W PRL-u kupował każdy. Przysmak podrabiano nawet w Kolumbii

Od ponad pół wieku znany każdemu polskiemu studentowi i turyście, przekroczył granice rodzimej sztuki kulinarnej, by zostać uwiecznionym w setkach memów. Oto on — Superman polskiej popkultury i wciąż jeden z ulubionych regionalnych smaków — paprykarz szczeciński.

Pomnik Paprykarza Szczecinskiego na pl. Gryfitów na Lasztowni
Pomnik Paprykarza Szczecinskiego na pl. Gryfitów na LasztowniEast NewsEast News

Gdyby Warhol mieszkał w Polsce zamiast zupy Campbell, na swoich obrazach unieśmiertelniłby puszkę paprykarza. Kto zaś "nie zna jego smaku, nie może nazywać się Polakiem". Tak przynajmniej twierdzą twórcy internetowych memów. Jedno jest jednak pewne — peerelowska konserwa przetrwała historyczne kryzysy i do dziś zajmuje niezagrożoną pozycję nie tylko na półkach sklepów, sercach Polaków, ale i polskiej kulturze.

Paprykarz szczeciński na urlopie
Paprykarz szczeciński na urlopieJustyna ROJEK/East NewsEast News

Niedawno szczeciński paprykarz doczekał się nawet pomnika, w formie instalacji, która budziła jednak mieszane uczucia mieszkańców. Wykonano również mural, którego uroczyste odsłonięcie odbyło się w 65. rocznicę powstania Przedsiębiorstwa Rybołówstwa Dalekomorskiego "Gryf", gdzie narodziła się ta najsłynniejsza polska konserwa. Jaka jest jej historia?

Narodziny ikony polskiego przemysłu spożywczego

Paprykarz szczeciński to prawdziwy fenomen polskiej branży przetwórstwa rybnego, który po dziś dzień utrzymuje się w czołówce ulubionych przekąsek biwakowych. Jego historia to także dowód na innowacyjność i kreatywność polskich producentów, którzy potrafią tworzyć produkty o niepowtarzalnym smaku, cieszące się popularnością na całym świecie.

Kultowy produkt spożywczy powstał w laboratorium Przedsiębiorstwa Połowów Dalekomorskich i Usług Rybackich "Gryf" w Szczecinie. Pierwotnie miał być pomysłem na efektywne wykorzystanie odpadów z produkcji kostki rybnej z zamrożonych bloków ryb.

Pomnik paprykarza
Pomnik paprykarzaPiotr Zagiell / East NewsEast News

"Nasi technolodzy podczas rejsów próbowali w różnych portach lokalnych potraw. Szukali też oryginalnych przypraw. Kiedyś trafili na taki lokalny przysmak o nazwie "czopczop". Po powrocie do kraju, bodajże Jakacki spytał dziewczyn w laboratorium, czy nie dałoby się go wyprodukować. Popróbowały, pokombinowały, dobrały odpowiednią recepturę, a że laboratorium stało na bardzo wysokim poziomie, udało się. Charakterystyczny smak pochodził od sprowadzanej przez nas z Nigerii przyprawy" — opowiadał o powstaniu paprykarza nieżyjący już Bogusław Borysowicz, współtwórca "Gryfu", w wywiadzie dla Głosu Szczecińskiego w 2011 roku.

W skład oryginalnej receptury wchodziło mięso rybne uzyskiwane ze ścinków z procesu krojenia, które stanowiło połowę gramatury zawartości puszki. Reszta to pulpa pomidorowa importowana z Bułgarii i Węgier, ostra afrykańska papryczka oraz różnego rodzaju warzywa i przyprawy. Pierwsze puszki paprykarza szczecińskiego trafiły do sklepów w 1967 roku, a już rok później, innowacyjny produkt zdobył prestiżowy znak jakości Q.

Paprykarz szczeciński szybko zyskał popularność nie tylko na rodzimym rynku, ale także za granicą. Był eksportowany aż do 32 krajów, a w Kolumbii nawet produkowano jego podróbki, przeznaczane również na eksport.

Kryzys i wielki come back

Lata osiemdziesiąte to koniec złotej ery polskiego rybołówstwa dalekomorskiego, które zaczęło powoli tracić łowiska u zachodnich wybrzeży Afryki. Z powodu kryzysu w branży również paprykarz znacznie obniżył loty — do jego składu trafiały inne gatunki ryb, jak mintaj atlantycki, miruna, a nawet cieszący się złą sławą zanieczyszczonej pasożytami ryby, błękitek falklandzki. Aż do czasów transformacji ustrojowej skład paprykarza stale się pogarszał — często nie zawierał zadeklarowanych 50 proc. mięsa rybnego, a zamiast tego dodawane były do niego odpadki, takie jak łuski, fragmenty płetw, ości, głowy i kręgosłupy ryb. Była też dostępna wersja paprykarza z pęczakiem zamiast ryżu.

W latach 90. paprykarz nie został jednak zapomnianym reliktem minionej epoki. Wręcz przeciwnie, przetrwał zawirowania polityczno-ekonomiczne, a jego produkcja została podjęta przez kilka firm w Polsce. Przestał być jednak związany ze Szczecinem, co musiało zaboleć władze miasta i regionu, bo w 2010 roku marszałek województwa zachodniopomorskiego wystosował prośbę do Ministerstwa Rolnictwa o umieszczenie paprykarza szczecińskiego na liście produktów tradycyjnych. Ta inicjatywa otworzyła możliwość zakończenia walki o przywrócenie praw do produkcji paprykarza dla Szczecina. W dniu 22 grudnia 2010 roku, paprykarz szczeciński uzyskał status produktu tradycyjnego.

Obecnie paprykarz szczeciński produkowany jest przez kilka firm. Zakłady rybne Graal proponują wersję kultowej konserwy ze szprotem, a firma Dega — z łososiem. Ta ostatnia wprowadziła też na rynek wiele wariantów paprykarza o zmodyfikowanym składzie i smaku. Znajdziemy więc paprykarze z dorszem, czy kaszą jaglaną zamiast ryżu. Dega zachęca też do tworzenia dań na bazie paprykarza. Możemy więc pokusić się wykorzystanie paprykarza do tworzenia domowych potraw, jak na przykład pieczone pomidory z mozzarellą i pesto — z paprykarzem, rzecz jasna.

Kultowy paprykarz szczeciński znajdziemy też w oficjalnym sklepie klubu piłkarskiego Pogoń Szczeciń, który włączył ikoniczną puszkę z rybnym risotto do swojego merchu. Piłkarski paprykarz szczeciński tworzony jest na bazie łososia i ryb karpiowatych, a granatowo-bordowo puszka opatrzona jest logo klubu z Gryfem.

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas