Miała poznać „Dobrego Ducha”. Poszukiwania wielkiej miłości zakończyły się tragedią

22-letnia Kasia właśnie miała rozpocząć studia. W internecie poznała tajemniczą osobę, która określała się mianem „Dobrego Ducha”. Kobieta wyruszyła w Polskę jego śladem, jednak w Zakopanem przypadkiem spotkała mężczyznę, który w brutalny sposób odebrał jej życie. Oto historia z 2003 roku, która wstrząsnęła opinią publiczną.

Kasia była w stałym kontakcie z mamą, jednak przyszedł czas, że przestała się odzywać
Kasia była w stałym kontakcie z mamą, jednak przyszedł czas, że przestała się odzywać123RF/PICSEL

W poszukiwaniu miłości

To miał być udany rok. Pochodząca z województwa lubuskiego 22-letnia Kasia dowiedziała się, że już niedługo rozpocznie studia. W internecie poznała tajemniczego "Dobrego Ducha" i wierzyła, że znalazła miłość życia. Nic o nim nie wiedziała, jednak postanowiła ruszyć w Polskę i go odnaleźć.

"Nakreślę ci trasę podróży. Jedź gdzie Gwiazda Północy, gdzie Perła Południa" - jak podaje "Gazeta Lubuska", taką wiadomość miała dostać Kasia od znajomego z internetu. Pod koniec lipca ruszyła więc zgodnie ze wskazówką najpierw na północ do Gdańska, a później na południe do Zakopanego. Kobieta oznajmiła matce, że w podróż wybiera się z koleżanką. 

Kasia była w stałym kontakcie z mamą, jednak przyszedł czas, że przestała się odzywać. Zaniepokojona mama odkryła, że jej córka wyruszyła w podróż sama. "Dobry Duch" również milczał i nie odpowiadał na próby kontaktu ze strony bliskich Kasi. Po czasie okazało się, że jest nim kobieta — mieszkanka Słupska, która podała się za mężczyznę.

Kasia po raz ostatni była widziana 31 lipca w górach z nieznajomym mężczyzną. 5 sierpnia fotografik z Krakowa w krzakach w Dolinie Chochołowskiej natrafił na ubrania i rzeczy osobiste studentki. Natychmiast rozpoczęły się poszukiwania kobiety.

Studentka ostatni raz była widziana w Dolinie Chochołowskiej
Studentka ostatni raz była widziana w Dolinie ChochołowskiejStanislaw Bielski/REPORTEREast News

Śmierć z rąk złego ducha

W poszukiwaniach brało udział niemal 150 policjantów, strażaków i ratowników. Wspólnymi siłami przeczesywali Zakopane, góry, szlaki i doliny. Do górskiego miasteczka przyjechała również matka Kasi. Jak podaje "Gazeta Lubuska", spacerowała doliną, bo tam ciągnęła ją matczyna intuicja. 

Śledczy ustalili, że 30 lipca Kasia dotarła do Zakopanego. Na dworcu poznała Pawła H. Twierdził, że jest przewodnikiem górskim. Prawda była jednak nieco inna. W rzeczywistości pracował dla właściciela hotelu na Gubałówce, a jego zadaniem było namawianie turystów na nocleg. To jednak nie koniec, bo 36-letni Paweł H. dwa lata wcześniej wyszedł z zakładu karnego, w którym odbywał karę pozbawienia wolności za gwałt.

Dzień później studentka była widziana w schronisku w Dolinie Chochołowskiej. Za sprawą wpisu do książki meldunkowej odkryto tożsamość jej towarzysza. Pewien góral zeznał, że przed jednym z szałasów w dolinie Paweł H. groził mu bronią. Później jednak trop się urywa. 

Policjanci, znając kryminalną przeszłość mężczyzny, spodziewali się najgorszego. Poszukiwania jednak nie przynosiły efektów. Nikt nie natrafił na ciało młodej studentki.

„Wilk w owczej skórze”

Głównym podejrzanym był Paweł H. Policja postanowiła więc opublikować jego wizerunek. Jak się okazało, mężczyzna od razu wyjechał z Zakopanego. Dotarł do Konina, gdzie został zatrzymany. Pawła H. rozpoznał mieszkaniec miasta. 

Mężczyzna przyznał się do zabójstwa studentki, a także zdradził szczegóły zbrodni. Kasia straciła życie w pasterskim szałasie. Została tam zaciągnięta siłą, skatowana i brutalnie zgwałcona. Śmierć nastąpiła w wyniku uduszenia. Mężczyzna twierdził, że działał pod wpływem impulsu.

Paweł H. zeznał, że popełnił zbrodnię pod wpływem impulsu
Paweł H. zeznał, że popełnił zbrodnię pod wpływem impulsuLeon StankiewiczEast News

Paweł H. ukradł wszystkie rzeczy Kasi. Niektóre z nich ukrył w krzakach, a te wartościowe zabrał ze sobą. Ciało studentki zakopał niedaleko czarnego szlaku turystycznego prowadzącego z Doliny Chochołowskiej do Kościeliskiej. Przysypane ściółką miejsce ukrycia zwłok było nie do znalezienia. 

W 2005 roku Paweł H. usłyszał wyrok. Sąd w Białymstoku za gwałt i zabójstwo skazał go na dożywocie. Wyrok obejmuje również inne przestępstwa na tle seksualnym. Sędzia nazwał go "wilkiem w owczej skórze". Dodał, że Paweł H. "za nic miał życie młodej dziewczyny".    

***

Jak wygląda wsparcie sportowców przez psychologów?Newseria Lifestyle
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas