Szczepionka na palenie
Czterysta osób zostanie lada dzień włączonych do testów nowej szczepionki, której zadaniem jest zwalczenie nałogu palenia.
Lena Wikingson, prezes pracującej nad lekiem firmy Independent Pharmaceutica, zapewniła, że wszyscy badani pacjenci będą mieli zapewniony kontakt z psychologiem, gdy tylko zajdzie taka potrzeba. To ważne, gdyż do testów klinicznych zgłosili się pacjenci, którzy osiągnęli wysoki stopień uzależnienia od nikotyny i wyrazili chęć zerwania ze swoim nałogiem.
Pełen kurs terapii ma objąć cztery szczepienia w jednomiesięcznych odstępach. Zgodnie z powszechnie przyjętymi regułami prowadzenia badań, połowa osób z grupy badanej otrzyma (oczywiście nie wiedząc o tym) niefunkcjonalny odpowiednik szczepionki, czyli placebo.
Zapewni to minimalizację wpływu psychiki pacjenta na wynik testu. Ostatecznym wykładnikiem skuteczności terapii będzie liczba osób wyleczonych z nałogu w grupie przyjmującej prawdziwy preparat, w porównaniu do grupy kontrolnej, przyjmującej placebo. Stosowne podsumowanie zostanie wykonane w rok po zakończeniu serii szczepień.
Preparat, który nazwano Niccine (od anielskich słów nicotine, nikotyna, i vaccine, oznaczającego szczepionkę), ma za zadanie wytworzyć we krwi przyjmującego ją człowieka przeciwciała skierowane przeciw nikotynie.
Oznacza to, że zaraz po zapaleniu papierosa dochodzi do "przechwycenia" nikotyny przez przeciwciała, zanim dotrze ona do mózgu. Dzięki temu palacz pozbawiony jest przyjemności z palenia, przez co - przynajmniej teoretycznie - powinien rzucić swój nałóg.
To, co w teorii brzmi banalnie, w praktyce okazało się nie lada wyzwaniem. Głównym problemem, z którym musieli sobie poradzić naukowcy, jest fakt, że cząsteczki nikotyny są stosunkowo nieduże i w związku z tym w normalnych warunkach organizm człowieka nie wytwarza przeciwko nim przeciwciał.
Aby rozwiązać ten problem, połączono nikotynę z tzw. cząsteczką nośnikową, której zadaniem jest "zwabienie" komórek systemu immunologicznego. Są one zdolne do wykrycia kompleksu nośnika z nikotyną i wytworzenia przeciwko niemu przeciwciał, z których część będzie reagowała na nośnik, a część - na samą nikotynę.
Dzięki temu we wstępnych testach udało się wytworzyć odpowiednio dużą liczbę przeciwciał oraz komórek, które zostaną szybko pobudzone w razie ponownego kontaktu z nikotyną.
Prace nad Niccine trwały dotąd 10 lat. Prawdopodobnie potrzeba będzie kolejnych kilku, zanim ukończone zostaną testy kliniczne preparatu. Na razie nie jest znana jego planowana cena rynkowa ani data jego pojawienia się w obrocie.
Wojciech Grzeszkowiak