Saksońska Kraina Łaby: bajkowe zamki i klimatyczne winnice
Łagodny klimat, 1600 słonecznych godzin w roku, urokliwe miasteczka, barokowe zamki i zielone wzgórza porośnięte winoroślą. Po takiej charakterystyce, do głowy przychodzą kadry z filmów „Nasz najlepszy rok” i „Młode wino”. Tymczasem mowa nie o romantycznej Prowansji czy Południowych Morawach, ale o (wciąż niedocenianej przez Polaków) Saksonii. Największe atrakcje tego regionu dzieli od Polski zaledwie 200 kilometrów.
Stolicą Saksonii jest Drezno, które dziś przeżywa największy rozkwit. Zbombardowane w 1945 roku miasto odzyskało dawny blask dzięki staraniom mieszkańców całej Europy. Ich symbolem jest imponujący, barokowy kościół Najświętszej Maryi Panny - oddany ponownie do użytku dopiero w 2005 roku. Jednym z darczyńców był Marian Sobkowiak z Gostynia, który za dokonania na rzecz pojednania polsko-niemieckiego otrzymał z rąk prezydenta Horsta Köhlera Krzyż Zasługi I Klasy.
Ofertę Drezna docenią z pewnością miłośnicy sztuki, smakosze i niespokojne duchy. Ci pierwsi mogą spędzić długie godziny w Galeriach Malarskich Starych (m.in. płótna Rafaela, Dürera czy Rembrandta) lub Nowych Mistrzów (tu z kolei znajdziemy obrazy Friedricha, Moneta czy Degasa). Drudzy spróbują zarówno tradycyjnej kuchni niemieckiej (bratwurstów, kartoflanki czy ciasta Eierschecke), jak i wariacji na jej temat w polecanych przez Michellin restauracjach (na uwagę zasługują: "William" znajdująca się w teatrze Schauspielhaus, tuż obok Pałacu Zwinger, w której jakość idzie w parze z rozsądną ceną i gwiazdkowa "Bean&Beluga"). Trzecia grupa powinna skierować się do, tętniącej życiem, dzielnicy Neustadt pełnej artystów, oryginalnych knajpek i sklepików z rękodziełem.
Grzechem byłoby jednak ograniczenie wizyty w Saksonii jedynie do stolicy regionu. Jeśli chcemy poczuć klimat wschodnich Niemiec, musimy wyjechać z miasta. Co ważne, by eksplorować okolicę nie potrzebujemy samochodu - do pobliskich miejscowości dotrzemy bowiem S-Bahnem, komunikacją podmiejską czy jednośladem (gwarantujemy - infrastruktura rowerowa spełni oczekiwania najbardziej wymagających cyklistów).
Pillnitz, choć oddalone od Starego Miasta o kilkanaście kilometrów, oficjalnie jest jedną z dzielnic Drezna. Jednak próżno szukać tutaj wielkomiejskiego zgiełku. O tym, że mamy XXI wiek, przypominają tylko samochody zaparkowane przed dawnym pałacem rozrywki należącym do Wettynów. Kompleks, o którym mowa, jest uznawany za najznamienitszy przykład eklektycznego stylu chinoiserie w Europie. Przez kilka lat główny pałac należał do kochanki Augusta Mocnego - hrabiny Cosel. Gdy kobieta popadła w niełaskę, saksoński władca odebrał jej majątek i zaczął organizować w nim rauty (m.in. wesele Marii Józefy - córki cesarza Józefa I z księciem Fryderykiem Augustem), bale przebierańców, a nawet festyny. Niestety, w 1818 roku zamek renesansowy spłonął, a w jego miejsce wybudowano tzw. Nowy Pałac w stylu klasycystycznym. Pałace wodny i górski, dobudowane w latach 1720-24, nie ucierpiały w pożarze.
Tym, co zachwyca w Pillnitz najbardziej, jest rozległy park z oranżerią. Podczas spaceru natkniemy się m.in. na czekoladową miętę, afrykańskie kwiaty młodości czy... ponad 200-letnią kamelię japońską, uznawaną za najstarszą w Europie. By chronić drzewo przed zimnem, stworzono specjalną szklarnię z mechanizmem umożlwiającym jego bezproblemowe osłanianie.
Nieopodal Pillnitz znajduje się jedna z najbardziej oryginalnych winnic w Saksonii. Mowa o posiadłości Klausa Zimmerlinga i jego żony - artystki Małgorzaty Chodakowskiej. W ich piwniczce obok beczek z fermentującym winem, znajdziemy (wykonane z brązu) rzeźby. Wizerunki kobiet autorstwa Chodakowskiej zdobią też wszystkie butelki sygnowane nazwiskiem Zimmerlinga, należącego do elitarnego klubu Verband Deutscher Prädikatsweingüter (VDP), zrzeszającego najlepszych niemieckich producentów. Orzeźwiających, owocowych rieslingów Klausa, można napić się przy stoliku z widokiem na zielone zbocza. W oddali majaczą zaś Góry Połabskie nazywane potocznie "Szwajcarską Saksonią".
Jeśli marzą się wam wąskie uliczki, trasy spacerowe wśród zieleni, szum drzew i skąpane w słońcu zbocza pełne winorośli, jedźcie do Radebeul nazywanego "Saksońską Niceą". Około 30 tysięczne miasteczko jest częścią mierzącego 60 kilometrów Saksońskiego Szlaku Wina, co dla turysty (oprócz sielankowych widoków) oznacza możliwość skosztowania wybornych, przede wszystkim białych, trunków od lokalnych winiarzy. Wielu z nich przy swoich winnicach zaaranżowało przytulne knajpki, których klimat sprzyja nie tylko piciu, ale także długim rozmowom o winie. Przoduje w nich Karl Friedrich Aust, który dla swoich gości zbudował romantyczną altanę. Tak, by z dala od cywilizacji i z kieliszkiem w ręku mogli podziwiać saksońską przyrodę.
Jeśli niestraszny nam wzmożony ruch turystyczny, do Radebeul warto przyjechać w ostatni weekend sierpnia - wtedy to ponad 25 gospodarstw zaprasza do zwiedzania piwnic, na wędrówki po winnicach oraz degustacje.
Zaledwie krótki spacer dzieli posiadłość Karla Friedricha od zabytkowej Villi Sorgenfrei wybudowanej w XVIII wieku, gdzie dziś znajduje się przytulny hotel z jedną z najlepszych w okolicy restauracji - Atelier Sanssouci, za którą odpowiedzialny jest znakomity szef kuchni - Stefan Hermann.
Punktem obowiązkowym jest wizyta w, słynącym z wina musującego własnej produkcji, Zamku Wackerbarth. Barokowy kompleks był niegdyś miejscem spotkań dworskiej śmietanki, do której należał także król Polski - August II Mocny. Dziś w środku mieści się m.in. muzeum wina, a w piwniczkach fermentują najlepsze gatunki saksońskich winogron.
Jedynie osiem kilometrów od Radebeul znajduje się bajkowy Pałac Mortizburg. Barokowa dziś budowla, wzniesiona na polecenie księcia Maurycego Wettyna w XVI wieku i przebudowana 200 lat później, zachwyca czterema okrągłymi wieżami i niezwykłym położeniem na wyspie. Gmach odbija się w wodach Jeziora Leśnego, co daje bardzo malowniczy efekt.
Wewnątrz budynku mieści się muzeum poświęcone dworskiej sztuce polowania. Do najcenniejszych eksponatów należy największe na świecie poroże jelenia szlachetnego. Pałac okala zachęcający do spacerów park, a na jego tyłach znajduje się Bażanciarnia z ekspozycją ptaków należącą do Drezdeńskiego Muzeum Zoologicznego. Zwiedzanie można zakończyć obiadem w jednej z pobliskich knajpek z tradycyjnym saksońskim jedzeniem.
Miłośnicy porcelany, urokliwych ryneczków i podróży w czasie, muszą choć na kilka godzin zajrzeć do pobliskiej Miśni. Znajdujące się tutaj muzeum "MEISSEN Art" zgromadziło imponującą kolekcję "białego złota", wprowadzonego do Europy przez naukowców pracujących pod auspicjami Augusta Mocnego. Najstarsze egzemplarze pochodzą z 1710 roku, a zbiory uporządkowane są chronologicznie. Przy odrobinie szczęścia, możemy natknąć się na artystów malujących filiżanki, spodki czy dzbanuszki, które trafią później do rąk najbardziej wymagających klientów z całego świata. Ich cenę nierzadko trzeba liczyć w tysiącach euro.
Ale Miśnia to także Wzgórze Zamkowe z późnogotyckim Zamkiem Albrechtsburg, w którym znajdują się malowidła ścienne z XIX-wieku (by zwiedzić komnaty, musimy założyć na buty ogromne, muzealne kapcie, co samo w sobie jest nie lada atrakcją) i zbudowaną z kamienia Katedrą św. Jana i św. Donatana.
Samo miasteczko pełne jest zabytkowych szyldów, kameralnych kawiarni i oczywiście sklepików z oryginalną, miśnieńską porcelaną. Pamiętajcie, by podczas zwiedzania wstąpić do jednej z piekarni na degustację tradycyjnego ciastka - gwarantujemy, "Meissner Fummel" na pewno was zaskoczy (niekoniecznie smakiem).
Do najbardziej znanych saksońskich atrakcji należą także rejsy parowcami z Drezdeńskiej Białej Floty czy przejażdżka kolejką z lokomotywą parową. Jednak wyjątkowa architektura regionu w połączeniu z bujną przyrodą sprawiają, że nawet zwykły spacer zamienia się w ucztę dla oczu.