Zaskoczenie kryło się pod grządką. Niezwykłe znaleziska z ogrodów

Przydomowy ogródek niejednokrotnie staje się oczkiem w głowie swojego właściciela. Pasjonaci często spędzają w nim każdą minutę wolnego czasu, dbając o drzewa, krzewy i kwiaty, które postanowili w nim hodować. Niekiedy zdarza się jednak, że pomiędzy ozdobnymi trawami i gałęziami tui czai się zaskoczenie. Czasem jest to zwykły zwierzak, czasem jednak skarb o długiej historii i sporej wartości.

Natknął się podczas prac w ogrodzie
Natknął się podczas prac w ogrodzie123RF/PICSEL

Kiedy jedni odpoczywają po intensywnym dniu w pracy, właściciele ogródków tuż po powrocie do domu zakasują rękawy i ruszają na działkę. Wszystko po to, by przydomowa zieleń cieszyła oko, a wraz z nadejściem sezonu, wypielęgnowana do perfekcji, stała się prawdziwą wizytówką. Czasami zdarza się jednak, że zwykłe popołudnie spędzone w ogrodzie z motyką w ręku kończy się nieoczekiwaną niespodzianką - dla jednych bardziej, dla drugich mniej przyjemną.

Niespotykany gość. O pomoc musiała poprosić internautów

"Co to za stworzonko było u mnie w ogrodzie?" - pyta jedna z internautek, pomocy szukając w sieci. Publikuje przy tym zdjęcie tajemniczego owada, który według niektórych wyglądem przypomina "zmutowanego ślimaka". W komentarzach rozpoczyna się prawdziwa burza mózgów. Jedni przekornie piszą o ataku obcych, inni porównują owada do postaci z animacji dla dzieci. Wielu, zgodnie z prawdą, wskazuje na gąsienicę zmrocznika gładysza - uważanego za najpiękniejszego motyla nocnego, jaki występuje w Polsce. Internautka, znacznie spokojniejsza, wraca do prac w swoim ogrodzie.

Nietypowe owady i tajemniczo wyglądające grzyby są jednymi z najczęstszych znalezisk w przydomowych ogródkach. Ciekawią, a niekiedy przerażają. Przez ogrodników jednak traktowane są zwykle jako normalne. Przyroda lubi bowiem zaskakiwać.

Działkowców z reguły nie dziwi więc widok rozgaszczających się w ogródku jeży, zamieszkujących w koronach drzew ptaków czy jaszczurek, którym zdarza się zaglądnąć pomiędzy kwiaty. Są jednak również tacy miłośnicy ogrodowych prac, którzy dzierżąc w ręku grabie czy łopatę w swoim ogrodzie natknęli się na prawdziwe skarby.

Ogrodowa ozdoba okazała się zaskoczeniem. Nie mieli o tym pojęcia

Chciał jedynie zasadzić w swoim ogrodzie kilka roślin. To, co stało się później, mocno go przeraziło. Jeden z użytkowników serwisu Reddit postanowił podzielić się swoją historią. Kiedy bowiem zaczął drążyć łopatą otwór w ziemi, natknął się na dziwny pojemnik. To jednak jego zawartość zadziwiła go jeszcze mocniej.

W szklanym, zaklejonym taśmą naczyniu, odnalazł coś, "co przypominało stare powidła". Wnętrze skrywało zdjęcie kobiety, która niegdyś zamieszkiwała posiadłość. Mężczyzna, nie czekając długo, postanowił spalić pojemnik, a następnie polać go wodą święconą - by przypadkiem nie ściągnąć na siebie klątwy.

Podczas prac w ogrodzie czekała na nich niespodzianka. Nie mogli uwierzyć własnym oczom
Podczas prac w ogrodzie czekała na nich niespodzianka. Nie mogli uwierzyć własnym oczom123RF/PICSEL

O sporym szczęściu (bo do tragedii niewiele brakowało) mówić może zaś pewne małżeństwo z Wielkiej Brytanii. Państwo Edwards, pragnąc wyposażyć swój ogródek w nietypową ozdobę, przed laty postawili tam przedmiot, który wyglądem przypominał odwrócony do góry dnem wazon. Szybko znaleźli mu także inne przeznaczenie - traktując jako przyrząd do... czyszczenia ogrodowych narzędzi. Po skończonych pracach w ogrodzie stukali więc w metalową łuskę, oczyszczając motyki i łopaty z ziemi i piachu. Do momentu, aż w okolicy ich domu przechodził jeden z policjantów.

Kiedy mundurowy przyjrzał się dekoracji, natychmiast zaalarmował saperów. Gdy ci przybyli na miejsce, ocenili ozdobę fachowym okiem - szybko orzekając, że małżeństwo latami trzymało w swoim ogrodzie... XIX-wieczny pocisk z działa okrętowego. Na podobne znalezisko, chociaż w tym przypadku zupełnie nieoczekiwanie, natknął się jednak również jeden z mieszkańców województwa lubelskiego. Podczas prac w ogrodzie odkopał pocisk artyleryjski pochodzący najprawdopodobniej z okresu II wojny światowej.

Wikińskie broszki i krzemienna siekierka z neolitu. Takie skarby kryją nasze ogrody

Przydomowe ogródki kryją jednak także wiele innych, prawdziwie cennych skarbów. Kiedy norweska rodzina przy pomocy wykrywacza metalu postanowiła odszukać zgubiony w ogrodzie kolczyk, nawet w najgłębszych snach nie myślała, co może znajdować się pod ziemią.

Gdy w pobliżu jednego z drzew usłyszeli charakterystyczny sygnał, zabrali się do kopania. Wkrótce ich oczom, zamiast zgubionego kolczyka, ukazały się dwie broszki - jak orzekli niedługo później eksperci, pochodzące z czasów Wikingów. Badacze szybko stwierdzili, że okrągła i owalna biżuteria służyć mogły jako klamry do zapięcia sukni do ramion, będąc pozostałością po grobie wikińskiej arystokratki. Jak orzekli, podobny "styl dekoracji datuje się na IX wiek".

Zwykłe popołudnie w ogrodzie zakończyło się odnalezieniem skarbu. Mieli szczęście (zdj. ilustracyjne)
Zwykłe popołudnie w ogrodzie zakończyło się odnalezieniem skarbu. Mieli szczęście (zdj. ilustracyjne)123RF/PICSEL

Oczy ze zdziwienia przecierała również właścicielka jednego z ogrodów w podwarszawskim Józefowie. Podczas prac na działce, zupełnie przez przypadek, natknęła się bowiem na cenny zabytek sprzed tysięcy lat. Krzemienna siekierka, "prawdopodobnie związana z osadnictwem kultury ceramiki sznurowej z okresu neolitu", okazała się unikatowym odkryciem. "Ten niepozorny przedmiot powstał ponad 4000 lat temu" - informował Mazowiecki Wojewódzki Konserwator Zabytków.

W ogrodzie znalazł prawdziwy skarb. Zanim się dowiedział... schował w piwnicy

Jeszcze starszy, bo szacowany na 160 milionów lat skarb znalazł w swoim ogrodzie jeden z mieszkańców niewielkiej miejscowości w centralnej Portugalii. Pod ziemią natknął się na skamieniały szkielet - a gdy zaalarmował ekspertów, paleontolodzy orzekli wkrótce, że ten należy do gigantycznego dinozaura. Brzmi niewiarygodnie?

Za głowę złapał się też mieszkaniec jednego z austriackich miast. Podczas powiększania oczka wodnego w ogrodzie systematycznie odnajdował pierścienie, broszki czy fragmenty pozłacanych naczyń, zupełnie nieświadomie chowając je kolejno do piwnicy. W końcu postanowił zainteresować się kolekcją nieco bardziej, prosząc o pomoc ekspertów. Ci szybko ustalili, że przedmioty pochodzą z XIV wieku, przez co można nazywać je jednym z największych średniowiecznych skarbów odkrytych w Austrii.

"Ewa gotuje": Pieczona gęśPolsat
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas