Śląska wizjonerka i Ojciec Pio przepowiedzieli te same wydarzenia. Kiedy nadejdą dni ciemności?
Słynna śląska mistyczka i stygmatyczka, Katarzyna Szymon, przekazała ludziom wiele wizji i treści objawień. Niektóre wyjątkowo niepokojące, zwłaszcza, że niemal pokrywają się z przepowiedniami słynnego Ojca Pio. Co gorsza, dotyczą one końca naszej cywilizacji i nadejścia trzech dni ciemności.
Śląska mistyczka - kim była?
Katarzyna Szymon urodziła się 21 października 1907 roku w Studzienicach koło Pszczyny. Już od najmłodszych lat było wiadomo, że jest dzieckiem szczególnym, zainteresowanym głównie modlitwą i życiem duchowym. Matkę straciła bardzo wcześnie, ojciec alkoholik ponownie się ożenił, jednak mała dziewczynka zawsze cierpiała na deficyt uwagi i opieki ze strony rodziny.
Katarzyna wielokrotnie modliła się o odmianę swojego losu i wyleczenie ojca z nałogu. W wieku 13 lat zaczęła uskarżać się na bóle w dłoniach, stopach i boku - była to pierwsza zapowiedź pojawienia się stygmatów. W 1946 roku na jej ciele powstały niegojące się rany - takie same jak u słynnego Ojca Pio. Mistyczka ukrywała je, nosząc rękawiczki i długie spódnice. Jako dorosła kobieta nie miała własnego domu, a schronienie znalazła dzięki dobrym ludziom, którzy przyjęli ją pod swój dach.
Bliscy wspominają, że w domach, w których mieszkała, zawsze unosił się niemożliwy do opisania, piękny zapach. Przez całe życie miała wiele mistycznych wizji, a u szczytu zainteresowania jej osobą, w latach 70. i 80. XX wieku, do jej domu pielgrzymowały tłumy osób wierzących w jej świętość i chcących usłyszeć przepowiednie przyszłości.
20 czerwca 1983 roku mistyczka spotkała się z Janem Pawłem II w Archikatedrze Chrystusa Króla w Katowicach. Mimo relacji niezliczonych świadków, Kościół Katolicki do tej pory nie uznał prawdziwości jej objawień i cudów, jakie miała czynić.
Wizja mrocznych dni
Katarzyna Szymon, nazywana często po prostu Katarzynką, dzieliła się wizjami z ludźmi, którzy chcieli słuchać - a takich nie brakowało. Jedna z jej przepowiedni jest niepokojąco podobna do mistycznych obrazów mrocznych dni, zwanych też trzema dniami ciemności, których świadkiem był Ojciec Pio.
W latach 70. Katarzynkę miała nawiedzać Matka Boska, by przestrzec ją przed nadchodzącą katastrofą. Zaznaczyła jednak, że region Śląska pozostanie bezpieczny. W 1986 roku wizjonerka, pozostając w stanie ekstazy, przepowiedziała wydarzenia, których charakter był bardzo zbliżony do apokaliptycznej przepowiedni świętego Ojca Pio. Matka Boska poinformowała ją o nadchodzących dniach ciemności, podczas których przez świat przetoczą się niewyobrażalne katastrofy. Ratunkiem przed śmiercią i szaleństwem miała być żarliwa modlitwa i odosobnienie od świata za naszymi oknami.
A gdy to będzie się działo, zatykajcie i zaciemniajcie okna. Nie wychodźcie na podwórko i nie wyglądajcie na zewnątrz, bo nie wytrzymacie grozy, która będzie szła. Tylko w pokojach bądźcie, uklęknijcie i módlcie się szczerze. Ze łzami w oczach proście: Jezu nie karz nas, Jezu ratuj nas. Jezu wysłuchaj nas. Trzeba dużo prosić. I straszna kara przejdzie po modlitwie i będzie jeszcze dobrze na Ziemi - tak zostały zapisane słowa Katarzynki.
Czas koszmaru jednak miał szybko przeminąć, a po nim powrócić spokój. Nie była to jej jedyna wizja światowej katastrofy. Szymon wielokrotnie ostrzegała, że pewnego dnia technologia, w której pokładamy teraz takie zaufanie, przestanie działać. Staną samochody, pociągi, zamilkną telefony. Cywilizacja upadnie, a ludzie muszą być na to gotowi zarówno fizycznie, jak i duchowo. Jedynym ratunkiem jest zejście w porę z drogi grzechu.
"Moje dzieci, jeżeli ludzkość się nie nawróci, przyjdzie straszna nędza na świat, przyjdzie wielka kara. Macie zaprzestać pijaństwa, przekleństwa, rozwodów i mordowania dzieci nienarodzonych. Ma być miłość i wiara. Ratujcie się, póki macie czas" - ostrzegała stygmatyczka.
Katarzynka przez pewien czas mieszkała w domu Wilhelma Błatonia z Łazisk Rybnickich, który we wspomnieniach zachował jeden z cudów, jakie dotknęły kobietę.
"Gdy wróciłem z kościoła, przygotowywałem Katarzynie śniadanie. Kiedy wszedłem do pokoju, zobaczyłem, że Katarzyna leży nieprzytomna, cała zalana krwią. Krew leciała z oczu i z głowy. Miała jak Pan Jezus cierniową koronę i nie dawała znaku życia. Przestraszyłem się. Co mam robić? Czegoś takiego jeszcze nie widziałem - jak jestem stary. Zapytałem ją, co się stało, że jesteście tak pokrwawieni? Mam takie cierpienie - odpowiedziała" - taką relację możemy przeczytać w książce "Katarzyna Szymon, polska stygmatyczka".
Inni świadkowie mówią, że mistyczka posiadała również dar bilokacji, czyli przebywania w dwóch miejscach równocześnie. Choć nigdy nie nauczyła się czytać ani pisać, nie posiadała żadnej edukacji, to w stanach ekstazy przemawiała w obcych językach, ponoć krew z jej stygmatów pachniała kwiatami.
Kościół Katolicki do dziś nie uznał objawień i stygmatów Katarzyny Szymon za prawdziwe cuda. Nie brakuje jednak osób, które wciąż starają się o rozpoczęcie procesu jej beatyfikacji w przyszłości.
***
Zobacz również: