Mój synek kradnie!

Do głowy by mi nie przyszło, że moje dziecko odważy się wziąć czyjąś własność. Jednak myliłam się...

Weźmiemy jeszcze tego batonika, mamo - marudził mój 8-letni syn Jakub. Byliśmy razem na zakupach w supermarkecie.

- Nie ma mowy. Jesz za dużo słodyczy - odpowiedziałam i pomaszerowałam z wózkiem dalej między półki. Nie lubiłam tu przychodzić, bo to duży sklep. Mnogość towarów i tłum męczyły mnie. Ale tym razem nie było wyjścia. Musieliśmy zrobić duże zakupy przed wyjazdem na wakacje. Mąż miał za pół godziny podjechać pod sklep i to wszystko zabrać. W pewnym momencie odwróciłam się w poszukiwaniu Kuby i zamarłam. Zobaczyłam, jak bierze z półki batonik i wpycha go sobie do kieszeni spodni.

- Kuba, co ty robisz? - syknęłam, podbiegając do niego.

Nie chciałam robić wstydu jemu ani sobie, wokół było dużo ludzi.

- Nic. Już idę - spokojnie odpowiedział patrząc na mnie wielkimi, niebieskimi oczami. Zauważyłam, jak sięga ręką do kieszeni spodni, wyjmuje batonik i odkłada go na półkę. Widać zorientował się, że go zobaczyłam, ale postanowił udawać, że nic nie zrobił. A ja nagle uprzytomniłam sobie, że to nie wina Małgosi, naszej 5-letniej córki, którą posądzałam od jakiegoś czasu o zabieranie słodyczy z szuflady, czy drobnych pieniędzy z mojego portfela, bo z koleżankami bawiły się w sklep. To Kuba!

Byłam zdenerwowana i postanowiłam z nim porozmawiać, jak tylko wyjdziemy ze sklepu. Po odejściu od kasy ukucnęłam naprzeciwko niego, by dokładnie widzieć jego twarz.

- Synku, co to ma znaczyć? - spytałam groźnie. - Jak mogłeś tak postąpić? - zapytałam zagniewana.

- Mamciu, o co ci chodzi? Co ja zrobiłem? - i znów to niewinne spojrzenie. Ale nie dałam się nabrać na te gierki.

- Wszystko widziałam! Po prostu synu kradłeś! Chciałeś zabrać ze sklepu batonik. Jeśli jeszcze raz to zrobisz, a nie ujdzie ci to płazem.

- Nie wiem, o czym mówisz. Nic nie zrobiłem - wypierał się mój mały syneczek.

Wieczorem opowiedziałam wszystko mężowi. Zaskoczyła mnie jego reakcja. Gdy dowiedział się o wybryku Kuby, po prostu roześmiał się.

- Oj, chyba ma to po mnie! Ja też w jego wieku się w to bawiłem. To było ekscytujące ukraść coś drobnego ze sklepu. Kradliśmy z chłopakami lizaki, dropsy i oranżady w proszku - usłyszałam.

- I co? Wyrosłem na złodzieja?

Zwyczajnie to zbagatelizował! Zrozumiałam, że dla mojego męża to tylko głupia zabawa i tyle. Nie zrozumiał, że Kuba nie tylko kradł, ale i mnie okłamywał. To niedopuszczalne! Nie mogę tej sprawy tak zostawić...

Bożena S. z Jarosławia

Co robić w tej sytuacji? Masz takie doświadczenia i chcesz się nimi podzielić z czytelnikami "Chwili dla Ciebie"? Skomentuj. Cały artykuł z waszymi komentarzami ukaże się w numerze 31 (w sprzedaży od czwartku - 5 sierpnia br.) i na stronie www.kobieta.interia.pl/sprawy-rodzinne

Chwila dla Ciebie
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas