„Poszukują przede wszystkim posłuszeństwa”. Co się dzieje, kiedy instytucja małżeństwa zawodzi?
„Tam, gdzie kobiety chcą czuć się pełnowartościowe poza instytucją małżeństwa, mężczyznom bardzo się to nie podoba. Ścieranie się płci, dyskusja na temat tego, jaki styl życia jest odpowiedni, jest widoczna wszędzie, zarówno w krajach o wysokim poziomie rozwoju, jak i w państwach najbiedniejszych i słabiej rozwiniętych” – tłumaczy Violetta Rymszewicz, autorka książki „Ile kosztuje żona? Mroczne sekrety rynku małżeńskiego”.
Monika Janusz, Interia.pl: "Ile kosztuje żona?" - pyta pani w tytule książki...
Violetta Rymszewicz: - Tytuł książki jest nieco przewrotny. Pytanie o cenę żon dotyczy raczej wartości małżeństwa i roli, którą pełnią w niej kobiety. Książka opowiada wiele historii - i kobiet i mężczyzn, którzy bardzo różnie rozumieją i samo małżeństwo i role małżonków. Opowieści o "cenach" żon rozpoczyna na przykład reportaż o mężczyznach, którzy kochają nieme kobiety z silikonu, zaręczają się z nimi i traktują jak prawowite małżonki.
Może zacznijmy od podstaw, więc zapytam: kto i dlaczego decyduje się na zakup żony? Zwłaszcza takiej z silikonu...
- Posłużę się badaniami. Na przykład psycholog Sarah Valverde jako jedna z pierwszych przyjrzała się grupie IDollators - mężczyzn, którzy kochają silikonowe lalki. Z jej badan wynika, że najczęściej właścicielami kobiet z silikonu są biali heteroseksualni mężczyźni w średnim wieku - około czterdziestego roku życia, rozwiedzeni, często samotni.
A jeśli chodzi o ich potrzeby. Czym się wyróżniają?
- To mężczyźni, którzy w związkach z kobietami poszukują przede wszystkim posłuszeństwa. Bardzo źle znoszą sprzeciw, nawet jeśli jest on racjonalny i uzasadniony. Żywa kobieta ma swoje opinie i wymagania. Panowie, którzy kochają silikonowe lalki szukają kobiet, które "się nie czepiają". Szukają kobiet milczących i skrajnie posłusznych. Zależy im na złudzeniu towarzystwa. Oczywiście pragną także obiektu, dzięki któremu będą mogli rozładowywać napięcie seksualne.
- Warto też dodać, że zdaniem badaczy fenomenu Panowie, którzy kochają silikonowe lalki, często nie potrafią stanąć przed lustrem, spojrzeć sobie w oczy i przyznać: przerastają mnie relacje z kobietami.
Nie potrafią przyznać się, że na pewnym polu ponieśli porażkę?
- Znacznie łatwiej jest im wybrać milczący obiekt westchnień, bo mogą mu przypisać dowolne cechy, kreować go według własnych gustów i tym samym tworzyć specyficznie pojętą kobiecość zgodnie ze swoimi oczekiwaniami. Jeśli mają wybór pomiędzy wymagającą, żywą istotą i milczącą, spełniającą nawet najdziwniejsze, najbardziej wyszukane fantazje "partnerką", decyzja jest dla nich prosta.
Ale przecież biali heteroseksualni mężczyźni zbudowali podstawy świata, w którym żyjemy. Ich pozycja nadal wydaje się być uprzywilejowana. Jak to się ma do kryzysu męskości, o którym pisze pani w książce?
- Na początku pracy nad książką myśl, że męskość znalazła się w kryzysie nie była dla mnie tak oczywista. Wniosek pojawił się dopiero w trakcie gromadzenia materiałów, kiedy zapoznawałam się powoli z historiami swoich bohaterów.
- Myślę, że "kryzys męskości", który przewija się przez wszystkie reportaże książki "Ile kosztuje żona?" to dość skomplikowane zjawisko. Z jednej strony jest w nim męski nie do końca uświadomiony opór przeciwko instagramowymi wzorcom urody z drugiej strony ma to związek z głębokim załamaniem się starych ról społecznych. Współczesny mężczyzna nie do końca wie, kim jest i czego oczekuje od niego społeczeństwo. Na to nakładają się naturalne cykle życia i mniej więcej w okolicach czterdziestki panowie zaczynają podsumowywać co do tej pory osiągnęli. Zadają sobie wówczas pytania: "Czy na pewno życie, które wiodę jest życiem, o którym marzyłem?", "Czy jestem mężczyzną, jakim pragnę być?", "Czy odgrywam rolę społeczną, jaką chcę odgrywać i jaka kulturowo została mi przypisana?". Z badań wynika, że mężczyźni w okolicy czterdziestych urodzin stają się bardziej drażliwi. Często obserwuje się u nich przejawy agresji, rośnie pragnienie dominacji, które realizują na różne sposoby.
To mieszanka wybuchowa.
- Niestety ani kultura, ani społeczeństwo nie podaje mężczyznom recepty na kryzys. Właściwie nawet nie powala im na przeżywanie kryzysów ani załamań w żadnym sensie - zdrowotnym, psychicznym, finansowym, seksualnym...
Mimo wszystko, towarzystwo silikonowej kobiety lub seksrobota jest dosyć kontrowersyjnym sposobem na kryzys. Niebezpiecznym, biorąc pod uwagę przyszłość relacji międzyludzkich.
- To prawda. Badacze, którzy zajmują się tym problemem i analizują go z perspektywy, moralności i etyki, mają wiele obaw. Bardzo wyraźnie podnoszą, że kontakt i relacje ze sztuczną inteligencją - która nie tylko wygląda w określony, podobny do człowieka sposób - ale także potrafi wchodzić z właścicielem w interakcje potrafi być szalenie groźna.
- Warto też opowiedzieć o pewnym ostrzeżeniu, o którym często wspominają naukowcy, otóż silikonowe kobiety i seksroboty coraz częściej wyglądem przypominają małe dziewczynki. Kiedy lalka w roli towarzyszki życia i zabawki erotycznej będzie przypominała pięcioletnią dziewczynkę to niebezpiecznie zbliżamy się do zakazanych obszarów erotyki, moralności, prawa i niebezpiecznego igrania z najnowszymi technologiami. Wówczas nietrudno doprowadzić do sytuacji, w której wszelkie blokady w ludzkim mózgu, granice, które wypracowała kultura znikną lub zostaną uśpione. Bo skoro seksrobot łudząco przypominający człowieka ochoczo spełnia wszelkie fantazje, a nawet reaguje na nie z entuzjazmem, to czemu nie spróbować tej samej "zabawy" z realnym człowiekiem?
A skala zjawiska rośnie...
- Niestety tak. Na przykład: mężczyźni, którzy ze względów finansowych nie mogą pozwolić sobie na kupno silikonowej kobiety lub seksrobota na własny użytek mają na zachodzie możliwość pójścia do domu publicznego, w którym mogą wykupić godzinne towarzystwo sekslalki lub seksrobota.
W ten sposób poszukują ideału?
- Często poszukują przede wszystkim posłuszeństwa. Ale mają też potrzebę kształtowania kobiecości według własnych wymagań - zarówno jeśli chodzi o fizyczność, jak i o zachowanie. Prawdopodobnie uspokaja ich myśl, że "kobieta" tak piękna i doskonała jak silikonowa lalka lub seksrobot jest w zasięgu ich własności. Bo o własność tu chodzi.
W książce cytuje pani słowa słynnego twórcy i projektanta seksrobotów i sekslalek Matta McMullena, który swoje produkty reklamuje mówiąc, że jego modele mają "czterdzieści dwie opcje sutków i różne średnice pępka do wyboru"...
- Podejście mężczyzn, którzy kupują sekslalki lub decydują się na silikonowe żony, jest czysto przedmiotowe. Silikonowe kobiety się nie starzeją, nie tyją, nie rodzą dzieci, nie miewają depresji i nie mają gorszych dni. Są kobietami doskonałymi w sensie psychicznym i fizycznym.
A wymagania względem kobiecego wyglądu wciąż rosną. Nie tylko wśród panów, którzy kochają lalki z silikonu. Wszechobecny retusz, media społecznościowe...
- Social media bez wątpienia krzywdzą tak samo i kobiety i mężczyzn. Kreują nieosiągalne wzorce i mam tu na myśli nie tylko nierealny kanon piękna. Social media pośrednio tworzą również przekonanie, że każda niedoskonałość powinna być ukryta przed światem. W ten sposób rodzi się kult i kultura piękna i młodości, w którym nie ma miejsca na starość, brzydotę, nadwagę, chorobę czy niepełnosprawność. W ten sposób mężczyźni, którzy w realnym świecie z różnych powodów nie mogą zdobyć kobiet "idealnych" fizycznie, uległych i posłusznych wybierają do roli partnerek życiowych nieme, silikonowe żony.
***
Zobacz również: