Wpłacił 5 zł na drona dla Ukrainy. Polacy zebrali dla niego niemal 150 tys. „Wróciła mi wiara w dobro”
„Przepraszam, że nie mogę więcej…” – rozpoczął swój wpis pan Jacek. Później wszystko potoczyło się w zawrotnym tempie. Dziś mężczyzna nie może uwierzyć w to, co go spotkało. „Wróciła mi wiara w ludzi, wiara w dobro” – pisze. Ta historia pokrzepia serce.
Pod koniec czerwca dziennikarz Sławomir Sierakowski rozpoczął zbiórkę pieniędzy na drona Bayraktar dla Ukrainy. Oficjalnie otwarto kanał pomocy, który wesprzeć mógł każdy. Akcję wsparli aktorzy, muzycy i osobistości ze świata kultury. Wspólnymi siłami Polakom udało się zebrać 22,5 mln zł.
Tutaj historia się jednak nie kończy. Zakup Bayraktara pociągnął za sobą kolejną lawinę dobra.
Zobacz również: Psi bohater z Ukrainy skończył trzy lata! Pochwalił się tortem
Polacy kupują Bayraktar dla Ukrainy
Na pomysł zakupu bezzałogowego drona Bayraktar TB2 dla Ukrainy jako pierwsi wpadli Litwini. Potrzebnych 5 milionów euro zebrano zaledwie w 3 dni. Wówczas firma produkująca sprzęt postanowiła podarować go Ukraińcom, a zebrane przez Litwinów pieniądze przeznaczyć na wsparcie ludności cywilnej.
Czas na nas. Pamiętacie Buczę, Irpień, Mariupol? Weźmy udział w tej walce. Kupmy polskiego Bayraktara
"Suma jest wyjątkowo ambitna, ale zrzutka idzie doskonale! Jeśli zbierzemy mniej, przekażemy wszystko na fundusz Sił Zbrojnych Ukrainy w Narodowym Banku Ukrainy. To samo zrobimy z nadwyżką. Działamy!" — napisano w opisie zrzutki.
Wszystko potoczyło się dość szybko.
Zobacz również: Przerażająca przepowiednia Baby Wangi. Tak się spełnia?
"Bardzo możliwe, że środki, które zbieramy na drona zostaną niejako podwojone"
Bayraktar TB2 jest tureckim dronem bezzałogowym, który znajduje się w wyposażeniu ukraińskiej armii od 2019 roku. Sprzęt wykorzystuje się głównie w rozpoznaniu terenu, a także do działań bojowych. Jest on w stanie przenieść bomby kierowane, które spadają na rosyjskie wojska opancerzone, zadając potężne straty.
Cel jaki postawiono w internetowej zrzutce był ambitny. Niezbędne 22,5 mln zł udało się zebrać na cztery dni przed zakończeniem zbiórki - w niedzielę 24 lipca.
"Drodzy, producent Bayraktarów wysłał w CNN pozytywny sygnał, choć pośrednio. Bardzo możliwe, że środki, które zbieramy na drona zostaną niejako podwojone. Firma może przekazać drona za darmo Ukrainie, którą nazwała najbliższym sojusznikiem (zapowiedziała też, że nigdy nie sprzeda broni Rosji), a nasze środki ostatecznie trafią na pomoc humanitarną. To byłoby zgodne z naszymi najlepszymi intencjami! Bądźmy dobrej myśli!" - napisał niedługo po tym inicjator zbiórki.
Zobacz również: Dodatkowe setki złotych do emerytury. Są wyliczenia!
Polacy kupują Bayraktar dla Ukrainy. Tutaj historia się nie kończy. "Wróciła mi wiara w dobro"
Historia zakupu Bayraktara dla Ukrainy nie kończy się jednak wraz z zebraniem niezbędnych środków. Wśród ponad 214 tys. osób, które wsparły zbiórkę, znalazł się pan Jacek. Jego historia poruszyła internautów do tego stopnia, że mężczyzna nie może dziś uwierzyć w to, co go spotkało.
Przepraszam, że nie mogę więcej... Jestem osobą niepełnosprawną. Na życie musi mi wystarczyć 717 zł zasiłku stałego. Muszę jednak wpłacić chociaż tak małą kwotę. Mam taki obowiązek, tak czuję
Wtedy do akcji wkroczyli Polacy. "Historia pana Jacka poruszyła każdego. Dlatego na prośbę Sławomira Sierakowskiego rozpoczynamy zrzutkę na rzecz potrzeb medycznych Pana Jacka" - napisano pod kolejną zorganizowaną zbiórką.
Dziś na jej koncie znajduje się ponad 146 tys. zł.
Pan Jacek ma 58 lat. Od ponad 14 lat jest niepijącym alkoholikiem. "Kiedyś byłem osobą szanowaną, urzędnikiem państwowym... Życie potoczyło się tak, że stoczyłem się na samo dno. Myślę, że to nauczyło mnie wiele" - podkreśla w opisie zrzutki. Ma problemy z kręgosłupem, nadciśnieniem, niedowładem kończyn górnych, płucami i omdleniami.
"Kochani, proszę dajcie mi ochłonąć... Ta kwota już jest dla mnie kosmosem. Proszę o wyrozumiałość, bo im większa kwota, tym więcej pytań... Jesteście ze mną i tu nie chodzi o pieniądze. Wróciła mi wiara w ludzi, wiara w dobro. Jestem z pokolenia, które doświadczyło milicyjnej pałki na własnym grzbiecie. Grzegorz Przemyk był moim rówieśnikiem... Czy świat był wtedy jakiś inny? Czy my byliśmy jacyś inni? Oczy mamy z przodu, patrzmy więc w przód. Ten świat nie jest black&white... Chciałbym Was ucałować wszystkich razem, i każdego z osobna... Pomóżmy Ukrainie, ONI walczą też za nas...Na razie nie ogarniam tego wszystkiego co się dzieje. Panie Sławku... to się dzieje w realu?" - pyta mężczyzna.
Ta historia pokrzepia serce.