Śląska wizjonerka przepowiedziała dni ciemności

„A gdy to będzie się działo, zatykajcie i zaciemniajcie okna. Nie wychodźcie na podwórko i nie wyglądajcie na zewnątrz, bo nie wytrzymacie grozy, która będzie szła. Tylko w pokojach bądźcie, uklęknijcie i módlcie się szczerze” – mówiła w jednej ze swoich wizji rzekoma stygmatyczka Katarzyna Szymon. Kościół katolicki nie uznał przepowiedni i stygmatów pochodzącej ze Śląska kobiety za prawdziwe.

Śląska wizjonerka przepowiedziała dni ciemności
Śląska wizjonerka przepowiedziała dni ciemności123RF/PICSEL

Od najmłodszych lat miała przejawiać dar modlitwy i kontemplacji, a jej żal serca miał rozumieć tylko Bóg. W czasie Wielkiego Postu w marcu 1946 roku miała otrzymać stygmaty na dłoniach i stopach, na czole i pod prawą piersią. Miała również płakać krwawymi łzami, mieć dar bilokacji i spotykać się z Jezusem czy Matką Bożą.

Katarzyna Szymon - stygmatyczka czy oszustka?

Katarzyna Szymon to rzekoma stygmatyczka ze Śląska, która miała doświadczać straszliwych wizji przez całe swoje dorosłe życie. Rzekoma dlatego, bo Kościół katolicki nie uznał jej przepowiedni i stygmatów za prawdziwe. Lekarze uważają, że kobieta mogła sama się krzywdzić, a innym wmawiać, że to za sprawą Boga. Mimo tego Polacy wierzyli, że kobieta może odmienić ich życie, dlatego tłumnie ją odwiedzali. Katarzyna Szymon ukrywała swoje stygmaty - nosiła rękawiczki i długie spódnice. Rany widać jednak na dostępnych w sieci zdjęciach. Część osób nadal wierzy, że śląska stygmatyczka miała prawdziwy dar, dlatego od lat walczą o to, by została beatyfikowana.

Trudne życie "Katarzynki" i głos z nieba

Katarzyna Szymon urodziła się 21 października 1907 roku w Studzienicach koło Pszczyny. Oprócz wspomnianych wyżej darów kobieta miała mieć dar przenikania ludzkich serc i sumień oraz mówienia obcymi językami takimi jak niemiecki czy hebrajski. I to mimo tego, że nie potrafiła ani czytać, ani pisać.

Jak czytamy w publikacji "Katarzyna Szymon. Polska stygmatyczka. Życie i świadectwa", świadkowie mieli potwierdzać, że "Komunia Św. schodziła z nieba i spoczywała na jej ustach". Cierpienia kobiety miały trwać aż do jej śmierci, 24 sierpnia 1986 roku. Katarzyna Szymon zmarła w Katowicach, a na jej pogrzebie pojawiło się prawie 20 tys. osób, w tym i kapłani.

Życie Katarzynki, bo tak zwracali się do niej przyjaciele, nie było usłane różami. Pochodziła z wielodzietnej i ubogiej rodziny. W 1908 roku zmarła jej mama, a ona wychowywała się z ojcem-alkoholikiem i macochą. Dziewczynka była ofiarą przemocy domowej i żyła w skrajnej nędzy. Ukończyła trzy klasy szkoły podstawowej - nie potrafiła czytać i pisać. Jak wspominała, gdy w dzieciństwie ojciec po raz kolejny wyrzucił ją z domu, wybrała się do przydrożnego krzyża. Tam miała doznać objawienia. Jak przekazywała Szymon, tam po raz pierwszy usłyszała głos z nieba mówiący o nawróceniu jej ojca. I faktycznie, po jakimś czasie mężczyzna nawrócił się i wstąpił nawet do III Zakonu Świętego Franciszka.

Mroczna wizja Katarzyny Szymon. Taką samą miał Ojciec Pio

Katarzyna Szymon przez całe swoje życie miała doświadczać różnych wizji, w tym obrazów męki Jezusa. A gdy rany kobiety "otwierały się", to ze stygmatów miał się wydobywać zapach kwiatów. Oprócz tego Szymon miała również wizje przyszłości i twierdziła, że może komunikować się z osobami zmarłymi.

Największą popularność zyskała w latach 70. i 80. XX wieku. Latem 1986 roku przepowiedziała Trzy Dni Ciemności i straszyła boską karą. Tutaj warto dodać, że przepowiednia jest podobna do wizji, jakiej doświadczył Ojciec Pio. Jego mroczna przepowiednia nawiązywała do Księgi Apokalipsy, wedle której ciemności mają panować przez trzy dni i mają nastąpić w dniu ostatecznym.

- A gdy to będzie się działo, zatykajcie i zaciemniajcie okna. Nie wychodźcie na podwórko i nie wyglądajcie na zewnątrz, bo nie wytrzymacie grozy, która będzie szła. Tylko w pokojach bądźcie, uklęknijcie i módlcie się szczerze. Ze łzami w oczach proście: Jezu nie karz nas, Jezu ratuj nas. Jezu wysłuchaj nas. Trzeba dużo prosić. I straszna kara przejdzie po modlitwie i będzie jeszcze dobrze na Ziemi - tak brzmi zapisana wizja Katarzyny Szymon.

Śląska wizjonerka wielokrotnie zapowiadała, że nadejdzie dzień, gdy nastąpi upadek cywilizacji. Wspominała o tym, że nie będą działać telefony, a samochody czy pociągi nie będą jeździć.

- Moje dzieci, jeżeli ludzkość się nie nawróci, przyjdzie straszna nędza na świat, przyjdzie wielka kara. Macie zaprzestać pijaństwa, przekleństwa, rozwodów i mordowania... Ma być miłość i wiara. Ratujcie się, póki macie czas - apelowała stygmatyczka.

Fragment innej spisanej wizji Szymon brzmi następująco:

Trzeba tej modlitwy, tej pokory na Ziemi. Opamiętajcie się wszyscy, bo mało czasu już zostało. Jak lud się nie nawróci, przyjdzie straszny ogień z Nieba. Potem już nie będzie ratunku. Potem już będzie za późno. A teraz macie jeszcze czas. Jeszcze nawracajcie się. Jedni drugich nawracajcie.
Katarzyna Szymon

"Kobiety się wystraszyły", czyli wizje Katarzynki

"Pewnego razu, kiedy u nas gościła siostra Katarzyna, zdarzył się cud. Siostra Katarzyna podeszła do ołtarzyka mówiąc, że wzywa Ją Matka Boża. Na ołtarzyku stała postać Matki Bożej Fatimskiej. Była u nas pewna osoba, która nie bardzo wierzyła w moje opowiadania i nagle usłyszałam krzyk tej kobiety, bo oto Ojciec Pio kropił tak mocno, że cały ołtarzyk był mokry, a zapach był cudowny, pełno kropel, jak gdyby najdelikatniejszego olejku, ale trochę szczypiącego. Miałam tam figurkę Św. Teresy, która od spodu posiadała otwór. Kiedy mój mąż podniósł ją, to jakby wylał się z niej strumień wody. Ale jak się tam dostał? Faktem jednak jest, że figurka ta wewnątrz pachniała przeszło półtora roku. Innym razem zdarzyło się też coś przecudownego. Kiedy znowu była u nas siostra Katarzyna, słyszałam kroki i widziałam ślady krwi pozostawione przez Ojca Pio - wspomina w książce "Katarzyna Szymon. Polska stygmatyczka. Życie i świadectwa" Maria Bednarek z Katowic.

"Kiedyś ekstazę dostała przy sadzeniu ziemniaków. Kobiety się wystraszyły. Nie wiedziały co się z nią dzieje, bo taka była odmieniona. Po oprzytomnieniu opowiadała, co widziała. Kobiety patrzyły na nią z niedowierzaniem. Jedna z nich namawiała nawet, żeby nic nie mówić o tym zdarzeniu, gdyż nie wiadomo co to jest, a ludzie różnie mówią" - dodaje z kolei Agnieszka Morawiec, która znała Katarzynę Szymon od lat dziecięcych.

Kościół: "fałszywa wizjonerka"

W 1983 roku Katarzyna Szymon spotkała się w Katowicach z Janem Pawłem II. Ojciec Święty miał wówczas powiedzieć towarzyszącemu mu biskupowi Bednorzowi: "Proszę się zająć tą osobą". Mimo tego w 1988 roku Kuria Metropolitarna w Katowicach wydała orzeczenie, z którego wynika, że rany na ciele śląskiej stygmatyczki nie miały nadprzyrodzonego charakteru. Pomimo próśb i świadectw osób, z którymi zetknęła się w czasie swojego życia, proces beatyfikacyjny nie ruszył. Objawienia Katarzyny Szymon nie zostały uznane za zgodne z nauczaniem Kościoła katolickiego. Ksiądz Michał Kaszowski na łamach "Vox Domini" nazwał ją nawet fałszywą wizjonerką.

***

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas