Maks bardzo cierpi. Potrzebuje pomocy
"Biodro nie wytrzymało, rozpadło się, zdeformowało i nie spełnia już swojej funkcji. Maksiu, czuje tylko ból, tak silny, jak przy złamaniu całego stawu. Dwa lata temu obiecałam mu, że jeśli przetrwa operację i wytrzyma ból, będzie chodził. Nigdy nie widziałam go tak szczęśliwego, nigdy nie widziałam takiej nadziei w jego oczach..." - pisze zrozpaczona mama.
Maks urodził się jako wcześniak. Gdy miał cztery miesiące został zaszczepiony. Zapadł w śpiączkę. Kiedy się wybudził nie był już tym samym dzieckiem. Poszczepienne zapalenie mózgu było przyczyną porażenia mózgowego, małogłowia i padaczki. Ze zdrowego dziecka, stał się dzieckiem niepełnosprawnym.
Kolejny dramat rodzice przeżyli gdy ich synek miał rok. Wirus, który zaatakował malucha sprawił, że chłopczyk przestał oddychać. Długa reanimacja uratowała życie dziecka.
- Przeszedł bardzo dużo - dwukrotnie był reanimowany, przeszedł depresję szpiku kostnego z podejrzeniem białaczki, choruje na leukopenię (spadek liczby leukocytów prowadzący do skrajnego osłabienia układu odpornościowego), przebył serię bardzo ciężkich zapaleń płuc oraz ostre i przewlekłe ropne zapalenie zatok. Z tyloma rzeczami Maksiu musi borykać się na co dzień. Nie zaakceptuje tego nigdy i nie pogodzę się, że moje dziecko tak bardzo cierpi - pisze mama.
Obecnie Maks ma 9 lat. By mógł samodzielnie się poruszać potrzebna jest operacja, na którą rodzice zbierają pieniądze. Kosztuje 350 tys.
Więcej informacji na temat sytuacji Maksa znajdziesz na stronie Fundacji Siepomaga