Zaskoczenie kryło się pod grządką. Niezwykłe znaleziska z ogrodów
Oprac.: Aleksandra Tokarz
Przydomowy ogródek niejednokrotnie staje się oczkiem w głowie swojego właściciela. Pasjonaci często spędzają w nim każdą minutę wolnego czasu, dbając o drzewa, krzewy i kwiaty, które postanowili w nim hodować. Niekiedy zdarza się jednak, że pomiędzy ozdobnymi trawami i gałęziami tui czai się zaskoczenie. Czasem jest to zwykły zwierzak, czasem jednak skarb o długiej historii i sporej wartości.
Kiedy jedni odpoczywają po intensywnym dniu w pracy, właściciele ogródków tuż po powrocie do domu zakasują rękawy i ruszają na działkę. Wszystko po to, by przydomowa zieleń cieszyła oko, a wraz z nadejściem sezonu, wypielęgnowana do perfekcji, stała się prawdziwą wizytówką. Czasami zdarza się jednak, że zwykłe popołudnie spędzone w ogrodzie z motyką w ręku kończy się nieoczekiwaną niespodzianką - dla jednych bardziej, dla drugich mniej przyjemną.
Niespotykany gość. O pomoc musiała poprosić internautów
"Co to za stworzonko było u mnie w ogrodzie?" - pyta jedna z internautek, pomocy szukając w sieci. Publikuje przy tym zdjęcie tajemniczego owada, który według niektórych wyglądem przypomina "zmutowanego ślimaka". W komentarzach rozpoczyna się prawdziwa burza mózgów. Jedni przekornie piszą o ataku obcych, inni porównują owada do postaci z animacji dla dzieci. Wielu, zgodnie z prawdą, wskazuje na gąsienicę zmrocznika gładysza - uważanego za najpiękniejszego motyla nocnego, jaki występuje w Polsce. Internautka, znacznie spokojniejsza, wraca do prac w swoim ogrodzie.
Nietypowe owady i tajemniczo wyglądające grzyby są jednymi z najczęstszych znalezisk w przydomowych ogródkach. Ciekawią, a niekiedy przerażają. Przez ogrodników jednak traktowane są zwykle jako normalne. Przyroda lubi bowiem zaskakiwać.
Działkowców z reguły nie dziwi więc widok rozgaszczających się w ogródku jeży, zamieszkujących w koronach drzew ptaków czy jaszczurek, którym zdarza się zaglądnąć pomiędzy kwiaty. Są jednak również tacy miłośnicy ogrodowych prac, którzy dzierżąc w ręku grabie czy łopatę w swoim ogrodzie natknęli się na prawdziwe skarby.
Ogrodowa ozdoba okazała się zaskoczeniem. Nie mieli o tym pojęcia
Chciał jedynie zasadzić w swoim ogrodzie kilka roślin. To, co stało się później, mocno go przeraziło. Jeden z użytkowników serwisu Reddit postanowił podzielić się swoją historią. Kiedy bowiem zaczął drążyć łopatą otwór w ziemi, natknął się na dziwny pojemnik. To jednak jego zawartość zadziwiła go jeszcze mocniej.
W szklanym, zaklejonym taśmą naczyniu, odnalazł coś, "co przypominało stare powidła". Wnętrze skrywało zdjęcie kobiety, która niegdyś zamieszkiwała posiadłość. Mężczyzna, nie czekając długo, postanowił spalić pojemnik, a następnie polać go wodą święconą - by przypadkiem nie ściągnąć na siebie klątwy.
O sporym szczęściu (bo do tragedii niewiele brakowało) mówić może zaś pewne małżeństwo z Wielkiej Brytanii. Państwo Edwards, pragnąc wyposażyć swój ogródek w nietypową ozdobę, przed laty postawili tam przedmiot, który wyglądem przypominał odwrócony do góry dnem wazon. Szybko znaleźli mu także inne przeznaczenie - traktując jako przyrząd do... czyszczenia ogrodowych narzędzi. Po skończonych pracach w ogrodzie stukali więc w metalową łuskę, oczyszczając motyki i łopaty z ziemi i piachu. Do momentu, aż w okolicy ich domu przechodził jeden z policjantów.
Kiedy mundurowy przyjrzał się dekoracji, natychmiast zaalarmował saperów. Gdy ci przybyli na miejsce, ocenili ozdobę fachowym okiem - szybko orzekając, że małżeństwo latami trzymało w swoim ogrodzie... XIX-wieczny pocisk z działa okrętowego. Na podobne znalezisko, chociaż w tym przypadku zupełnie nieoczekiwanie, natknął się jednak również jeden z mieszkańców województwa lubelskiego. Podczas prac w ogrodzie odkopał pocisk artyleryjski pochodzący najprawdopodobniej z okresu II wojny światowej.
Wikińskie broszki i krzemienna siekierka z neolitu. Takie skarby kryją nasze ogrody
Przydomowe ogródki kryją jednak także wiele innych, prawdziwie cennych skarbów. Kiedy norweska rodzina przy pomocy wykrywacza metalu postanowiła odszukać zgubiony w ogrodzie kolczyk, nawet w najgłębszych snach nie myślała, co może znajdować się pod ziemią.
Gdy w pobliżu jednego z drzew usłyszeli charakterystyczny sygnał, zabrali się do kopania. Wkrótce ich oczom, zamiast zgubionego kolczyka, ukazały się dwie broszki - jak orzekli niedługo później eksperci, pochodzące z czasów Wikingów. Badacze szybko stwierdzili, że okrągła i owalna biżuteria służyć mogły jako klamry do zapięcia sukni do ramion, będąc pozostałością po grobie wikińskiej arystokratki. Jak orzekli, podobny "styl dekoracji datuje się na IX wiek".
Oczy ze zdziwienia przecierała również właścicielka jednego z ogrodów w podwarszawskim Józefowie. Podczas prac na działce, zupełnie przez przypadek, natknęła się bowiem na cenny zabytek sprzed tysięcy lat. Krzemienna siekierka, "prawdopodobnie związana z osadnictwem kultury ceramiki sznurowej z okresu neolitu", okazała się unikatowym odkryciem. "Ten niepozorny przedmiot powstał ponad 4000 lat temu" - informował Mazowiecki Wojewódzki Konserwator Zabytków.
Zobacz również: Dziwaczne niespodzianki w przesyłkach. Skorpion z butami to nie wszystko. Oto co ludzie znajdują w paczkach
W ogrodzie znalazł prawdziwy skarb. Zanim się dowiedział... schował w piwnicy
Jeszcze starszy, bo szacowany na 160 milionów lat skarb znalazł w swoim ogrodzie jeden z mieszkańców niewielkiej miejscowości w centralnej Portugalii. Pod ziemią natknął się na skamieniały szkielet - a gdy zaalarmował ekspertów, paleontolodzy orzekli wkrótce, że ten należy do gigantycznego dinozaura. Brzmi niewiarygodnie?
Za głowę złapał się też mieszkaniec jednego z austriackich miast. Podczas powiększania oczka wodnego w ogrodzie systematycznie odnajdował pierścienie, broszki czy fragmenty pozłacanych naczyń, zupełnie nieświadomie chowając je kolejno do piwnicy. W końcu postanowił zainteresować się kolekcją nieco bardziej, prosząc o pomoc ekspertów. Ci szybko ustalili, że przedmioty pochodzą z XIV wieku, przez co można nazywać je jednym z największych średniowiecznych skarbów odkrytych w Austrii.