Żyli odcięci od świata w domu-pułapce. Historia braci Collyer

Splot pecha, braterskiej miłości, niepełnosprawności, narastającego zdziwaczenia na granicy szaleństwa i dość duże możliwości lokalowe uczyniły braci Collyer najsłynniejszymi syllogomanami w historii Stanów Zjednoczonych. Ich historia, a zwłaszcza jej finał, jest jednak przede wszystkim tragiczna.

Bracia Collyer uczynili ze swego domu magazyn osobliwości
Bracia Collyer uczynili ze swego domu magazyn osobliwościGetty Images


Syllogomania, nazywana też syndromem zagraconego domu, to zespół patologicznego zbieractwa, który objawia się gromadzeniem wszelkiego typu przedmiotów w połączeniu z trudnościami z pozbywaniem się rzeczy nieużytecznych z naszego otoczenia. Specyficzną odmianą syllogomanii jest przygarnianie zwierząt, z którą borykała się prawdopodobnie Violetta Villas. Bracia Homer i Langley Collyer, zapisali się natomiast jako najsłynniejsi patologiczni zbieracze w historii USA.

"(...) poczucie obcowania z przedmiotami (...), stanowiło moje i Langleya dziedzictwo"

Bracia pochodzili z rodziny nowojorskich intelektualistów, ich ojciec był lekarzem medycyny, matka śpiewaczką operową. Do pewnego momentu ich życie zapowiadało się nad wyraz udanie. Obaj bracia uzyskali tytułu naukowe, należącego do elitarnej Ivy League, Uniwersytetu Columbia - Homer z prawa morskiego, Langley z chemii. Homer był także wyjątkowo utalentowanym pianistą, który niejednokrotnie występował przed dużą publicznością w słynnych salach koncertowych, nie wyłączając jednej z najbardziej prestiżowych na świecie Carnegie Hall.

W 1923 roku zmarł ich ojciec, w 1929 roku matka. Od tego momentu Homer i Langley stali się wyłącznymi posiadaczami pięknej kamienicy zakupionej przez ich ojca w nowojorskim Harlemie przy Piątej Alei 2078. Dom już wtedy wypełniały pamiątki po ich rodzicach, a także wszystko, co ich ojciec wykorzystywał w swojej praktyce lekarskiej - między innymi licząca, wedle słów Langleya, 15 000 tomów biblioteka podręczników i opracowań medycznych.

"Jestem Homer, ślepy brat. Nie od razu straciłem wzrok, przypominało to powolne wyciemnienie w filmie"

Choć powoli przechodzili w starokawalerstwo, Homer i Langley przez pierwsze lata po odejściu matki, którą się opiekowali, prowadzili dość aktywne zawodowe i towarzyskie życie. Pierwszy prowadził praktykę prawniczą i koncertował, drugi sprzedawał fortepiany. Brali czynny udział w życiu okolicznej społeczności. Ich życie zmieniło się jednak diametralnie w 1933 roku, kiedy z powodu krwotoku Homer stracił wzrok. Jego brat zrezygnował z pracy, by otoczyć niewidomego opieką. Z biegiem czasu odcinali się coraz bardziej od innych ludzi, ich tryb życia stawał się coraz bardziej skryty i ekscentryczny, a u Langleya nasilała się syllogomania.

Langley i Homer Collyer w swojej rezydencji
Langley i Homer Collyer w swojej rezydencjiGetty Images

"Pianola była pierwszym z instrumentów, które Langley zaczął z upływem lat gromadzić, mamy ich w domu kilkanaście, w całości albo w częściach"

Czas mijał, a dom Collyerów wypełniał się coraz większą ilością zebranych przez Langleya rzeczy. Nikt jednak nie miał tam wstępu i dopiero później seria wypadków ujawniła, że poruszali się oni wewnątrz domu korytarzami stworzonymi pomiędzy ścianami zbudowanymi ze śmieci, nieprzebranej liczby gazet, i innych przedziwnych przedmiotów. Langley wychodził jedynie w nocy, w czasie swoich eskapad zbierając, co popadnie, a także szabrując jedzenie ze śmietników dla siebie i dla brata. Czasem też dokonywał zakupów, a sklepikarze wspominali go jako osobę bardzo kulturalną, ale ewidentnie szaloną.

Z biegiem lat bracia prawie zupełnie odcięli się od świata poza murami ich domu. Jedyne interakcje odbywały się w sposób przymusowy, wraz z odcinaniem im kolejnych mediów w związku z niezapłaconymi rachunkami. Gdy do ich domu wdarli się policjanci i urzędnicy bankowi z Bank Bowery Savings chcący ich eksmitować, gdyż przez trzy lata nie spłacali kredytu, Langley bez słowa wystawił im czek na 6700 dolarów, tym samym spłacając od razu całe zadłużenie. Przy okazji tych wydarzeń New York Herald Tribune udało się przeprowadzić z nim wywiad, który rzucił odrobinę światła na realia panujące w zamkniętym świecie braci Collyer. 

Langley  Collyer rozmawia z sąsiadami
Langley Collyer rozmawia z sąsiadamiGetty Images

Homer i Langley unikali między innymi jakichkolwiek porad lekarskich. Korzystając z biblioteki medycznej ich ojca, Langley stworzył dla brata dietę, która miała wyleczyć go ze ślepoty. Składała się ona z masła orzechowego, czarnego chleba i stu pomarańczy tygodniowo. Stan zdrowia Homera jednak się pogarszał. W wyniku choroby reumatycznej został sparaliżowany. Jednak nawet wtedy bracia nie zwrócili się do profesjonalnych medyków. “Musisz pamiętać, że jesteśmy synami lekarza, mamy bibliotekę medyczną z 15 000 książek w domu, zdecydowaliśmy, że nie wezwiemy żadnych lekarzy, bo wiedzieliśmy dużo o lecznictwie" - powiedział Langley w wywiadzie dla jednej z gazet.

"Dlatego też nie będę krytykował go za obłęd tamtej zimy, kiedy to zaczął konstruować z nagromadzonych przez nas materiałów (...) coś, co mieliśmy wykorzystać w naszym ostatnim boju"

W dekadzie lat 30. i 40. XX wieku przez ulice biedniejącego Harlemu wiatr przeganiał coraz więcej leżących tam śmieci, tak samo jak wiatr historycznych zmian rozwiewał po tej dzielnicy złamane ludzkie życiorysy. Harlem zmieniał się diametralnie w przeciągu lat po Wielkim Kryzysie, który zapoczątkował sławetny czarny czwartek.

Okolica zamieszkała przez bogatą, białą ludność biedniała, stawała się rasowo niejednolita. Homer i Langley, jak wielu innych z ich pokolenia, bali się również tych zmian. Do tego ich ekscentryczny styl życia doprowadził do narodzin lokalnej legendy miejskiej o bogactwach ukrytych w ich kamienicy.

Kilkukrotnie odparli próby włamania do swojego sanktuarium. Langley był utalentowanym majsterkowiczem, zaczął więc budować system przemyślnych pułapek, które miały powstrzymać przyszłych włamywaczy. Były zamontowane w wąskich korytarzach, które w pewnym momencie były jedynymi ciągami komunikacyjnymi w ogromnym i zagraconym od podłogi po sufit domu.

"(...) ile to już dni bez jedzenia. Usłyszałem huk, cały dom się zatrząsł. Gdzie jest Langley? Gdzie jest mój brat?"


21 marca 1947 roku na 122. posterunku nowojorskiej policji rozdzwonił się telefon. Anonimowa osoba poinformowała, że w domu braci Collyer znajduje się trup. Miał o tym świadczyć zapach rozkładu wydobywający się ze słynnej kamienicy. Policjanci byli przyzwyczajeni do zgłoszeń związanych z dziwnymi zapachami dochodzącymi z budynku przy Piątej Alei 2078. Patrol jednak udał się na miejsce. Nie mogli się jednak dostać do wnętrza z powodu zalegających wejście pudeł. Wezwano posiłki.

Siedmiu policjantów zaczęło wyrzucać śmieci na ulicę. Po pięciu godzinach oczyszczania drogi, w jednym z pomieszczeń domu odnaleziono ciało Homera. Znajdowało się w pewnego rodzaju gnieździe pomiędzy pudłami i stosami gazet ułożonymi aż po sufit, do którego ratownicy dostali się, wchodząc przez okno na drugim piętrze. Koroner stwierdził, że zmarł około 10 godzin przed przybyciem policji. Od tego momentu rozpoczęło się poszukiwanie Langleya.

Policja początkowo podejrzewała, że drugi z braci Collyer opuścił Nowy Jork, pozostawiając na pastwę losu Homera. Nie pojawił się również na jego pogrzebie. W tym samym czasie trwało oczyszczanie kamienicy przy Piątej Alei. Z samego parteru usunięto najpierw 19 ton śmieci, tak aby w ogóle można było dostać się do środka.

Langley i Homer Collyer w swojej rezydencji
Langley i Homer Collyer w swojej rezydencjiGetty Images


W późniejszych dniach z wyższych kondygnacji wyniesiono 84 tony różnego rodzaju “zbiorów". Praca wydawała się nie mieć końca, ale już w tym momencie pozwoliła na rozwiązanie tajemnicy. 8 kwietnia 1947 roku jeden z robotników odkrył wąski i niski korytarz zbudowany wśród pudeł i gazet, a wewnątrz rozkładające się ciało Langleya Collyera. Leżało niespełna trzy metry od miejsca, gdzie zmarł jego brat. Koroner określił moment zgonu na 9 marca.

Dalsze dochodzenie wykazało, że Langley czołgał się korytarzem, pchając przed sobą jedzenie przygotowane dla brata. Przez nieuwagę musiał aktywować jedną ze zbudowanych przez siebie pułapek, w wyniku czego został przygnieciony metalowymi skrzyniami. Zmarł prawdopodobnie w wyniku uduszenia. Ślepy i sparaliżowany Homer umierał z głodu przez kolejne dwa tygodnie.

Ostatecznie z domu Collyerów usunięto ponad 120 ton wszelkiej maści przedmiotów, wśród nich wózki dziecięce, wózki dla lalek, stare, zardzewiałe rowery, popsute jedzenie, narzędzia kuchenne, kolekcję pistoletów, szklane żyrandole, kule do gry w kręgle, sprzęt fotograficzny, manekiny, malowane portrety, kolekcję zdjęć dziewcząt typu pin-up z początku XX wieku, gipsowe popiersia, skrzynie, zardzewiałe sprężyny od łóżek, piec naftowy, krzesełka dziecięce, ponad 25 000 książek, spreparowane ludzkie narządy w słoikach, podwozie starego Forda T, gobeliny, setki metrów niewykorzystanych tkanin, między innymi jedwabiu, zegary, czternaście fortepianów, klawikord, dwie sztuki organów muzycznych, banjo, skrzypce, trąbki, akordeony, gramofony i płyty, ogromne ilości starych gazet i czasopism, tysiące butelek i puszek. Zrujnowana kamienica w 1947 została wyburzona.

"Dom Collyerów" to termin, który wszedł do mowy potocznej ówczesnej Ameryki. Tak strażacy zaczęli określać zagracone budynki stwarzające duże ryzyko pożarowe, a matki nieporządek w pokojach swoich dzieci. 

Śródtytuły znajdujące się w tekście to fragmenty zaczerpnięte z powieści autorstwa E. L. Doctorowa "Homer i Langley".

Zdanowicz pomiędzy wersami. Odc.12: Alan AnderszINTERIA.PL
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas