Pięć pułapek, jakie pokonali twórcy filmu "Jak rozpętałem II wojnę światową"
Reżyser Tadeusz Chmielewski i aktor Marian Kociniak odnieśli tym filmem wielki sukces. Ale wcześniej musieli się mocno namęczyć i... czuli się ukarani.
Kłopotów była tak dużo, że nie miałem pewności, że skończę film "Jak rozpętałem drugą wojnę światową" - wspominał po latach reżyser.
Problemy z kasą i obsadą
Urzędnicy poskąpili mu pieniędzy. - Błagałem o kolorową taśmę - opowiadał Chmielewski. - Ale komedia była dla nich czymś zbyt głupim, żeby przeznaczać na nią duże fundusze... Niełatwo było także skompletować obsadę. Franka Dolasa miał grać Wojciech Młynarski. - Ubrałem go w mundur, wyglądał bardzo dobrze - wspominał Chmielewski. - Młynarski jednak był już zbyt zajęty: miał w planie wyjazd na koncerty do USA.
Na zdjęcia próbne zaproszono więc Jana Englerta i Jerzego Kamasa. Pokonał ich ostatecznie Marian Kociniak - aktor o autentycznym wdzięku cwaniaka-warszawiaka. I to Kociniak wyszedł ze spotkania z reżyserem z pierwowzorem scenariusza pod pachą: książką pt. "Przygody kanoniera Dolasa". - Reżyser lojalnie uprzedził mnie, że to kiepska książka, ale nasz film na pewno będzie świetny - śmiał się potem aktor.
Pech Kociniaka
Ekipa przeniosła się na południe Związku Radzieckiego, żeby kręcić wędrówki bohatera po świecie. - Na statku w Jałcie uległem nieszczęśliwemu wypadkowi - opowiadał Kociniak. - Nie mogłem chodzić ani nawet stać... A w szpitalu w Odessie lekarze zarazili mnie półpaścem. Pocieszyła go żona, którą zaprosił do słonecznej Jałty. Spędzili razem trzy tygodnie nad Morzem Czarnym. Tymczasem reżyser walczył ze statystami. Dali mu się we znaki Azerowie w Baku, którzy nie chcieli słuchać jego poleceń.
Zgrzyty między aktorami
W scenach pobytu Franka w Legii Cudzoziemskiej Kociniak musiał grać z Janem Świderskim, odtwórcą roli kapitana Letoux. Obaj panowie pracowali w stołecznym Teatrze Ateneum i szczerze się nie cierpieli. Zaczął podobno starszy, Świderski, który w trakcie przedstawienia przeszkadzał młodszemu, za co Kociniak zrugał go "niecenzuralnie" na scenie. Niesnaski trwały potem aż 14 lat! Ekipa filmu obawiała się więc tego, co zdarzy się między nimi na planie. Obaj byli jednak zawodowcami i wykonali swoje zadania.
Cofnięcie premii
Dzięki inwencji twórców komedia "Jak rozpętałem drugą wojnę światową", zaplanowana początkowo na dwie części, rozrosła się do trzech. Podobno materiałów było tyle, że powstałaby i czwarta, ale tego już by nie zniosła polska kinematografia. Tadeusz Chmielewski wprawdzie zmieścił się w budżecie, jednakże... zrobił za dużo, a zdaniem urzędników powinien tyle, ile zaplanowali. Nadmiar rozzłościł ich do tego stopnia, że mu zabrali premię, a za wyreżyserowanie nieplanowanej części filmu nie zapłacili!
To właśnie tym służbistom, niestety, zawdzięczamy to, że już nie zobaczymy pewnych scen, np. jak Dolas konspirował w Austrii albo jak bił się z Niemcem w Jugosławii czy próbował wstąpić do polskiego wojska na Zachodzie.
Kompleks jednej roli
Pomimo wszystko Tadeusz Chmielewski miał poczucie sukcesu. Film, który go kosztował tyle zdrowia i nerwów, jest kochany przez widzów i często powtarzany w telewizji. W pułapkę wpadł natomiast Marian Kociniak, który potem... autentycznie nie cierpiał tej najsłynniejszej roli. Popularność zmęczyła go do tego stopnia, że wydał wojnę dziennikarzom - w taki sposób, że... przestał udzielać im wywiadów. Bo czego by nie zagrał, pytali go zawsze o Dolasa. A on chciał mówić o pracy w teatrze...
Z czasem pan Marian złagodniał i pogodził się z rozmiarem swojego sukcesu. Być może wpływ miała na to czwórka wnucząt. Dzieci koniecznie chciały wspólnie z nim oglądać zwariowane przygody sympatycznego wojaka, który rozpętał drugą wojnę światową...
Dorota Filipkowska
Korzystałam z wywiadu-rzeki Remigiusza Grzeli z Marianem Kociniakiem pt. "Spełniony".