Seryjny morderca z Long Island. Kto zabił prostytutki?
11 lat temu na osoby zamieszkujące okolice plaży Gilgo Beach na Long Island padł blady strach. W ciągu zaledwie roku policja znalazła tam 11 ciał zamordowanych i poćwiartowanych kobiet. Funkcjonariusze od początku nie mieli wątpliwości, że mają do czynienia z jednym sprawcą. Profil ofiar był bowiem bardzo podobny. Seryjny morderca wybierał młode dziewczyny, które pracowały jako prostytutki. Zawsze porzucał ich ciała w tym samym miejscu i w taki sam sposób. Jak to możliwe, że przez kilkanaście lat pozostał bezkarny?
12 miesięcy, 11 ciał. Nierozwiązana zbrodnia sprzed lat
Gilgo Beach było spokojnym i cichym miejscem, chętnie wybieranym przez mieszkańców Long Island w czasie długich weekendów. Na plaży można było odpocząć, podziwiając malownicze widoki. Wszystko zmieniło się pod koniec 2010 roku. W grudniu policja dokonała makabrycznego odkrycia. Funkcjonariusz w czasie treningu psa odnalazł jutowy worek, a w nim zmasakrowane szczątki 24-latki.
Jak ustalono w toku postępowania, była to Shannan Gilbert. Zamordowana dziewczyna trudniła się prostytucją i zaginęła w maju 2010 roku. Ostatni raz była widziana z klientem - mężczyzną, którego nikt nie potrafił zidentyfikować.
24-latka w dniu swojego zginięcia miała dobijać się do drzwi jednego z domów w okolicy Gilgo Beach prosząc o pomoc. Shannan Gilbert z uporem maniaka krzyczała, że ktoś chce ją zabić.
Po odnalezieniu szczątków 24-latki policja zabezpieczyła dowody i przystąpiła do wyjaśniania sprawy. Mieszkańcy pobliskich terenów mieli nadzieję, że ich życie możliwe szybko wróci do normy. Tak się jednak nie stało.
W trakcie przeszukiwań terenu funkcjonariusze odnaleźli cztery inne ciała. Wszystkie ofiary łączył młody wiek, profesja oraz pracodawca. Prostytutki realizowały usługi za pośrednictwem popularnego serwisu internetowego Craigslist.
Detektywi z hrabstw Nassau i Suffolk oraz policja stanu Nowy Jork wiedzieli już, że mają do czynienia z poważną sprawą. W marcu 2011 roku podczas zabezpieczania dowodów odkryli kolejne szczątki zamordowanych ofiar. Ciała sześciu młodych kobiet (w tym zwłoki małej dziewczynki) znajdowały się w odległości około półtora kilometra od siebie. To nie mógł być przypadek. Policja szybko zdała sobie sprawę, że sprawcą jest seryjny morderca.
Seryjny morderca z Long Island. Do dziś pozostaje na wolności
Jak nietrudno się domyślić, media szybko zainteresowały się losami ofiar. Sprawcę, którego tożsamości nie ustalono, lokalna prasa nazwała "mordercą z Long Island". Policja nie ustępowała w poszukiwaniach i wydawało się, że wszystko idzie zgodnie z planem. Mimo zaangażowania setek funkcjonariuszy, sprawa pozostawała jednak tajemnicą. Niepokoiło to zwłaszcza ludność zamieszkującą miasteczka Gilgo i Oak Beach w hrabstwie Suffolk. Miejscowa ludność po tak makabrycznym odkryciu bała się wychodzić z domów.
W czerwcu 2011 roku śledczy zaoferowali nagrodę pieniężną w zamian za pomoc w schwytaniu zbrodniarza. Mimo to nie udało się odszukać sprawcy odpowiedzialnego za zamordowanie i poćwiartowanie 11 kobiet.
Nie wszystkie ofiary udało się zidentyfikować. Dziś uważa się, że "morderca z Long Islad" mógł zamordować więcej niż 11 kobiet (nieoficjalnie mówi się o 16 ofiarach). Szacuje się także, że proceder trwał długo. Chociaż ciała znaleziono w małym odstępnie czasu, rozkład szczątków pozwolił stwierdzić, że ofiary nie ginęły jedna po drugiej. Zgony mogły następować nawet w rocznych przerwach.
Przełom w sprawie. "Zbliżamy się do aresztowania zabójcy"
Od wstrząsającego odkrycia minęło już 11 lat. Jak się okazuje, sprawa ofiar z Long Island może wreszcie zostać rozwiązana. Przełom nastąpił, gdy nowy komisarz policji w hrabstwie Suffolk, Rodney Harrison, przejął śledztwo. Mężczyzna w rozmowach z mediami podkreśla, że nie spocznie, póki nie rozwiąże zagadki.
Jak się okazuje, Harrison nie rzuca słów na wiatr. Ma już bowiem wytyczony krąg podejrzanych. Twierdzi również, że dowody są wystarczające, by - w odpowiednim czasie - zatrzymać osobę odpowiedzialną. "Jestem pewien, że zbliżamy się do aresztowania zabójcy" - zaznaczył komisarz Rodney Harrison podczas rozmowy z "The Guardian".
"Niekompetencja policji, wraz z pewnym umyślnym zachowaniem niektórych funkcjonariuszy, były mieszanką, która zniszczyła możliwość rozwiązania tej sprawy w przeszłości" - tłumaczy Ray Tierney, prokurator okręgowy, który zajmuje się sprawą. Dodaje również, że po latach "zaczął się zastanawiać, jaki był pogląd policji na sprawę". Postepowanie organów ścigania daje bowiem do myślenia. Czy na pewno chcieli schwytać "mordercę z Long Island"?
Rzeczywiście trudno uwierzyć, że organom ścigania przez wiele lat nie udało się rozwiązać sprawy makabrycznych morderstw, które nowy komisarz policji jest w stanie rozwikłać w zaledwie kilka tygodni. Rodney Harrison określił bowiem sprawę jako priorytetową. W konsekwencji na Long Island ponownie wezwano śledczych z FBI, a także detektywów. Zagraniczne media mówią już o przełomie.
Czy rodziny ofiar "mordercy z Long Island" doczekają się sprawiedliwości?
Prawnik reprezentujący bliskich zamordowanej Shannan Gilbert (znalezienie ciała tej kobiety rozpoczęło śledztwo w 2010 roku), zaznacza, że sprawa jest podejrzana. Jego zdaniem śledczy przez lata po prostu nie chcieli rozwikłać zagadki, ponieważ odnalezienie mordercy było im "nie na rękę".
Prawnik wiąże morderstwa młodych kobiet z aferami narkotykowymi. Spekuluje, że osoba odpowiedzialna za zbrodnie może być wpływowa i wysoko postawiona - pozycja społeczna, w jego odczuciu, miałaby chronić mordercę.
Czy przeczucia prawnika reprezentującego rodzinę Shannan Gilbert okażą się prawdą? Być może już niedługo się o tym przekonamy.
Sprawa ta ma istotne znaczenie dla rodzin ofiar i w ogóle mieszkańców hrabstwa Suffolk. Wszyscy chcą, aby w końcu została wyjaśniona
***
Przeczytaj również:
Zobacz również: