe

Sytuacja jest nieciekawa.
W sektorze Upadłych Kobiet kończy się szampon i róż do policzków. Stosowana zapobiegawczo stęchła woda z siarczanem śmiechu uspokaja sektor Przestępców, ale przyczynia się do zaburzeń oddychania w sektorze Nieprzewidywalnych Staruszków. Poza tym piastujący stanowisko przywódcy statku kosmicznego Horacio Dos nie zna współrzędnych miejsca, do którego zmierza - ze względów bezpieczeństwa zostaną mu one udostępnione dopiero pod koniec podróży.

Nowa książka Eduardo Mendozy zachwyci miłośników fantastyki. Tym razem jest to także dosadna satyra współczesnego świata.

Przeczytaj fragment książki:

Braki w ładowniach. Do jedzenia po pół porcji ryżu na mleku, do picia stęchła woda z chlorofilem. Ogólne niezado­wolenie i próby wzniecenia buntu w sektorze Przestępców. Pierwszy starszy oficer pokładowy sugeruje, żeby ich zaga­zować w ramach prewencji. Drugi starszy oficer pokładowy opowiada się za perswazją, być może dlatego, że uważa ten sposób za bardziej skuteczny, albo dlatego, że chce sprzeci­wić się pierwszemu starszemu oficerowi pokładowemu. Ar­gumentuje, że nawet gdyby Przestępcom udało się przejąć władzę nad statkiem i dezaktywować mechanizmy prewen­cyjnej autodestrukcji, na co by się im zdał, skoro lodówka jest pusta? To jego rozumowanie, nie moje. Nienaganne pod warunkiem, że Przestępcy wysłuchaliby tych argumentów. No tak, ale gdyby ich wysłuchali, czy nadal byliby przestęp­cami, czy też obraliby styl życia bardziej dostosowany do re­guł społecznych? Pytanie to wzbudza pewne zainteresowanie jedynie z teoretycznego punktu widzenia, przez co kwestia pozostaje nierozstrzygnięta aż do najbliższej narady dowództwa.

Środa, 31 maja

Braków w ładowniach, do których odniosłem się wczoraj w tym prześwietnym Raporcie, nie należy przypisywać złemu rozporządzaniu zapasami z mojej strony ani krótkowzroczno­ści władz, które zajmowały się zaopatrzeniem nas w prowiant przed opuszczeniem Ziemi.

W rzeczywistości zarówno oszacowanie ilości zapasów, jak i ich codziennej dystrybucji było bardzo trudne, gdyż ani za­opatrujący nas, ani ja nie znaliśmy celu, do którego zmierza statek i - co za tym idzie - czasu, jaki będzie potrzebny do dotarcia do niego.

Wyznaczono mi jedynie prowizoryczny kurs, którego sta­ram się trzymać w ramach marginesu błędu dopuszczalnego w tego typu podróżach.

Dochodzi do tego fakt, że być może przypadkowo znaleźli­śmy się w strefie helikoidalnej, gdzie, jak wiadomo, czas pod­lega wahaniom, które można by określić jako zabawne, gdyby nie uniemożliwiały jakiejkolwiek racjonalnej organizacji i nie pobudzały apetytu załogi i pasażerów. Ledwie skończą obiad, a już proszą o podwieczorek. I tak w kółko. Wspomnieć też należy, że zarówno w skład załogi, jak i pasażerów wchodzą ludzie niemający zbytnich skłonności do regularnych, higie­nicznych i zdrowych nawyków w odniesieniu do jedzenia, pi­cia i wszystkich pozostałych spraw.

Z uwagi na to, co powyżej zostało powiedziane, i jak za­wsze z należnym szacunkiem, korzystam ze sposobności, żeby powtórzyć, że ja, Horacio Dos, jak powszechnie wiadomo, pia­stujący stanowisko dowódcy, niechętnie przyjąłem tę misję, wy­rażając słownie swoje zastrzeżenia z następujących powodów:

a) niepewny i zdecydowanie kłopotliwy charakter misji

b) nieokreślony, ale bez wątpienia długi czas trwania wspo­mnianej misji

c) trudny lub delikatny charakter pasażerów

d) statek wysłużony i w złym stanie

e) krnąbrny charakter kadry oficerskiej i załogi

f) nieadekwatny żołd dowódcy.

W odpowiedzi przywołano pewne epizody z mojej kariery, przypisywane według jednej z wersji niedbalstwu, niekompe­tencji i bezczelności. Powiem tylko, że stanowczo odrzucam te insynuacje, które nie są poparte żadnymi dowodami, czy to materialnymi, czy innego rodzaju.

Ponadto misja ta przypada na czas dosyć nieodpowiedni, po­nieważ ja sam, wyczuwając we właściwych władzach niechęć do mojej osoby, postanowiłem wystąpić z wnioskiem o wcześ­niejszą emeryturę z prawem do pełnego żołdu, w którym to celu złożyłem niedawno podanie, jakie rozpatruje obecnie Komitet do spraw Ewaluacji. Nie mam wątpliwości, że to nie zbieg okoliczności i że opinia komitetu będzie zależała od po­myślnego wypełnienia misji.

W porze śniadania znów doszło do protestów, ze względu na które zapobiegawczo rozkazuję dodać do stęchłej wody siar­czan śmiechu. Odnosi to skutek w przypadku Przestępców, którzy porzucają swoje wrogie nastawienie i pożytkują energię na śpiew i zabawy, ale powoduje zaburzenia oddychania w sek­torze Nieobliczalnych Staruszków. Przywołuję lekarza pokła­dowego i po wysłuchaniu jego opinii postanawiam zmienić kurs w celu zawinięcia na najbliższą Stację Kosmiczną i uzu­pełnienia tam zapasów.

W instrukcjach, które otrzymałem, kiedy przyznano mi tę misję, nie wspomina się o możliwości nawiązywania jakiego­kolwiek kontaktu ze Stacjami Kosmicznymi, a tym bardziej o lądowaniu na nich. Jednak ta ewentualność nie jest wyraźnie zabroniona, dlatego też uważam, że mogę skorzystać z moż­liwości postąpienia wedle własnego uznania, zwłaszcza w sy­tuacji takiej jak nasza.

Wiem oczywiście, że władze federalne odradzają - żeby nie powiedzieć "dezaprobują" - kontakty pomiędzy Stacjami Kos­micznymi i statkami - zwłaszcza wypełniającymi misję taką jak ta, która mnie została przydzielona - ze względu na za­burzenia, jakie kontakty te, których regulamin nie waha się określić mianem "odwiedzin", mogą spowodować w rytmie funkcjonowania danej Stacji Kosmicznej. Regulamin przewi­duje nawet kary dla łamiących ten przepis bez uzasadnionego powodu. Dlatego też, sporządzając ten prześwietny Raport, szeroko opisuję zmienne koleje naszego losu. Postanowiłem zresztą ograniczyć wymiar naszej wizyty na Stacji Kosmicz­nej do minimum, zarówno w odniesieniu do czasu trwania, jak i do liczby uczestniczących w niej osób.

Co do opóźnienia, jakie z tego wyniknie w stosunku do prze­widywanego harmonogramu podróży, trudno mi go uniknąć przede wszystkim dlatego, że nie znam jeszcze przewidywa­nego harmonogramu.

Tego samego dnia wieczorem

W celu dokonania oceny sytuacji i znalezienia na wszelki wy­padek jakiejś Stacji Kosmicznej w Cyfrowym Astrolabium przy­wołuję na naradę pierwszego starszego pokładowego. Zanim przechodzę do rzeczy - postępując zgodnie z naukami wynie­sionymi ze Szkoły Dowódców Villalpando - przeznaczam chwi­lę na pozyskanie jego przychylności: obsypuję go pochwałami i, co ważniejsze, wyrażam się pogardliwie o drugim starszym po­kładowym, o którym mówię zawsze "trzeci starszy pokładowy". Potem przywołuję drugiego starszego pokładowego i zwracam się do niego per "pierwszy starszy pokładowy". W ten sposób za­pewniam sobie lojalność obu i podsycam ich wzajemną niechęć. Następnie rozsyłam szpiegów, żeby dowiedzieć się, czy oni dwaj próbują robić to samo między sobą w stosunku do mojej osoby.

Czynności te nie pozostawiają czasu na zlokalizowanie Stacji Kosmicznej w Cyfrowym Astrolabium. Poszukiwania zostają zawieszone aż do najbliższej narady dowództwa.

Piątek, 2 czerwca

Sektor Upadłych Kobiet jest z założenia mało buntowniczy. Nieoceniony natomiast jest jego potencjał zmieniania wewnętrznego porządku publicznego na statku i, ogólnie rzecz biorąc, wszelkiego porządku publicznego.
Przed wyjściem przedstawicielka Upadłych Kobiet pyta mnie, ile czasu zajmie nam dotarcie do wspomnianej przeze mnie Stacji Kosmicznej, bo powinna złożyć szczegółowy raport z naszej rozmowy swoim towarzyszkom z sektora. Odpowiadam, że zajmie, ile zajmie, ponieważ lecimy w strefie helikoidalnej, a w związku z tym zwiększanie lub zmniejszanie prędkości nic by nie dało. Przykładnie mi dziękuje, a przed wyjściem robi zabawny ukłon.

Widać wyraźnie, że pretenduje do stanowiska stałej reprezentantki Upadłych Kobiet i kto wie, czy nie wszystkich pasażerów, co czyni ją potencjalnie niebezpieczną. Fakt ten jednakże nie przeszkadza mi przyznać, że ma atrakcyjny wygląd. Sądząc po aparycji, musi być całkiem młoda, dlatego przykre jest, że podróżuje na pokładzie tego statku, i to w sektorze Upadłych Kobiet. Bez wątpienia zawdzięcza to prowadzeniu się, które nie wiem, czy uważać mam za naganne, czy godne. Ponadto jej rysy twarzy wskazują na wysokie pochodzenie, być może szlacheckie, a jej ogólna postawa jest skromna, ani nie pogardliwa, ani zalękniona. Zauważywszy powyższe, rozkazuję jej wrócić do przewidzianego regulaminem miejsca odosobnienia.
W drzwiach mija się z drugim starszym pokładowym, któremu uprzednio zleciłem zlokalizowanie najbliższej Stacji Kosmicznej w Cyfrowym Astrolabium i który przychodzi złożyć raport.

"Prześwietny raport kapitana Dosa" Eduardo Mendozy wydało wydawnictwo Znak.

Wydawnictwo Znak
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas