Maj pachnie, maj uczula. Co naprawdę podrażnia nas w tym miesiącu i jak to rozpoznać?
Maj to z pozoru miesiąc idealny, ale dla alergików maj to sezonowa apokalipsa w wersji z katarem i łzawiącymi oczami. Jeśli czujesz się, jakbyś miał przeziębienie, winowajcą może być nie pogoda, tylko to, co właśnie kwitnie. A w maju kwitnie dużo.

Co dokładnie uczula w maju?
To, co uczula w maju, zależy od pogody, regionu i kondycji środowiska, ale niezmiennie są pewni główni winowajcy. Jednym z najsilniejszych alergenów pozostaje brzoza. Zaczyna pylić już w kwietniu, ale to właśnie w maju osiąga szczyt intensywności i powoduje najwięcej reakcji alergicznych. Jej pyłek unosi się lekko i potrafi dotrzeć naprawdę daleko - nie trzeba mieć brzozy za oknem, żeby czuć jej obecność.
Drugim poważnym alergenem jest dąb, którego pylenie przypada właśnie na maj. Jego pyłki są wyjątkowo lotne, przez co trudno ich uniknąć nawet w miejskich przestrzeniach. To także czas, kiedy powoli zaczynają pylić pierwsze gatunki traw, a to dopiero początek ich długiego sezonu. Dla wrażliwych osób objawy mogą się pojawić już teraz i narastać z każdym dniem.
Mniej znani, ale wcale nie mniej dokuczliwi są przedstawiciele roślin łąkowych, jak babka lancetowata czy szczaw. Ich pyłki mogą wydawać się niepozorne, ale u alergików powodują prawdziwe spustoszenie. W końcówce maja zaczynają się także problemy z pyleniem zbóż - zwłaszcza żyta - co dotyczy szczególnie
mieszkańców obszarów wiejskich.

Objawy, które łatwo pomylić z przeziębieniem
Majowa alergia ma to do siebie, że bardzo sprytnie podszywa się pod inne dolegliwości. Kiedy pojawia się cieknący katar, zatkany nos i lekkie drapanie w gardle, wiele osób podejrzewa przeziębienie. Tymczasem ciało nie walczy z wirusem, tylko z pyłkami, które organizm błędnie uznaje za zagrożenie. Objawy mogą być delikatne, jak swędzące oczy i lekkie kichanie o poranku, ale bywa też, że przybierają formę wyraźnego osłabienia, bólu głowy, uczucia zmęczenia i problemów z koncentracją. Niektórzy skarżą się na suchy, męczący kaszel, inni - na duszności, szczególnie wieczorem lub po spacerze. Charakterystyczne jest też to, że objawy nie mijają po kilku dniach, tylko utrzymują się tygodniami, a czasem wracają falami.
Jak sobie pomóc?
Alergia sezonowa nie musi oznaczać rezygnacji z życia. Oczywiście, nie ma sposobu, żeby całkowicie uniknąć kontaktu z pyłkami - są wszędzie - ale można ograniczyć ich wpływ na codzienność. Pomaga już sama świadomość, co i kiedy pyli. Warto śledzić kalendarz pylenia, dostępny online lub w aplikacjach i planować spacery czy aktywność na zewnątrz w mniej ryzykownych momentach - najlepiej po deszczu, kiedy powietrze jest czystsze. Rano i wieczorem stężenie pyłków w powietrzu jest najwyższe, dlatego wtedy dobrze jest unikać wietrzenia mieszkania.
Po powrocie z zewnątrz warto zmienić ubrania i wziąć szybki prysznic, bo pyłki osiadają nie tylko na skórze, ale też we włosach. Jeśli objawy są silne, pomocne będą leki antyhistaminowe - wiele z nich jest dostępnych bez recepty i nie powoduje senności jak starsze preparaty. Dobrze działa też filtracja powietrza w domu i aucie - zamknięte okna i działający filtr kabinowy mogą naprawdę wiele zmienić.

Kiedy warto iść do lekarza
Jeśli objawy trwają długo, nasilają się lub zaczynają utrudniać codzienne funkcjonowanie, warto przestać zgadywać i umówić się do alergologa. Testy alergiczne to szybki i prosty sposób, żeby dowiedzieć się, co dokładnie nas uczula - wystarczy kilka punktów na skórze i kilkanaście minut. Dobrze postawiona diagnoza pozwala nie tylko lepiej dobrać leczenie, ale też przygotować się na przyszłe sezony. Alergia to nie tylko wiosenna fanaberia - nieleczona potrafi przerodzić się w astmę lub przewlekłe zapalenie zatok. Dlatego lepiej nie lekceważyć tych "niewinnych" objawów. Im szybciej się za nie weźmiesz, tym więcej maja zostanie dla ciebie.