"Superniania" zbulwersowana nową modą
Metod wychowania i opieki nad dzieckiem jest niezliczona ilość. Niektóre praktyki jednak wywołują spore poruszenie w społeczeństwie i spotykają się z brakiem zrozumienia wśród rodziców. Temat prowadzenia dziecka, które jeszcze nie chodzi zbyt pewnie, na szelkach i smyczy budzi wiele emocji. Ostatnio głos w tej sprawie zabrała psycholog, Dorota Zawadzka.
Rodzice borykają się na co dzień z wieloma dylematami, które związane są z opieką nad ich dzieckiem. Przeważnie chcą oni wyłącznie dobra swojej pociechy, ale ile dzieci, tyle metod wychowawczych i codziennych praktyk.
Od lat tematy takie jak karmienie mlekiem modyfikowanym, czy mlekiem matki, kąpanie dziecka tuż po porodzie, czy czekanie z tą higieną przez pewien czas, czy chociażby rozszerzanie diety malucha, budzą ogromne emocje wśród rodziców, którzy nierzadko prześcigają się w dawaniu sobie wzajemnie rad na temat wychowywania dzieci.
Niejednokrotnie na forach internetowych rodzą się prawdziwe kłótnie między rodzicami, którzy nie zgadzają się do danego sposobu opieki nad maluchem i ostatnio takim tematem stały się szelki oraz smycz dla... dziecka.
Zobacz również: Dorota Zawadzka oskarżona o hipokryzję! Wykłócała się z Internautami o fajerwerki!
Niekiedy na ulicy można zobaczyć rodzica, który prowadzi swoją pociechę, która stawia dopiero swoje pierwsze kroki, właśnie na specjalnej uprzęży. Takie szelki i smycz przeznaczone dla dzieci powstrzymują małego człowieka od odbiegania od opiekunów i chronią przed ewentualnym upadkiem.
To jednak nie wszystkim się podoba i w sieci można przeczytać, że szelki i smycz powinny być przeznaczone wyłącznie dla psów, nie dla dzieci. Takie stanowisko zajęła chociażby słynna niegdyś "Superniania", czyli psycholożka Dorota Zawadzka.
"Smycz i szelki to raczej dla psa, a nie dla dziecka. Dziecku trzeba tłumaczyć i uczyć prawidłowych zachowań, dać mu szanse do ćwiczenia czy treningu. (...) Trzeba pamiętać o zagrożeniach psychospołecznych. Tych tu i teraz, i tych długoterminowych. Warto zwrócić uwagę na: upokorzenie dziecka, ograniczenie możliwości zaspokajania naturalnej ciekawości, brak możliwości rozwijania kontroli własnego ciała" - napisała w jednym z wpisów w mediach społecznościowych psycholożka Dorota Zawadzka.
Pod słowami Doroty Zawadzkiej rozgorzała gorąca dyskusja, gdzie rodzice przerzucali się wzajemnie argumentami za i przeciw takiej metodzie, jaką są szelki i smycz dla dziecka.
"A ja prowadziłem syna na szelkach bo przy moim wzroście nie byłbym w stanie iść z nim za rękę nie wykręcając jego do góry albo nie obciążającą swojego kręgosłupa ciągłym schylaniem. A tak to mogłem kontrolować jego nieporadne początkowe kroki i zapobiegać ew. przewróceniu. Pragnę tylko zauważyć, iż rozwijające się intensywnie ciało dziecka należy także chronić przed nienaturalnym wyginanie czy wykręcaniem stawów szczególnie długotrwałym" - sprzeciwiła się psycholożce jedna z internautek, opowiadając swoją historię.
Jej słowa pani Dorota Zawadzka skomentowała krótkim "Jak się nie przewrócisz, to się nie nauczysz...". Inni zaś chętnie zgadzali się ze stanowiskiem psycholożki, pisząc:
Znalazły się też jednak głosy rozsądku, wskazujące na to, że każdy powinien wychowywać swoje dziecko w zgodzie ze swoimi prywatnymi poglądami i odczuciami.
***
Zobacz także:
Cukrzyca u dzieci. Jakie daje objawy?
Dorota Zawadzka, "Superniania", krytykuje Eurowizję Junior! "To jakieś nieporozumienie"