Najbardziej kontrowersyjne polskie pisarki

article cover

Najbardziej kontrowersyjne polskie pisarki

Katarzyna Bonda nieprzypadkowo jest nazywana „polską królową kryminałów” – od kilku lat zajmuje wysokie miejsca w rodzimych rankingach najlepiej zarabiających pisarzy. Ale Bonda pisać kryminały zaczęła stosunkowo późno - wcześniej pracowała jako dziennikarka. Zawód postanowiła zmienić pod wpływem traumatycznego zdarzenia, które wpłynęło na całe jej późniejsze życie. 11 dni po śmierci ojca, pani Katarzyna spowodowała bowiem wypadek samochodowy ze skutkiem śmiertelnym, za co wymierzono jej karę pozbawienia wolności w zawieszeniu.
Katarzyna Bonda nieprzypadkowo jest nazywana „polską królową kryminałów” – od kilku lat zajmuje wysokie miejsca w rodzimych rankingach najlepiej zarabiających pisarzy. Ale Bonda pisać kryminały zaczęła stosunkowo późno - wcześniej pracowała jako dziennikarka. Zawód postanowiła zmienić pod wpływem traumatycznego zdarzenia, które wpłynęło na całe jej późniejsze życie. 11 dni po śmierci ojca, pani Katarzyna spowodowała bowiem wypadek samochodowy ze skutkiem śmiertelnym, za co wymierzono jej karę pozbawienia wolności w zawieszeniu.
Dąbrowska zdobyła bardzo dobre wykształcenie: w latach 1907-1914 studiowała nauki przyrodnicze, ekonomię oraz socjologię w Szwajcarii i Belgii. Wyszła za przyjaciela Piłsudskiego, Mariana Dąbrowskiego, z którym za obopólną zgodą pozostawała w związku otwartym. W trakcie trwania małżeństwa romansowała m.in. z Henrykiem Szczyglińskim. Przez lata jej partnerem był Stanisław Stempowski, który również dzielnie znosił skoki w bok ukochanej (np. romans z Jerzym Czopem czy Stanisławą Blumfeldową). Po śmierci Stempowskiego pisarka związała się z kobietą – Anną Kowalską. O homoseksualizmie w swoim dzienniku pisała: „taka sama miłość jak inne”.
Dąbrowska zdobyła bardzo dobre wykształcenie: w latach 1907-1914 studiowała nauki przyrodnicze, ekonomię oraz socjologię w Szwajcarii i Belgii. Wyszła za przyjaciela Piłsudskiego, Mariana Dąbrowskiego, z którym za obopólną zgodą pozostawała w związku otwartym. W trakcie trwania małżeństwa romansowała m.in. z Henrykiem Szczyglińskim. Przez lata jej partnerem był Stanisław Stempowski, który również dzielnie znosił skoki w bok ukochanej (np. romans z Jerzym Czopem czy Stanisławą Blumfeldową). Po śmierci Stempowskiego pisarka związała się z kobietą – Anną Kowalską. O homoseksualizmie w swoim dzienniku pisała: „taka sama miłość jak inne”.
Grochola miała na utrzymaniu małą córkę (Dorotę Szelągowską – dziś projektantkę wnętrz i osobowość telewizyjną), a, jak wyznała niedawno, za drzwiami jej mieszkania trwało piekło. Partner pani Katarzyny okazał się alkoholikiem i pedofilem. Jakby tego było mało, pisarka zachorowała na raka i usłyszała wyrok – trzy miesiące życia. Jej córka miała wówczas zaledwie siedem lat.
Grochola miała na utrzymaniu małą córkę (Dorotę Szelągowską – dziś projektantkę wnętrz i osobowość telewizyjną), a, jak wyznała niedawno, za drzwiami jej mieszkania trwało piekło. Partner pani Katarzyny okazał się alkoholikiem i pedofilem. Jakby tego było mało, pisarka zachorowała na raka i usłyszała wyrok – trzy miesiące życia. Jej córka miała wówczas zaledwie siedem lat.
Szelągowska i Grochola długo przepracowywały traumy z przeszłości i walczyły o odbudowanie zdrowej relacji. Głośno było też o występach pisarki w „Tańcu z gwiazdami” – choć odpadła tuż przed finałem, dało słyszeć się opinie, że wygłupy na parkiecie nie przystoją dojrzałej kobiecie, a tym bardziej dojrzałej pisarce. Sama po latach dość krytycznie odniosła się do tego doświadczenia.
Szelągowska i Grochola długo przepracowywały traumy z przeszłości i walczyły o odbudowanie zdrowej relacji. Głośno było też o występach pisarki w „Tańcu z gwiazdami” – choć odpadła tuż przed finałem, dało słyszeć się opinie, że wygłupy na parkiecie nie przystoją dojrzałej kobiecie, a tym bardziej dojrzałej pisarce. Sama po latach dość krytycznie odniosła się do tego doświadczenia.
Katarzyna Grochola w chwili debiutu miała 40 lat i nie mogła się spodziewać, że już za kilka lat jej książki rozejdą się w rekordowej liczbie 5 mln egzemplarzy. Zanim, dzięki takim tytułom jak „Przegryźć dżdżownicę”, „Nigdy w życiu!” czy „Serce na temblaku”, osiągnęła komercyjny sukces, imała się różnych zajęć: była salową, sprzątaczką, konsultantką w biurze matrymonialnym, pomocnikiem cukiernika czy dyrektorką składu celnego.
Katarzyna Grochola w chwili debiutu miała 40 lat i nie mogła się spodziewać, że już za kilka lat jej książki rozejdą się w rekordowej liczbie 5 mln egzemplarzy. Zanim, dzięki takim tytułom jak „Przegryźć dżdżownicę”, „Nigdy w życiu!” czy „Serce na temblaku”, osiągnęła komercyjny sukces, imała się różnych zajęć: była salową, sprzątaczką, konsultantką w biurze matrymonialnym, pomocnikiem cukiernika czy dyrektorką składu celnego.
Trudnych sytuacji było w życiu Bondy dużo więcej. W jednym z wywiadów przyznała, że, kiedy zaczęła pracę nad książką „Miłość leczy rany”, padła ofiarą gróźb i szantażu. Zabrano jej nawet dysk, na którym były również zdjęcia córki pisarki. „Dostałam telefon, że wiedzą, gdzie i o której zawiozłam moje dziecko. Poddałam się. Była to dla mnie taka klęska osobista” – mówiła. Do opartej na faktach historii kazachskiego jogina, który w obronie honoru i rodziny zabił siedem osób, wróciła dopiero po latach.
Trudnych sytuacji było w życiu Bondy dużo więcej. W jednym z wywiadów przyznała, że, kiedy zaczęła pracę nad książką „Miłość leczy rany”, padła ofiarą gróźb i szantażu. Zabrano jej nawet dysk, na którym były również zdjęcia córki pisarki. „Dostałam telefon, że wiedzą, gdzie i o której zawiozłam moje dziecko. Poddałam się. Była to dla mnie taka klęska osobista” – mówiła. Do opartej na faktach historii kazachskiego jogina, który w obronie honoru i rodziny zabił siedem osób, wróciła dopiero po latach.
W czerwcu 2019 roku pisarka związała się z, młodszym o 10 lat, kolegą po fachu – Remigiuszem Mrozem. Szybko pojawiły się głosy, że ich relacja służy wyłącznie promocji kolejnych książek. Czy tak było naprawdę? Nie wiadomo. Związek nie przetrwał próby czasu i rozpadł się po kilku miesiącach.
W czerwcu 2019 roku pisarka związała się z, młodszym o 10 lat, kolegą po fachu – Remigiuszem Mrozem. Szybko pojawiły się głosy, że ich relacja służy wyłącznie promocji kolejnych książek. Czy tak było naprawdę? Nie wiadomo. Związek nie przetrwał próby czasu i rozpadł się po kilku miesiącach.
Odkąd Olga Tokarczuk odebrała Nagrodę Nobla w dziedzinie literatury za rok 2018, śmiało można zaliczyć ją nie tylko do najzdolniejszych i najbardziej utytułowanych, ale także najbardziej kontrowersyjnych polskich pisarek. 58-letnia Tokarczuk ma bowiem na wiele spraw jasne poglądy, których nie boi się artykułować. Ponadto, jej podejście do świata odbija się także w tworzonej przez nią literaturze – tłumaczonej teraz na wiele różnych języków. A to, niestety, nie wszystkim się podoba.
Odkąd Olga Tokarczuk odebrała Nagrodę Nobla w dziedzinie literatury za rok 2018, śmiało można zaliczyć ją nie tylko do najzdolniejszych i najbardziej utytułowanych, ale także najbardziej kontrowersyjnych polskich pisarek. 58-letnia Tokarczuk ma bowiem na wiele spraw jasne poglądy, których nie boi się artykułować. Ponadto, jej podejście do świata odbija się także w tworzonej przez nią literaturze – tłumaczonej teraz na wiele różnych języków. A to, niestety, nie wszystkim się podoba.
Niestety, prawicowe media rzadko skupiają się na twórczości Tokarczuk, w zamian próbując skompromitować poglądy Noblistki. Głośno było np. o zdjęciu sprzed wielu lat, na którym widać, jak pisarka trzyma nad ogniskiem kiełbasę. Rozpisywano się także o jej rzekomym antypolskim nastawieniu, a nawet o… narodowości asystentki Tokarczuk.
Niestety, prawicowe media rzadko skupiają się na twórczości Tokarczuk, w zamian próbując skompromitować poglądy Noblistki. Głośno było np. o zdjęciu sprzed wielu lat, na którym widać, jak pisarka trzyma nad ogniskiem kiełbasę. Rozpisywano się także o jej rzekomym antypolskim nastawieniu, a nawet o… narodowości asystentki Tokarczuk.
Tokarczuk jest od wielu lat wegetarianką i obrończynią zwierząt (najdobitniej wyraziła to w powieści „Pokot”). Głośno mówi, że jest feministką, wspiera działania na rzecz równouprawnienia, regularnie uczestniczy w paradach równości i podkreśla, jak ważna jest dla niej tolerancja.
Tokarczuk jest od wielu lat wegetarianką i obrończynią zwierząt (najdobitniej wyraziła to w powieści „Pokot”). Głośno mówi, że jest feministką, wspiera działania na rzecz równouprawnienia, regularnie uczestniczy w paradach równości i podkreśla, jak ważna jest dla niej tolerancja.
Podobne kontrowersje wzbudzała druga książka pisarki pt. „Paw królowej” oraz dramaty jej autorstwa (m.in. „Między nami dobrze jest” czy „Dwoje biednych Rumunów mówiących po polsku”). W 2014 roku, kiedy wszyscy myśleli, że Masłowska niczym już nie zaskoczy, jako Mister D. nagrała płytę „Społeczeństwo jest niemiłe”, a alternatywna młodzież śpiewała za nią: „zrób mi kanapki z hajsem” i „oszukała mnie Kinga Rusin”. Prywatnie była związana z Kazimierzem Malinowskim, z którym ma córkę Malinę oraz z aktorem Erykiem Lubosem.
Podobne kontrowersje wzbudzała druga książka pisarki pt. „Paw królowej” oraz dramaty jej autorstwa (m.in. „Między nami dobrze jest” czy „Dwoje biednych Rumunów mówiących po polsku”). W 2014 roku, kiedy wszyscy myśleli, że Masłowska niczym już nie zaskoczy, jako Mister D. nagrała płytę „Społeczeństwo jest niemiłe”, a alternatywna młodzież śpiewała za nią: „zrób mi kanapki z hajsem” i „oszukała mnie Kinga Rusin”. Prywatnie była związana z Kazimierzem Malinowskim, z którym ma córkę Malinę oraz z aktorem Erykiem Lubosem.
Kiedy na rynku ukazała się powieść „Wojna polsko-ruska” Dorota Masłowska miała zaledwie 20 lat i bliżej było jej do zbuntowanej, małomównej nastolatki niż pisarki, która zostaje nagrodzona Paszportem Polityki i nominacją do Nagrody Nike. Krzywo patrzono na jej ognistorude włosy, ciężkie buty, kurtki moro. Zarzucano, że mówi niewyraźnie, używa potocznego języka.
Kiedy na rynku ukazała się powieść „Wojna polsko-ruska” Dorota Masłowska miała zaledwie 20 lat i bliżej było jej do zbuntowanej, małomównej nastolatki niż pisarki, która zostaje nagrodzona Paszportem Polityki i nominacją do Nagrody Nike. Krzywo patrzono na jej ognistorude włosy, ciężkie buty, kurtki moro. Zarzucano, że mówi niewyraźnie, używa potocznego języka.
Debiutancką powieść Masłowskiej okrzyknięto „pierwszą powieścią dresiarską”. Wobec użytego przez nią języka nikt nie pozostawał obojętny: debiut zachwalali Marcin Świetlicki, Jerzy Pilch, a Robert Leszczyński wspominał o nim w, bijącym wówczas rekordy popularności, programie „Idol”. Z drugiej strony konserwatywni krytycy „Wojnę (…)” nazywali bełkotem, a samej Masłowskiej nie traktowali poważnie.
Debiutancką powieść Masłowskiej okrzyknięto „pierwszą powieścią dresiarską”. Wobec użytego przez nią języka nikt nie pozostawał obojętny: debiut zachwalali Marcin Świetlicki, Jerzy Pilch, a Robert Leszczyński wspominał o nim w, bijącym wówczas rekordy popularności, programie „Idol”. Z drugiej strony konserwatywni krytycy „Wojnę (…)” nazywali bełkotem, a samej Masłowskiej nie traktowali poważnie.
Z dzisiejszej perspektywy Maria Dąbrowska jest dla wielu jedynie autorką, genialnej zresztą, powieści „Noce i dnie”. Ale urodzona w 1889 roku pisarka całe życie szła pod prąd. Śmiało można nazwać ją kobietą nowoczesną, która zdecydowanie wyprzedziła czasy, w jakich przyszło jej żyć.
Z dzisiejszej perspektywy Maria Dąbrowska jest dla wielu jedynie autorką, genialnej zresztą, powieści „Noce i dnie”. Ale urodzona w 1889 roku pisarka całe życie szła pod prąd. Śmiało można nazwać ją kobietą nowoczesną, która zdecydowanie wyprzedziła czasy, w jakich przyszło jej żyć.
Dąbrowska wyróżniała się wśród innych kobiet także wyglądem. Nigdy nie zależało jej na podkreślaniu kobiecości: nie nosiła biżuterii, ani wyszukanych strojów, a jej styl określano jako prosty, niemal męski.
Dąbrowska wyróżniała się wśród innych kobiet także wyglądem. Nigdy nie zależało jej na podkreślaniu kobiecości: nie nosiła biżuterii, ani wyszukanych strojów, a jej styl określano jako prosty, niemal męski. Laski Collection/Laski DiffusionEast News
Kiedy na początku lat 90. wydano w Polsce powieść „My zdies’ emigranty” Manueli Gretkowskiej, w środowisku literackim zawrzało. Książkę rekomendował sam Czesław Miłosz, ale Polacy nie byli jeszcze gotowi na obyczajową śmiałość, mieszkającej w Paryżu, pisarki. Gretkowskiej szybko zaczęto przyklejać łatki, jej twórczość nazywając literaturą „menstrualną” lub „waginalną”.
Kiedy na początku lat 90. wydano w Polsce powieść „My zdies’ emigranty” Manueli Gretkowskiej, w środowisku literackim zawrzało. Książkę rekomendował sam Czesław Miłosz, ale Polacy nie byli jeszcze gotowi na obyczajową śmiałość, mieszkającej w Paryżu, pisarki. Gretkowskiej szybko zaczęto przyklejać łatki, jej twórczość nazywając literaturą „menstrualną” lub „waginalną”.
W 2007 roku o pisarce znów zrobiło się głośno. Założyła wówczas Partię Kobiet, do której przyłączyły się m.in. Kayah czy Lidia Popiel. Na zdjęciu, które trafiło na oficjalne plakaty ugrupowania, Gretkowska wraz z innymi działaczkami pozuje nago. Dziś odpuściła sobie czynną politykę, ale nie stroni od krytyki. Kandydatom na urząd prezydenta RP już się od niej dostało.
W 2007 roku o pisarce znów zrobiło się głośno. Założyła wówczas Partię Kobiet, do której przyłączyły się m.in. Kayah czy Lidia Popiel. Na zdjęciu, które trafiło na oficjalne plakaty ugrupowania, Gretkowska wraz z innymi działaczkami pozuje nago. Dziś odpuściła sobie czynną politykę, ale nie stroni od krytyki. Kandydatom na urząd prezydenta RP już się od niej dostało.
Feministka, skandalistka – tak mówiono o niej najczęściej. Do tego była bardzo ładna, brała udział w sesjach zdjęciowych. W Polsce epoki transformacji nie tak wyobrażano sobie pisarkę. Oliwy do ognia dolał burzliwy (i – jak po latach oceni sama Gretkowska – toksyczny) związek z reżyserem Andrzejem Żuławskim. Para pracowała razem przy głośnej „Szamance” – filmie uważanym przez wielu za dzieło obrazoburcze (w jednej ze scen główna bohaterka wyjada łyżeczką mózg kochanka). O tej relacji, zakończonej w 1996 roku, opowiada książka Gretkowskiej pt. „Trans”.
Feministka, skandalistka – tak mówiono o niej najczęściej. Do tego była bardzo ładna, brała udział w sesjach zdjęciowych. W Polsce epoki transformacji nie tak wyobrażano sobie pisarkę. Oliwy do ognia dolał burzliwy (i – jak po latach oceni sama Gretkowska – toksyczny) związek z reżyserem Andrzejem Żuławskim. Para pracowała razem przy głośnej „Szamance” – filmie uważanym przez wielu za dzieło obrazoburcze (w jednej ze scen główna bohaterka wyjada łyżeczką mózg kochanka). O tej relacji, zakończonej w 1996 roku, opowiada książka Gretkowskiej pt. „Trans”.
Oceń artykuł
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?