Sąsiad wchodzi bez pukania. "To się skończy moim zawałem"
Każdy ma sąsiada, który potrafi zaskoczyć. Jeden wrzeszczy po nocy, drugi nigdy nie odpowie "dzień dobry", trzeci mianuje się szeryfem dzielnicy. Są też i tacy, którzy traktują mieszkania sąsiadów, jak swoje. Z takim do czynienia ma nasza Czytelnika Ewa. – Nie wiem, co mam zrobić, ten człowiek zaczyna mnie przerażać – przyznaje.
Sąsiad w domu
List od Czytelniczki Ewy
Mieszkam na 10 piętrze. Początkowo wszyscy mówili, że to nie jest dobry wybór. Podawali różne argumenty, a to, że może zepsuć się winda, że gorąco, że sąsiedzi. Może i winda się psuje, ale rzadko. Może i gorąco. Ale nie słyszę żadnych odgłosów, nie mam poczucia, że mieszkam pomiędzy rodziną Kowalskich a Nowakami. Do pewnego czasu, kiedy to sąsiad z parteru nie przypomniał sobie, że takie 10 piętro istnieje.
Wyobraźcie sobie, że potrafi przyjechać na górę i wejść do mojego mieszkania bez pukania. Odkurzam, słucham muzyki i nagle stoi za mną. Starszy pan, w okularach i mówi: "a klucze od piwnicy to pani ma pożyczyć". Zamarłam. Co z tego, że go znam. Wytłumaczyłam na spokojnie, poprosiłam, aby tak więcej nie robił. Przeprosił. Myślałam, że sprawa załatwiona.
Od tej pory zamykam drzwi. Jednak nie zawsze, jak się okazuje, zdążę. Kilka miesięcy po tym dziwnym spotkaniu, wracam z zakupami. Najpierw kieruje się do kuchni, aby odłożyć torby i zwolnić ręce. Idę zamknąć drzwi. W przedpokoju stoi on. Pyta o coś z parkingiem. No zawału kiedyś przez niego dostanę. Ten człowiek zaczął mnie przerażać.
"Czekał na mnie"
W ostatnich tygodniach sytuacja zaczęła eskalować jeszcze bardziej. Sąsiad nie tylko odwiedza mnie w mieszkaniu, wykorzystując krótkie momenty, w których drzwi są otwarte, ale nawet gdy mnie nie ma, czatuje na mnie na półpiętrze. Pytałam jedną z sąsiadek - potrafi się czaić godzinami. Siada na schodku i czeka. Po co? Zawsze ma jakąś sprawę. A to problem ze światłem, a to chce iść na grzyby, a nie wie gdzie, a to wyrwana skrzynka na listy, a to pomazana tablica ogłoszeń... Czy odwiedza innych? Nie!
Dlaczego akurat mnie upodobał sobie spośród setek lokatorów?
Tego było już za dużo. Czułam się osaczona. Spytałam go wprost, o co chodzi? Dlaczego akurat mnie upodobał sobie spośród setek lokatorów? Powiedział, że przypominam mu jego córkę, która przed laty wyjechała do Niemiec i nigdy nie wróciła. Teraz jestem w kropce. Z jednej strony, nie mam serca odmawiać mu rozmowy. Z drugiej, przestałam czuć się swobodnie we własnym bloku, każdy powrót do domu jest stresem.