Powinnam być szczęśliwa
Jestem z moim facetem już trzy lata. Tydzień temu zaręczyliśmy się, planujemy ślub za rok. To spełnienie moich marzeń...
Właściwie nie wiem sama, czego się boję... Może nieodwołalności podejmowanych decyzji, tego, że to na całe życie (taką mam nadzieję). Z jednej strony się cieszę, bo spełniają się moje marzenia, ale z drugiej pojawia się lęk. Mam nadzieję, że to minie, że przyzwyczaję się do myśli, że wychodzę za mąż, zdołam sobie wszystko poukładać.
O tych myślach i niepokojach nie rozmawiałam z nikim, nie chciałabym, żeby dowiedział się o moich wątpliwościach mój narzeczony, pewnie by go zabolały, byłoby mu przykro. Nie wiem, jak miałabym mu tę sytuację wyjaśnić, sama jej nie rozumiem, przecież powinnam być szczęśliwa, czego więc się boję? Sama siebie nie rozumiem, powinnam się cieszyć - cieszyłam się i nagle pojawiły się obawy. Nie wiem, jak sobie z tym poradzić. Czy to normalne? Wy tez bałyście się ślubu? A może powinniśmy odłożyć ślub na później? Sama już nie wiem. Bardzo kocham mojego narzeczonego i nie chciałabym sprawić mu przykrości.
Magda