Na początku sierpnia była żebraczką, dziś jest milionerką
Przez lata każdy dzień Elli Mercedes wyglądał tak samo - przychodziła rano na parking pod supermarketem w Alicante i prosiła o datki. Gdy uzbierała drobną sumę, szła zrobić skromne zakupy i wysłać kupon w loterii Bonolotto. We wtorek 2 sierpnia dowiedziała się, że nie musi już żebrać, bo wygrała ponad milion euro.
Niespodziewana wygrana na loterii
2 sierpnia Ella Mercedes jak zwykle od 9 do 14 prosiła przechodniów o pieniądze, ubrania lub jedzenie na parkingu supermarketu lub przed pobliskim bankiem. Kiedy skończyła, jak zwykle poszła do sklepu tytoniowego, gdzie od dawna każdego dnia kupowała za 1 euro los na loterię Bonolotto. Tym razem jednak nie kupiła kuponu, tylko wyjęła jeden wysłany wcześniej.
"Zdaje się, że liczby, które pokazali w telewizji, są takie same jak tu. Co to znaczy?" - zapytała właścicielkę sklepu. W odpowiedzi usłyszała, że wygrała 1 271 000 euro.
Jak podaje dziennik “El Pais", który opisał niezwykłą historię Elli Mercedes, właściciele kolektury już od rana czekali na zwycięzcę, bo mieli potwierdzenie z centrali, że to u nich wysłano zwycięski los za 1 euro na chybił trafił.
"Spodziewaliśmy się, że pojawi się rano, by jak najszybciej odebrać nagrodę. Dlatego wykluczyliśmy Ellę, bo jak zwykle stała na swoim miejscu i żebrała pod bankiem" - wspomina Eugenio Agorreta, który razem z żoną prowadzi sklep i kolekturę.
I dodał, że Mercedes przyszła do nich dopiero po 14, jak każdego dnia. I wtedy zagadka się rozwiązała. Prawie 1,3 miliona, które wygrała Ella, to pierwsza główna wygrana w tej kolekturze.
Odmiana biednego życia
Kilka dni później, gdy nagroda została już zdeponowana w banku, Ella Mercedes ponownie pojawiła się w sklepie. Rozpłakała się. Wyznała, że nie mogła powstrzymać łez, a nigdy jeszcze nie płakała ze szczęścia.
"Jej życie nie było łatwe. Przez cztery czy pięć lat codziennie przychodziła żebrać. Wszyscy sąsiedzi ją znają. Jest bardzo miłą i uprzejmą osobą. Chyba nie umie czytać ani pisać" - mówi Eugenio Agorreta.
Jak się okazało, pieniądze pozwoliły Elli Mercedes zaspokoić potrzeby rodziny, ale nie zmieniły jej planu dnia. Wciąż odwiedza te same ulice i te same sklepy, chociaż już nie żebrze, lecz zbiera gratulacje od tych, którzy ją znają.
"Pierwsze, co zrobiła, to kupiła kapcie za pięć euro i przyszła mi je pokazać. Powiedziała, że zmieniliśmy jej życie i nas uściskała" - wspominają właściciele kolektury.
Ella Mercedes mieszka w pobliżu, w Ciudad de Asís, cichej dzielnicy robotniczej wciśniętej między Avenida de Orihuela, autostradę do Madrytu, tory kolejowe i cmentarz miejski. Jej dom znajduje się w ślepej uliczce, którą od linii kolejowej odcina wysoki mur. Skromne budynki upstrzone talerzami anten satelitarnych mają pozamykane okiennice, by upał nie wnikał do wnętrza.
Partner Elli odmówił rozmowy z “El Pais". Ale właściciel kolektury, Eugenio Agorreta twierdzi, że mieszkają razem od lat i mają pięcioro dzieci. Sąsiedzi mówią, że po 2 sierpnia niewiele się zmieniło, bo Ella codziennie podąża swoją stałą trasą - odwiedza kolekturę, supermarket, pod którym żebrała, a teraz robi tam zakupy, rozmawia na ulicy z ludźmi, którzy wspierali ją drobnymi. Tylko baru, gdzie codziennie rano zapraszano ją na kawę, już nie odwiedziła.
"Przyszła prosić o szklankę wody, a ja zażartowałam, że skoro wygrała na loterii, to teraz może za coś zapłacić" - powiedziała "El Pais" właścicielka lokalu. Ella nie podchwyciła jednak jej żartu.
***
Zobacz również: