Stracił obie ręce, ale nie poczucie humoru

Kilka lat temu, po wypadku, przeszedł amputację obu rąk. Co teraz robi i dlaczego nie zdecydował się na przeszczep dłoni? Warto poznać historię tego młodego, inspirującego człowieka.

Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne 123RF/PICSEL

W 2014 roku, Konstantin Deblikow stracił dłonie w wyniku wybuchu materiałów pirotechnicznych. Miał 22 lata, studiował dziennikarstwo i występował w pokazach z ogniem. Po amputacji jego życie wywróciło się do góry nogami. Miał wykształcenie muzyczne i grał na gitarze, z czego musiał zrezygnować, ale przerzucił się na perkusję, klawisze i muzykę elektroniczną.

Obecnie współpracuje z firmą "Motorika", która produkuje wysokiej klasy protezy dla dzieci i dorosłych, jako tester i konsultant. Organizuje zawody dla ludzi "cyborgów", aby promować protezy bioniczne i zmieniać podejście Rosjan do osób po amputacji kończyn.

Zawsze był bardzo aktywny, ale teraz jego życiowe priorytety zmieniły się. Wie, jakie problemy mają ludzie niepełnosprawni i chciałby choć część z nich rozwiązać. Planuje założenie organizacji non profit, która łączyłaby osoby z podobnymi niepełnosprawnościami, by mogły się wspierać i dzielić swoimi doświadczeniami. Uważa, że im częściej niepełnosprawni będą się pojawiać w mediach i na ulicy, tym szybciej inni ludzie zaakceptują ich obecność w przestrzeni publicznej i zaczną traktować to, jak coś zwykłego. 

Pozytywne nastawienie pomaga w życiu

Konstantin żartuje, że stracił ręce w wypadku... z tarką. Chwali się, że nie potrzebuje chronić dłoni, gdy przenosi gorące przedmioty i nie musi się obawiać poparzenia podczas odcedzania spaghetti. Nie używa rękawiczek w zimie, bo nie grozi mu odmrożenie. Żartuje, że gdyby doszło do walki między ludźmi i maszynami, może być spokojny, bo te ostatnie uznają go jednego z nich.  

Pytany, czy takimi sztucznymi rękami można komuś porządnie przyłożyć, odpowiada, że są metalowe, więc z pewnością można, gdyby tylko nie były takie drogie. Zaawansowane modele protez bionicznych kosztują od 50-80 tys. dolarów. Mężczyzna nie czuje się osobą niepełnosprawną. Uważa, że gdyby ludzie po amputacji byli od razu wyposażeni w dobre protezy, 90 proc. z nich mogłoby wrócić do pracy. Sam ima się różnych zajęć. Niedawno zdobył odpowiednie uprawniania i postanowił otworzyć gabinet masażu.  

Problemy i niedogodności  

Pomimo kilkuletniego doświadczenia w używaniu protez, Konstantin nie umie podnieść monety z płaskiej powierzchni, zapinać guzików, czy zawiązać butów. Wie, że jest to możliwe, gdyż widział ludzi z protezami, ale na razie skupia się na innych wyzwaniach. Często jest pytany, dlaczego nie zdecydował się na przeszczep. Odpowiada, że nie ma gwarancji, że przeszczepione ręce odzyskają większą kontrolę i wrażliwość, niż zapewniają mu to protezy bioniczne. Osoba, która przeszła przeszczep, musi przez całe życie przyjmować leki immunosupresyjne, by organizm go nie odrzucił. Lekarstwa te wywołują wiele poważnych skutków ubocznych takich, jak ryzyko zachorowania na raka, cukrzycę, choroby układu krążenia i nerek.

Deblikow ma profil na Instagramie, obserwowany przez 123 tys. osób, gdzie w opowiada o swoich projektach i życiu codziennym. Inspiruje osoby po amputacji do aktywnego, produktywnego życia i zawalczenia o siebie. Twierdzi, że jeśli ktoś jest rzeczywiście dojrzały, żadne obrażenie ciała, czy niepełnosprawność, go nie złamie. 

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas