Polska wysycha. Stan zagrożenia w kolejnych regionach
Pomimo przejściowych opadów w Polsce wciąż wzrasta ryzyko suszy. Władze niektórych gmin zaczęły wprowadzać ograniczenia związane z zakazem podlewania ogródków. Jeśli obecna sytuacja się utrzyma, czekają nas podwyżki cen żywności, ogromne zagrożenie pożarami, a nawet brak wody w kranie. Prognozy niestety nie są optymistyczne.
Zabraknie wody w kranach?
Już kilka miesięcy temu prof. Paweł Rowiński, hydrolog, wiceprezes Polskiej Akademii Nauk alarmował, że tego lata w Polsce może czekać nas jedna z największych susz w historii naszego kraju. To może oznaczać m.in. problemy z wodą w kranach, ale także uboższe plony. Konsekwencje suszy odczuje każdy z nas, choćby ze względu na możliwe podwyżki cen żywności.
"W tej chwili mamy znacznie gorszą sytuację hydrologiczną, niż w analogicznym okresie w ubiegłym roku. Zeszłoroczna susza była dotkliwa. Jeżeli w najbliższych tygodniach nie pojawią się regularne opady deszczu, tegoroczna susza może być jeszcze gorsza, być może jedna z najgorszych w historii naszego kraju" - w rozmowie z PAP alarmuje hydrolog i wiceprezes PAN prof. Paweł Rowiński.
Do takiej sytuacji przyczyniły się niskie opady spowodowane zmianami klimatu i nieodpowiednie zarządzanie ograniczonymi zasobami wody. - Problemem Polski jest także to, że jako kraj mamy mało wody. Dużo mniej niż prawie wszystkie kraje europejskie; gorsza sytuacja jest tylko na Malcie i Cyprze - dodaje Rowiński.
Warto wiedzieć: Bardziej grożą nam susze czy paraliże związane z powodziami?
Prof. Rowiński twierdzi, że w poprzednich dziesięcioleciach Polska popełniła szereg niewybaczalnych błędów dotyczących gospodarki wodnej kraju. Zamiast wodę zatrzymywać, zbyt pochopnie pozbywano się jej. Melioracja pól na zbyt dużą skalę względem potrzeb i ówczesnej sytuacji również dobitnie przyczyniła się do takiego stanu rzeczy - twierdzi specjalista PAN.
Spadną plony, wzrosną ceny
Prognozy przewidują, że w niektórych częściach Polski plony spadną nawet o 40 proc., a to przełoży się na wyższe koszty produkcji. Niewykluczone, że rekordowo wysokie ceny m.in. rzepaku utrzymają się dłużej, niż byśmy chcieli. Podobny problem dotyczy również producentów zbóż.
Rolnicy narzekają na bezśnieżną zimę i zbyt niskie nawilgotnienie gleby. Dlatego w niektórych regionach Polski wprowadzono ograniczenia związane z wykorzystywaniem wody choćby do podlewania ogródków.
Wiesław Burzyński, prezes Pomorskiej Izby Rolniczej w rozmowie z Interią mówi wprost: - Sytuacja jest dramatyczna. Modlimy się o deszcz. I dodaje:
Najgorsze dopiero zapowiadają, a u nas susza już zebrała swoje żniwo. Niedobór wody spowodował to, że rośliny nie wykształciły się prawidłowo, zboża zbyt wcześnie się wykłosiły. Na chwilę obecną wygląda to bardzo niedobrze. Robimy, co możemy, ale tak naprawdę niewiele możemy. Dochodzą mnie słuchy, że niektóre gminy w naszym województwie wprowadziły już ograniczenia dotyczące zużycia wody. Gro rolników nie posiada przecież własnych deszczowni, co ci ludzie mają zrobić? Mogą jedynie modlić się o deszcz.
Burzyński twierdzi, że w województwie pomorskim plony mogą spać nawet o 50 proc. względem zeszłego roku. Na tę sytuację rzecz jasna nałożyła się susza, ale również fakt, iż rolnicy nie podali nawozów azotowych lub zrobili to zbyt późno. - Nie było ich na to stać - dodaje Wiesław Burzyński.
Z najnowszego opracowania Państwowego Instytutu Geologicznego wynika, że prawdopodobieństwo wystąpienia zjawiska niżówki hydrogeologicznej o zasięgu regionalnym w czerwcu 2022 r. na terenie województwa wielkopolskiego i pomorskiego oraz części województw zachodniopomorskiego i dolnośląskiego ocenia się jako bardzo wysokie. Jest to przyczyną wprowadzenia stanu zagrożenia hydrogeologicznego na wymienionych obszarach.
Ponadto prognozuje się, że stosunkowo często na terenie kraju, głównie w części północno-zachodniej może dochodzić do sytuacji, w której stan wód podziemnych pierwszego poziomu wodonośnego będzie układał się w strefie SNO-SNG, czyli powyżej wartości ostrzegawczej, a poniżej średniego stanu niskiego z wielolecia - informuje Państwowy Instytut Geologiczny.
Dla polskich rolników skutki suszy mogą być tym bardziej dotkliwe, że obecnie borykają się już z coraz wyższymi kosztami uprawy roślin. Drożeją przede wszystkim nawozy, ale rosną również koszty energii i paliw. Jak informują analitycy - mniejsza produkcja w Polsce, z uwagi na suszę, będzie skutkować wzrostami cen zwłaszcza w obszarze owoców i warzyw.
Zagrożenie pożarami
Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej opublikował najnowszy komunikat o zagrożeniu pożarowym w Polsce. Największe ryzyko wzniecenia ognia z powodu suszy występuje na zachodzie kraju, na północnych krańcach województwa wielkopolskiego i w niektórych rejonach zachodniopomorskiego.
Z prognoz synoptyków IMGW wynika też, że z zagrożeniem pożarowym, chociaż już nie tak wysokim, musimy się liczyć na przeważającym obszarze Polski. Jedynie na wschodniej Lubelszczyźnie zagrożenie określono jako niskie.
Tylko od początku br. do maja strażacy gasili ponad 4 tysiące pożarów. To trzy razy więcej niż w tym samym okresie rok wcześniej. W maju br. do ogromnego pożaru lasu doszło w miejscowości Prosna koło Grójca. Ogień strawił 100 hektarów lasu.
Susza tysiąclecia
Susza, która miała miejsce w Europie w 1540 r, nie ominęła również Polski. Dzięki zapiskom pogodowym polskiego astronoma pochodzącego z Olkusza, Marcina Biema, wiemy dziś, co działo się w Europie podczas tzw. suszy tysiąclecia.
Susza tysiąclecia spowodowała ogromne straty gospodarcze i przyczyniła się do śmierci setek tysięcy mieszkańców Starego Kontynentu. Szacuje się, że przez jedenaście miesięcy nie padał deszcz, a temperatury były znacznie wyższe od tych z lat 1966-2015.