Reklama

Co moje, to twoje

Decyzja o wspólnym zamieszkaniu nie jest łatwa. Zastanawiamy się, czy będziemy w stanie wypracować kompromis przebywania z inną osobą "na jednym terenie", czy uszanujemy swoje nawyki, czy się sobą nie znudzimy.

I co będzie, kiedy będziemy chcieli się rozstać.

Pierwsze miesiące wspólnego mieszkania często wiążą się z euforią zakupów, urządzania własnego gniazdka. Przywozimy swoje ubrania, ulubione przedmioty, ale też chcemy budować wszystko od nowa - w końcu zaczynamy kolejny etap swojego życia - tym razem we dwójkę.

Na początku potrzeba nam podstawowych sprzętów - mebli, tostera, żelazka, lodówki. Później myślimy już o kinie domowym, sprzęcie grającym. I czym dłużej jesteśmy razem, tym więcej nas stać i tym bardziej komfortowo chcemy czuć się we własnym (często zapada też decyzja o jego kupnie) mieszkaniu oraz poza nim - wybierając się na wycieczki wspólnym samochodem.

Reklama

Piękna wizja... Ale niestety znacznie komplikuje życie, kiedy podejmujemy decyzję o rozstaniu. Wtedy ważniejsze od ratowania uczuć staje się uratowanie jak największej liczby dóbr materialnych.

Niestety najczęściej największe kłótnie rozgrywają się o przedmioty o największej wartości oraz samochód i mieszkanie. Zaczynamy sobie wypominać ile rat za telewizor spłaciło każde z nas, ile musieliśmy sobie odmówić przyjemności, aby przeznaczyć finanse na urządzenie mieszkania, sprzęty i wspólne inwestycje.

Podział wspólnego majątku nie jest rzeczą łatwą, ale warto akurat do tej kwestii podejść bez większych emocji. Wspólnie przeliczyć zainwestowane pieniądze, podjąć decyzję, kto będzie spłacał które kredyty - który z partnerów zostanie w mieszkaniu, a który spłaci do końca samochód. Podzielić inne sprzęty po równo - on bierze lodówkę, ty pralkę, on toster - ty żelazko.

Jeśli nie możecie w takich kwestiach dojść do porozumienia, lepiej wszystko, co bardziej wartościowe sprzedać i podzielić uzyskaną kwotę na pół. I tak po jakimś czasie okaże się, że wszystkie wasze kłótnie nie były tego warte. To tylko przedmioty, które są, a równie dobrze mogłoby ich nie być. A krzywda, jaką możecie sobie wyrządzić przy ich podziale może zostać w pamięci na długo.

Niestety, choć to dość brutalne podejście do rzeczywistości, przydałoby się, abyście o takiej możliwości pomyśleli wcześniej. Starając się spłacać podstawowe rachunki (prąd, gaz, czynsz) po równo, aby w przyszłości uniknąć nieporozumień. Nabywając sprzęty podstawowego użytku, też raczej starać się robić zakupy podwójne - np. mikser i żelazko, wieżę stereo i odtwarzacz DVD. Choć to działa przeciwko romantyzmowi wspólnych chwil, lepiej podejść do tego racjonalnie i życzyć sobie, aby te pary - tak samo jak i wasza, nigdy nie zostały rozdzielone.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy