Nastoletni poliglota

Pochodzi z ubogiej rodziny, ale potrafi mówić w ponad dwunastu językach. W jaki sposób się ich nauczył i jak to możliwe, że został uczniem prestiżowej, zagranicznej szkoły? Sprawdźmy.

Salik to niezwykły chłopiec, który ma wyjątkowe zdolności językowe
Salik to niezwykły chłopiec, który ma wyjątkowe zdolności językoweInteria/ Facebook

Mały geniusz

Salik ma 17 lat i mieszka w Kambodży. Mówi po khmersku, chińsku, angielsku, koreańsku, włosku, niemiecku, hiszpańsku, francusku, wietnamsku, japońsku, tagalsku, tajsku, rosyjsku i w kilku innych językach. Gdzie się ich nauczył? Na ulicy, od turystów.

Zamiast chodzić do szkoły, sprzedawał pamiątki na drodze do największej atrakcji regionu, świątyni Ankgor Wat. Przyjezdni byli zachwyceni i zdumieni mogąc usłyszeć swój język w tak odległym kraju. Ktoś wrzucił naganie, jak Salik mówi w obcym języku i filmik od razy stał się viralem w sieci. Internauci nie szczędzili pieniędzy na zbiórkę, a prestiżowa, chińska szkoła Hailiang Educational Institute zaproponowała mu stypendium.

Rodzice chłopca mieli wiele wątpliwości. Nie bez znaczenia był fakt, że posiadali około 70 tys. dolarów długu, stąd strata jednej osoby, która dokłada się do domowego budżetu, mogła być bolesna.

Całkiem inny świat, całkiem inne możliwości

W Hailiang nauka zaczyna się o 7.30  i trwa do 11.30, kiedy uczniowie mają lunch. Po posiłku jest czas przeznaczony na drzemkę i wszyscy wracają na zajęcia o godzinie 14. Uczą się do 17, jedzą kolację i nie wstają od książek do 21.

Salik przez rok miał nauczanie indywidualne, by nadrobić braki edukacyjne. Nie poddawał się i po czasie został jednym z lepszych uczniów w klasie. Na początku miał wątpliwości, czy jest wystarczająco dobry, by sobie poradzić, jednak nauczyciele byli bardzo wyrozumiali i zachęcali go do pracy. Szkoła chce, by studiował, aż do zdobycia doktoratu i pokrywa wszystkie koszty jego utrzymania i nauki. Co więcej, spłaciła zadłużenie jego rodziców, dzięki czemu rodzina założyła mały sklepik z ubraniami, który stał się źródłem ich utrzymania.

Chłopiec wystąpił w telewizyjnym show, gdzie śpiewał i mówił o swoich doświadczeniach, jako sprzedawcy ulicznego. Był dumny, że reprezentuje swój kraj. Opowiadał, że Kambodża to miejsce, który warto odwiedzić. W przyszłości chciałby zostać biznesmenem i importować towary, które są niedostępne w jego miejscu zamieszkania, z Chin. Pragnie również pomagać osobom w potrzebie, a przede wszystkich dzieciom z ubogich rodzin, aby spłacić dług wdzięczności.

W styczniu 2020 roku Salik przyjechał na przerwę do domu i ponieważ wybuchła epidemia koronawirusa, nie mógł już wrócić do szkoły. Obecnie kontynuuje naukę zdalnie.

Trudna sytuacja dzieci w Kambodży

Jak podają organizacje "Save the Children" i "UNICEF" w Kambodży aż 30 proc. społeczeństwa żyje poniżej granicy ubóstwa. W kraju zamieszkałym przez 15 mln osób, 80 proc. mieszka na wsi, a tylko 16 proc. ma dostęp do bieżącej wody. Warunki higieniczne pozostawiają wiele do życzenia. Toalet nie ma nie tylko w domach, ale nawet w szkołach. Śmiertelność noworodków jest bardzo wysoka, a powoduje ją zwykła, uleczalna biegunka. Aż 32 proc. maluchów poniżej 5. roku życia jest niedożywiona.

Dzieci w Kambodży są zaniedbywane i wykorzystywane. Ponad połowa doświadczyła przemocy fizycznej, jedna czwarta emocjonalnego gnębienia, pięć procent było wykorzystywane seksualnie. Dużo dzieciaków trafia do sierocińca, choć 80 proc. ma jednego lub obydwoje rodziców, którzy nie są w stanie ich utrzymać.

Około 45 proc. chłopców i dziewczynek w wieku od 5 do 14 lat pracuje przy produkcji soli, w fabrykach i na budowach. Ponad siły, narażając zdrowie i życie. Szacuje się, że ponad 300 tys. nastolatków zamiast uczyć się,  jest zmuszana do pracy, by rodzina mogła związać koniec z końcem.

***

Zobacz także:

"Ewa gotuje": Naleśnikowy twist z jarzynąPolsat
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas