To nasz hit eksportowy - skąd fenomen ceramiki z Bolesławca?
Być może stoi na twojej półce. Być może widziałaś ją w katalogu amerykańskiego sklepu. Ceramika z Bolesławca, bo o niej mowa, to nie tylko talerze i kubki. To "gadżet", który stał się prawdziwym hitem eksportowym. Dlaczego tak się stało? Zajrzyjmy za kulisy.

Na wielkiej hali targowej w Nowym Jorku słychać szum rozmów. Grupka ludzi otacza stoisko z napisem "Bolesławiec". Ktoś przymierza się do cukierniczki w granatowe kropki, ktoś inny negocjuje cenę całego serwisu. Amerykańscy kolekcjonerzy starają się wejść w posiadanie czegoś, co jeszcze do niedawna stało niemal wyłącznie w kuchniach i pokojach mieszkańców Bolesławca. Bo dziś bolesławiecka ceramika podróżuje po niemal całym świecie, opowiadając historię tego niepozornego miasta. Miasta, które stało się marką.
Glina, od której wszystko się zaczęło
Wszystko zaczęło się jednak od... gliny. Otóż bolesławiecka ziemia skrywa jedne z najlepszych złóż kamionki w naszej części kontynentu. Różnicę robią zwłaszcza takie cechy, jak wytrzymałość oraz plastyczność. Świetnie nadaje się więc do formowania i wypalania w wysokich temperaturach.
Pierwsze piece rozpalano tu już w XVII wieku. To właśnie wtedy okoliczni garncarze zaczęli produkować między innymi solidne dzbany i misy. Następnie trafiały one na targi w całej Europie Środkowej. Z biegiem lat prymitywne dotąd warsztaty zaczęły przeistaczać się w dobrze prosperujące manufaktury. Doświadczenie przechodziło z ojca na syna, z matki na córkę.

I działo się tak mimo faktu, iż Bolesławiec zmagał się z różnego rodzaju geopolitycznymi zawirowaniami, przechodząc z rąk do rąk, by wspomnieć o Prusach czy Niemcach. Niezależnie od tego, ceramika zawsze była znakiem rozpoznawczym regionu. Również w okresie PRL-u, kiedy zakłady działały pełną parą.
Wreszcie nastała jednak transformacja ustrojowa i rzemiosło... nadal nie upadło. Obecnie w Bolesławcu i okolicach działa kilkadziesiąt prężnych zakładów, które co roku wypalają tysiące naczyń trafiających na pięć kontynentów. Jak to się stało, że z lokalnej tradycji zrobił się światowy hit?
Od lokalnych targów do międzynarodowych rynków
Kluczowe okazały się dwa czynniki. Z jednej strony wysokiej jakości i efektownie wyglądający produkt, z drugiej - nie mniej dobry marketing. Otóż zachodnie rynki zaczęły tęsknić za rzemiosłem i "prawdziwym handmade", ponieważ zalewała je fala masowych i nijakich wyrobów z Azji. I do tego pociągu oczekiwań załapała się bolesławiecka ceramika, perfekcyjnie wpasowując się w trend.
Nieocenione okazały się także polsko-amerykańskie kontakty, a więc emigranci, którzy po prostu zabierali ze sobą talerze i kubki do Chicago czy Nowego Jorku. Bardziej lub mniej świadomie, stali się oni niejako ambasadorami bolesławieckiej ceramiki. Swoje zrobiły także targi i katalogi, a wreszcie media społecznościowe. Dziś Bolesławiec posiada swoich wiernych fanów od Sztokholmu aż po Seul. A w Polsce? Coraz częściej odkrywamy na nowo to, co zawsze było... nasze. Co takiego wyjątkowego ma w sobie bolesławiecka ceramika, czego nie znajdziemy w masówce z fabryki?
Co wyróżnia bolesławiecką ceramikę?

Przede wszystkim każdy egzemplarz to ręczna robota. Innymi słowy, nie znajdziemy dwóch identycznych talerzy czy kubków. Każdy powstaje bowiem w kilku etapach: formowanie, suszenie, szkliwienie, malowanie, wypalanie. Znakiem rozpoznawczym pozostaje ponadto słynna już technika stempelkowa oraz pewne ręce malarek i malarzy. To właśnie stąd osławione misterne wzory - pawie oczka.
W parze z niepodrabialnym wyglądem idzie jakość: naczynia są odporne na zarysowania i wysokie temperatury. Nie tylko świetnie się prezentują, ale pozostają praktyczne. Wszak cały czas mówimy o sztuce użytkowej, a ta powinna być (i w przypadku wyrobów z Bolesławca jest!) jednocześnie piękna i praktyczna.
Co więcej, każdy wzór jest trochę jak podpis - każda dekoracja jest sygnowana. Tutaj warto wspomnieć o seriach cieszących się statusem kolekcjonerskim, a więc o edycjach limitowanych. Te potrafią osiągać zawrotne ceny na aukcjach. Ludzie wciąż pragną zatem rzeczy trwałych, autentycznych i... z duszą. I na te oczekiwania niezwykle skutecznie odpowiada bolesławiecka ceramika.
Warto jednak wiedzieć, iż oryginalna bolesławiecka ceramika zawsze ma sygnaturę. Na spodzie naczynia powinna znajdować się nazwa wytwórni, numer wzoru, a często także autograf dekoratora. Pewność, że kupujemy oryginał, zyskamy choćby wówczas, gdy odwiedzimy jeden ze sklepów firmowych lub osobiście udamy się do Bolesławca. A będzie ku temu świetna okazja, ponieważ w dniach 13-17 sierpnia odbędzie się 31. Bolesławieckie Święto Ceramiki.
Festiwal rękodzieła: 31. Bolesławieckie Święto Ceramiki
Bolesławieckie Święto Ceramiki to prestiżowe wydarzenie, łączące fanów ceramiki. Uczestnicy wydarzenia zyskują nie tylko możliwość zakupu unikatowych produktów bezpośrednio od twórców, ale także dostęp do autorskich kolekcji i mnóstwo... inspiracji. Bo tu liczy się także atmosfera! Atmosfera unoszącej się w powietrzu sztuki, tradycji i niepodrabialnego stylu życia.
Bolesławieckie Święto Ceramiki to ponad wszystko inne odbywające się codziennie od 10:00 do 21:00 targi. Czyli szansa na buszowanie w stoiskach pełnych unikatowej ceramiki: od klasyki po nowe wzory. Na miejscu czeka też masa warsztatów i pokazów oraz zajęcia plastyczne dla dzieci i dorosłych. Warto zajrzeć zwłaszcza do Muzeum Ceramiki i Centrum Dawnych Technik Garncarskich, aby poczuć klimat prawdziwego rzemiosła.
Bolesławieckie Święto Ceramiki to jednak nie tylko ceramika. Wieczorami Rynek i scena główna przy ul. Asnyka będą tętnić muzyką. Na koncertach zagrają między innymi Oskar Cyms, IRA czy Papa Dance. Nie zabraknie lokalnych zespołów i pokazów teatralnych. Dla fanów sportu przewidziane są natomiast turnieje siatkówki plażowej i piłki nożnej. Przeoczyć nie można też artystycznej parady glinianych postaci oraz wielu innych atrakcji - więcej informacji znajduje się na stronie wydarzenia.
I jeszcze jedno: jedną z atrakcji Bolesławieckiego Święta Ceramiki będzie bieg po schodach po… ceramiczną filiżankę. No bo przecież nie bez powodu mówi się, że cały świat goni za bolesławiecką ceramiką.
Materiał promocyjny