Zawsze gdy coś wybieramy, coś też tracimy

Do księgarń trafiła właśnie najnowsza powieść Emily Giffin pod tytułem „Pewnego dnia”. Jest to szósta powieść autorki i uchodzi za najlepszą z dotychczasowych.

Emily Giffin
Emily GiffinGetty Images
Emily Giffin
Emily GiffinGetty Images

Wydawca promuje książki tej autorki hasłem: Nikt nie rozumie cię lepiej, niż Emily Giffin. I choć mogłoby wydawać się ono banalne, każdy kto czytał choć jedną powieść pisarki, będzie wiedział jak bardzo prawdziwe jest to zdanie...

Kim jest czytelniczka Emily Giffin?

Wydawca zapytany odpowiada ze śmiechem: "to taka trochę every woman". Bo powieściami autorki emocjonują się kobiety o różnych zawodach, w bardzo różnym wieku. Wśród jej czytelniczek są zarówno kobiety biznesu, jak i te prowadzące dom, młode mamy i mamy z doświadczeniem, pracowniczki wielkich korporacji i sprzedawczynie, mężatki, singielki, kochanki, zdradzane i zdradzające...

Jako jedną ze swoich ulubionych autorek, Emily Giffin wymieniają tak znane osoby jak Jolanta Pieńkowska czy Kasia Tusk. Najnowszą powieść polecają Teresa i Weronika Rosati, a także Marysia Niklińska i Jolanta Fajkowska. Jest to również jedna z ulubionych autorek znanej dziennikarki TVNu Ani Dziewit-Meller.

Jej bohaterki (i bohaterowie) tylko z pozoru prowadzą idealne życie. W głębi duszy każdy z nich ma problemy i wszyscy popełniają błędy. Postaci, które mają wady, wydają się Giffin o wiele bardziej interesujące niż te idealne. Lubi wyzwanie, jakim jest sprawienie, by czytelnicy kibicowali bohaterom mimo ich kontrowersyjnych życiowych wyborów. Uważa, wszystko rozgrywa się w odcieniach szarości, że nic nie jest zdecydowanie białe albo czarne - bez względu na to, jak bardzo byśmy chcieli, by było odwrotnie, i co uważamy za sprawiedliwe. Wierzy, że ludzie są z gruntu dobrzy i starają się postępować słusznie. Jednak wszyscy popełniamy błędy i zdarza nam się ranić tych, których kochamy. I właśnie dlatego, że Giffin to rozumie i o tym pisze, czytelnikom tak łatwo utożsamić się z jej bohaterami.

Bohaterki powieści Emily Giffin dokonują wyborów, które nie podlegają jednoznacznej ocenie. Równocześnie osoby te są przedstawione w takich okolicznościach, że ich wybory wydają się niemal uzasadnione, a na pewno zrozumiałe.

Claudia nie chce mieć dzieci, Ellen - młoda mężatka - spotyka dawną miłość i stawia pod znakiem zapytania swoje dopiero co zawarte małżeństwo, Rachel idzie do łóżka z narzeczonym najlepszej przyjaciółki, a Darcy zachodzi w ciążę z drużbą narzeczonego. Wreszcie Tessa wchodzi w związek z żonatym mężczyzną...

Każdy kto czytał "Dziecioodporną", "Sto dni po ślubie", "Coś pożyczonego", "Coś niebieskiego"  i "Siedem lat później" wie jednak, że wszystkie te sytuacje wcale nie są oczywiste. Są jednak niezwykle prawdziwe i osadzone w prawdziwym życiu. Obserwujemy te sytuacje u naszych znajomych, w rodzinach, może przytrafiły się nam samym?

Może kochałyśmy równocześnie dwóch mężczyzn, a przynajmniej miałyśmy takie wrażenie. Może podkochujemy się skrycie w narzeczonym przyjaciółki albo nawet jej mężu? Może nie chcemy mieć dzieci? Giffin pokazuje, że mamy prawo mieć te wszystkie uczucia, pokazuje też, co może się wydarzyć, gdy pójdziemy za głosem serca. Zawsze gdy coś wybieramy, coś też tracimy. Nie można mieć wszystkiego. Powtarzamy to często, ale bez przekonania, w głębi duszy mając nadzieję, że jednak można. Emily Giffin pokazuje wszelkie konsekwencje naszego postępowania. Uświadamia, że czasem ceną naszego szczęścia, jest cierpienie innych, ale każdy sam musi sobie odpowiedzieć na pytanie co jest dla niego najlepsze i najważniejsze oraz jaki jest ostateczny bilans zysków i strat.

Najnowsza powieść niezwykle wciąga i przejmuje już od pierwszych stron.  W "Pewnego dnia" poznajemy trzydziestosześcioletnią, odnoszącą sukcesy producentkę telewizyjną Marianne Caldwell, która ciężko pracowała na to, by żyć tak, jak sobie wymarzyła. Kiedy w jej drzwiach staje osiemnastoletnia Kirby Rose, Marianne musi zmierzyć się z wydarzeniami z przeszłości i zastanowić nad swoim obecnym życiem. Kirby jest córką Marianne oddaną przed laty do sekretnej adopcji. Marianne, mierząc się z przeszłością odkrywa, że ani praca, ani związek Peterem, ani życie, które prowadzi, nie są tym, czego naprawdę chce...

Kirby to nieco zbuntowana osiemnastolatka. Jest mądrzejsza od swoich rówieśników, to indywidualistka. Postanawia odnaleźć biologiczną matkę, żeby przekonać się, kim jest. Poszukiwania prowadzi w tajemnicy przed adopcyjnymi rodzicami, których w gruncie rzeczy bardzo kocha - głównie po to, by zamanifestować swoją niezależność. Kirby działa spontanicznie, usiłując odkryć, co jest dla niej najważniejsze. I mimo że jest w oku emocjonalnego cyklonu, wydaje się dojrzalsza niż Marianne.

W najnowszej książce Emily Giffin niezwykle subtelnie i pięknie opisuje historię budowania przyjaźni i zrozumienia między Marianne i Kirby. Pokazuje również bardzo silny związek między Marianne i jej mamą oraz mocną więź łączącą Kirby i jej mamę adopcyjną. To bardzo wzruszająca i prawdziwa opowieść o tej najważniejszej, a często najtrudniejszej relacji w życiu.

"Pewnego dnia" opowiada też o sekretach i o tym, co dzieje się z nami i z naszymi najbliższymi, kiedy udaje się utrzymać je w tajemnicy. Potęga sekretów bardzo intryguje Giffin. Pisarka zastanawia się, kiedy ukrywanie czegoś przed tymi, których kochamy, jest usprawiedliwione i czy posiadanie dobrze strzeżonych sekretów nieodwracalnie wpływa na to, jacy jesteśmy. Oddanie dziecka do adopcji, co bohaterka książki ukrywa przed wszystkimi, wydało się Emily świetnym pretekstem, by głębiej rozważyć te zagadnienia.

Emily Giffin nie zawodzi, bo "Pewnego dnia" jest też o miłości. Tej prawdziwej i namiętnej, ale też o tej pierwszej i nieśmiałej. Od czytania nie można się wprost oderwać.

Kobiety kochają Emily Giffin i dają temu dowód kupując tysiące egzemplarzy jej powieści, także w Polsce, ale chyba nic w tym dziwnego, bo przecież nikt nie rozumie nas lepiej, niż ona...

INTERIA.PL/Informacja prasowa
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas