Najsłynniejsze misie świata
Nasz najlepszy przyjaciel, który zna nasze radości, smutki i najskrytsze tajemnice - pluszowy miś, obchodzi 25 listopada swój światowy dzień. Z tej okazji przedstawiamy poczet misiów, które wstrząsnęły światem.
Miś Uszatek
Jeden z najsłynniejszych polskich bajkowych bohaterów, patron wielu przedszkoli wita nas piosenką:
Na dobranoc, dobry wieczór
Miś pluszowy śpiewa wam
Mówią o mnie Miś Uszatek
Bo klapnięte uszko mam
Jestem sobie mały miś, gruby miś
Znam się z dziećmi nie od dziś...
Miś Uszatek narodził się około 1957 roku. Jego twórcami byli bajkopisarz Czesław Janczarski i artysta grafik Zbigniew Rychlicki. Początkowo gościł w piśmie "Miś", dopiero w 1975 roku pojawił się w telewizji. Stał się bohaterem licznych książek, tłumaczonych ma różne języki obce.
Serial telewizyjny z Uszatkiem i całą ferajną przyjaciół z lasu liczył sobie 104 odcinki. Był najlepszym towarem eksportowym TVP. Sprzedano go do prawie wszystkich krajów europejskich oraz do Kanady, Nowej Zelandii, Iranu i całej Afryki, bez RPA.
Miś z klapniętym uszkiem od lat nas bawi i wzrusza. Jego wierni przyjaciele: Prosiaczek, Króliki - bliźniaki i Zając czasem są nieznośni, robią różne psoty, ale zawsze wszystko się dobrze kończy, a Uszatek kładzie się do łóżka o właściwej porze. Na opowieściach tego misia wychowało się już kilka pokoleń. I mimo wielu akcentów propagandowych, nadal jest lubiany nie tylko przez najmłodszą publiczność.
Colargol
Jest już misiem w średnim wieku - właśnie w tym miesiącu mijają 34 lata od zrealizowania pierwszego odcinka jego przygód przez Studio Semafor. Jego przygody oglądało się kiedyś na filmowych porankach w kinie z wypiekami na twarzy. Sympatia do misia przetrwała do dzisiaj, choćby w dzwonkach ustawianych w komórkach z melodią śpiewanej przez niego piosenki.
Puchatek (Winnie the Pooh)
Kubuś - mały miś "wypchany puchem", mieszka w głębi Stumilowego Lasu wraz z Tygryskiem, Prosiaczkiem, Kłapouchym oraz swoim przyjacielem i doradcą Krzysiem.
Ma krótką pamięć i bardzo często musi sam sobie przypominać, co właściwie chciał akurat zrobić i co planował. Swoje myśli formułuje w zawiły sposób, dlatego czasami sam siebie nie potrafi zrozumieć: "Puchatek spojrzał na swe obydwie łapki. Wiedział, że jedna z nich jest prawa, i wiedział jeszcze, ze kiedy się już ustaliło, która z nich jest prawa, to druga była lewa, ale nigdy nie wiedział, jak zacząć."
Kubuś jest też trochę naiwny, ale za to bardzo czuły, gotowy zawsze podtrzymywać na duchu i pocieszać każdego, kto tego potrzebuje. Znany jest także z kilku ciekawych powiedzonek, np.: "Nie każdy chce zostać Wychlupany". A jego ulubionym jest: "czas na małe co nieco".
Kubuś Puchatek istniał naprawdę. Urodził się 83 lata temu. W 1921 roku Milne podarował swemu synowi na urodziny pluszowego misia ze sklepu Harrodsa w Londynie - to był właśnie Kubuś Puchatek. Przejęty narodzinami syna tata zabrał się do pisania dla niego książki. 14 października 1926 roku wydany został w Londynie "Kubuś Puchatek" ("Winnie the Pooh"), a w roku 1928 "Chatka Puchatka''. Zresztą większość postaci występujących w książkach miało swoje pierwowzory w maskotkach syna autora.
Historia Misia o Małym Rozumku zaczyna się jednak nie w Londynie, ale w dalekiej Kanadzie, a dokładnie w maleńkiej osadzie prowincji Ontario o nazwie White River. W 1914 roku zatrzymał się tam pociąg wiozący rekrutów na wojnę. Wśród żołnierzy, którzy wyszli na peron, był porucznik Harry Colebourn. Na peronie porucznik Colebourn zobaczył odpoczywającego trapera, u którego stóp bawił się mały niedźwiadek, osierocony właśnie przez matkę. Porucznik kupił misia za 20 dolarów, dał mu imię swego rodzinnego miasta "Winnipeg" i zabrał z wojskiem jako maskotkę jednostki. W październiku 1914 r. niedźwiadek popłynął do Anglii z Drugą Kanadyjską Brygadą Piechoty. Gdy brygada musiała opuścić Anglię, udając się do Francji, miś maskotka, nazywany już zdrobniale "Winnie", został w londyńskim zoo i stał się wkrótce ulubieńcem dzieci, a wśród nich małego Krzysia Milne. Potem w wersji pluszowej trafił bezpośrednio do jego rąk.
Kubuś Puchatek jest znany na całym świecie. W 1997 roku mianowano go Ambasadorem Przyjaźni przy ONZ. Warszawa potraktowała bohatera książki w sposób szczególny, nazywając jego imieniem jedną z ulic w centrum miasta. Płaskorzeźba przedstawiająca sławnego misia, prowadzącego za rączkę Prosiaczka, zdobi jeden z domów przy tej ulicy.
Paddington
Ciotka, która była pensjonariuszką Domu dla Emerytowanych Niedźwiedzi w Limie, nauczyła go angielskiego i postanowiła, że najlepiej będzie, jeśli zamieszka na Wyspach. I wysłała tam misia, który wtedy miał na imię Pastuso, ukrytego w szalupie ratunkowej na pokładzie jednego ze statków. Później miś trafił na dworzec Paddington w Londynie, gdzie - siedzącego na walizce, ubranego tylko w kapelusz i z karteczką na szyi: "Proszę zaopiekować się tym misiem, Dziękuję" - znaleźli go właśnie państwo Brown i jako, że nie miał imienia, otrzymał je właśnie po tej stacji.
Zamieszkał z państwem Brown, dwójką ich dzieci Jonathanem i Judy oraz gosposią Panią Bird. Ponieważ niedźwiadek nie był za bardzo pewien ile ma lat, postanowiono, że będzie obchodził urodziny dwa razy w roku. Raz w swoje rzeczywiste urodziny 25 czerwca, a drugi raz w rocznicę dnia, w którym został odnaleziony na londyńskim dworcu - 25 grudnia.
Paddingtona można poznać przede wszystkim po ubraniu dostosowanym do typowej angielskiej pogody. Miś nosi przeciwdeszczowy granatowy płaszcz oraz kapelusze w różnych kolorach, koniecznie z rondem wywiniętym do góry.
Bohater książeczek dla dzieci stworzony przez Michaela Bonda ma już 48 lat. Wszystko zaczęło się, gdy Paddington przybył do mieszkania nie państwa Brown, ale Bond i nie z dalekiego Peru, ale z londyńskiego sklepu.
- Kupiłem małego pluszowego misia w Boże Narodzenie 1956 roku. Zobaczyłem go na półce jednego ze sklepów w Londynie i zrobiło mi się go strasznie żal. Zabrałem go do domu jako prezent dla mojej żony Brendy. Nazwaliśmy go Paddington, bo wtedy mieszkaliśmy przy tej stacji - opowiada autor serii książek o niedźwiadku, Michael Bond.
Miś stał się inspiracją. - Zacząłem pisać opowiadania o jego przygodach, bardziej dla zabawy, niż myśląc o ich wydaniu. Po 10 dniach okazało się, że mam w rękach gotową książkę. Nie była pisana specjalnie dla dzieci, ale w stylu takich książek, które ja lubiłem czytać w młodości.
W 1958 roku książeczka "Miś zwany Paddington" z ilustracjami Peggy Fortnum trafiła do dzieci.
Przez siedem lat Bond opisywał przygody małego zabawnego niedźwiadka. Aż postanowił przejść na "literacką emeryturę" i rozpoczął pracę kamerzysty w telewizji BBC. Paddington pojawił się w telewizji 10 lat później niż jego twórca, za to we własnym serialu.
Do tej pory na całym świecie ukazało się 30 milionów książeczek o Paddingtonie, przetłumaczonych na 30 języków.
Jak twórca tłumaczy fenomen misia Paddingtona? - Wielką zaletą posiadania misia jako głównego bohatera książek jest fakt, że łączy on w sobie niewinność dziecka z doświadczeniem osoby dorosłej. Paddington nie należy do tych misiów, które zawsze chcą zdobyć księżyc, zbyt mocno stąpa swoimi łapkami po ziemi. Ma silne wyczucie tego co dobre, a co złe i nie jest nastawiony przychylnie do tego, że ludzie otaczają się bzdurnymi regułami i biurokracją. Jako miś zawsze trzyma się od tego z daleka. Paddington jest uczłowieczony, ale nie mógłby być człowiekiem. To nie mogłoby się udać.
Jogi
Jogiemu nie jest jednak w parku zbyt dobrze, Jogi pragnąłby wolności. Ma więc plan, który wymyślił w przerwach między posiłkami. Miś chce uciec z parku Jellystone, ale niestety - strażnik Smith zawsze jest na posterunku i zawczasu poskramia jego zapędy.
Boo Boo jest dobrym duchem Jogiego. Ma on tę tak nieczęstą u misiów zaletę, że poza oddaniem i niedźwiedzią lojalnością charakteryzuje go też pewna lotność umysłu. Co więcej, starcza mu cierpliwości na to, by próbować nawracać rozrabiakę Jogiego. Niestety, wszelkie jego wysiłki rozbijają się jak groch o ścianę o pustawą głowę Jogiego. W końcu zaś zawsze wychodzi na opak i Boo Boo bezwolnie pomaga przyjacielowi w jego niecnych zamiarach.
I na tych przepychankach ze strażnikiem Smithem i Boo Boo minęło Jogiemu już prawie pół wieku, bo w głowach twórców z wytwórni Hanna Barbera narodził się on w roku 1958. A przez ten czas jego łakomstwo stało się tak szeroko znane, że zjawisko wyjadania przez prawdziwe już niedźwiedzie pożywienia z ludzkich osad nazywa się potocznie syndromem misia Jogiego.
Poszukujemy misia idealnego. W tym celu ogłaszamy misiowy konkurs. Zapytaj swojego dziecka, albo małego przyjaciela, jaki jest jego ulubiony pluszowy miś. Spisz jego odpowiedź i wygraj dla malucha mikołajowy prezent! Zobacz szczegóły