Spory sąsiedzkie nie muszą kończyć się w sądzie. Ale mogą

Pyzaci bohaterowie czechosłowackiej animacji "Sąsiedzi" chwacko przystępowali do realizacji swoich szalonych racjonalizatorskich pomysłów. Niestety w rzeczywistości pożycie sąsiedzkie nie zawsze bywa tak zgodne i pokojowe jak to Pata i Mata.

Co przeszkadza nam w zachowaniu naszych sąsiadów?
Co przeszkadza nam w zachowaniu naszych sąsiadów? 123RF/PICSEL

"Spory sąsiedzkie niezmiennie pozostają w czołówce statystyk interwencji policyjnych. W mojej ocenie jako społeczeństwo nadal mamy problem z dojściem między sobą do porozumienia w najbardziej błahych sprawach" - mówił w rozmowie z Gazetą Wyborczą adwokat Marcin Chowaniec.

W polskiej rzeczywistości, gdzie często ciasnota przestrzeni mieszkaniowej spotyka się z pragnieniem posiadania choćby niewielkiego skrawka zieleni, kwestie granic, upraw, a nawet estetyki ogrodzenia mogą stać się powodem poważnych zatargów.
Podlewanie tuj wrzątkiem jako forma międzysąsiedzkiego dialogu

Tak było, chociażby, w Mińsku Mazowieckim. Konflikt między sąsiadami w gminie Stanisławów zakończył się interwencją tam policji i postawieniem zarzutów jednemu z mieszkańców. Przyczyną sporu było umyślne zniszczenie roślinności na prywatnej posesji. Sprawca, chcąc zemścić się za wcześniejsze nieporozumienia, zniszczył kilka tuj, polewając je wrzątkiem.

Tuje podlane wrzątkiem poniosły poważne obrażenia
Tuje podlane wrzątkiem poniosły poważne obrażenia123RF/PICSEL

W wyniku działań policji z Komisariatu w Dobrzanach szybko ustalono, że za zniszczeniem stoją sąsiedzkie porachunki. Podejrzany sąsiad, po wezwaniu na przesłuchanie, przyznał się do winy. Postanowił dobrowolnie poddać się karze i zobowiązał do naprawienia szkody, jaką wyrządził.

Policja apeluje zwyczajowo o rozwiązywanie wszelkich sporów w pokojowy sposób. Przypomina również, że za umyślne zniszczenie czy uszkodzenie mienia grozi odpowiedzialność karna, nawet do 5 lat pozbawienia wolności.

Problem niedopałków w ogródku

Innym, acz bardzo częstym problemem wśród mieszkańców wielopiętrowych budynków jest kwestia wyrzucania śmieci, zwłaszcza niedopałków papierosów, przez mieszkańców z wyższych pięter na tereny przynależne do mieszkań na parterze, takie jak ogródki czy tarasy. Rozwiązanie tego problemu nie jest proste, głównie z powodu trudności z udowodnieniem, kto jest sprawcą.

W bloku trudno zorientować się kto jest "niedopałkowym bombardierem". Co wtedy zrobić?
W bloku trudno zorientować się kto jest "niedopałkowym bombardierem". Co wtedy zrobić?123RF/PICSEL

"System tzw. inicjatywy dowodowej spoczywa na sąsiedzie, który dochodzi swoich praw, a zatem w przypadku sporu sądowego musi udowodnić, że niedopałki są rzucane przez sąsiada z piętra wyżej, ale problem powstaje w sytuacji, gdy tych pięter jest wiele" - tłumaczyła w rozmowie z Onetem adwokatka Agnieszka Juchno-Marcjan.

Z takim właśnie problemem borykała się w czasie pandemii Ola, mieszkająca na parterze bloku na lubelskim LSM-ie.

- W tym czasie oczywiście głównie siedziałam w domu, a wiosną i latem ogródek był jedną z niewielu moich rozrywek. Każdego ranka wybierałam z niego kilka niedopałków papierosów. Byłam pewna, że rzuca je jeden sąsiad lub sąsiadka, gdyż były tylko jednej marki. Zrobiłam więc tabliczkę z prośbą o zaprzestanie tej praktyki. Bardzo starałam się, żeby nie poniosła mnie frustracja i żeby tekst nie był pasywno-agresywny. Tabliczkę zaś ustawiłam tak, by była czytelna dla kogoś, kto wychyla się ze swojego balkonu i spogląda w dół. I oto niespodzianka — rzeczywiście odezwa odniosła skutek! Anonimowy palacz przestał bombardować moje kwiatki niedopałkami" - mówi Ola.

„Ewa gotuje”: Sałatka jajeczna z ogórkiemPolsat

Warto z pewnością na początku zatargu z sąsiadem postawić na dialog i nie czekać, aż konflikt eskaluje do poziomu podlewania sobie wzajemnie grządek wrzącą wodą. Starajmy się brać przykład z Pata i Mata z "Sąsiadów" - oczywiście bardziej z ich trwałej przyjaźni, niż katastrofalnych skutków realizacji wspólnych projektów.

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas