Reklama

Odwiedź chorego w szpitalu

Boimy się choroby i śmierci. Niczym kilkunastomiesięczne dzieci, które zasłaniają się kocem i myślą, że zniknęły, odwracamy wzrok od przykrych rzeczy, jakby dzięki temu przestawały istnieć.

Podróże kształcą. Nawet te krótkie, autobusem czy tramwajem. Chcąc nie chcąc podsłuchujemy ludzi. Od niektórych możemy dowiedzieć się całkiem ciekawych rzeczy. Innych rozmów wolelibyśmy nie słyszeć. Są i takie, które zmuszają nas do refleksji.

Rozmowa prowadzona przez dwóch młodych mężczyzn dotyczyła śmierci. A właściwie rytuałów z nią związanych.

Było o tym, że dziadek jednego z nich przed pogrzebem leżał w otwartej trumnie, że to straszne, kiedy inni się z nim żegnali, że on by nigdy nawet do trumny nie podszedł.

Reklama

Drugi z kolei, opowiadał o tym, że jak jego babcia leżała w szpitalu, i z dnia na dzień jej stan się pogarszał. Nie odwiedził jej, bo stwierdził, że woli zapamiętać babcię taką, jaka była, a nie z ostatnich dni życia, do tego w szpitalu.

Rozumiem. Każdy postępuje tak, jak podpowiada mu sumienie.

Pożegnanie, pewnie ostatnie

Pomyślałam, że jest całkiem sporo osób, które myślą podobnie: "Chcę zapamiętać człowieka, jakim był". Rozumiem, że w ten sposób chcą przede wszystkim ochronić siebie. Nie zetknąć się z bólem, strachem, chorobą czy śmiercią.

Świat jest taki piękny, możemy korzystać z jego uroków, jak mamy lat 20, 30, 40 czy 50. Kobiety są coraz młodsze (w końcu medycyna estetyczna idzie do przodu), a i mężczyźni nie boją się korzystać z usług specjalistów, by zatrzymać czas.

Nie myślimy o tym, że być może za chwilę sami na szpitalnym łóżku będziemy czekali na... śmierć? Dzieci? Wnuki? Ta pierwsza przyjdzie na pewno, nie wiemy tylko kiedy. Czy odwiedzą nas dzieci lub wnuki - na to pytanie możemy odpowiedzieć twierdząco tylko wtedy, kiedy nie będziemy bali się pokazywać im prawdy, zanim dorosną.

Nie chodzi bynajmniej o epatowanie cierpieniem, czy umieraniem. Chodzi o pokazywanie w życia w całej jego rozciągłości, bo obok radości kroczą smutki, czy tego chcemy czy nie.

Wspomnienia pozostaną

Nie wtrącam się w rozmowy innych, ale bardzo chciałam powiedzieć temu młodemu człowiekowi, że nawet choć zobaczyłby babcię w ciężkim stanie, nie zmieniłoby to jego wspomnień. Że być może razem piekli ciasteczka, albo przynosiła mu kakao do łóżka jak był chory, albo, że opowiadała bajkę o króliku. Jedno wspomnienie, nawet bolesne, nie przekreśla setki dobrych. Jeśli mamy bliską osobę w szpitalu, nie bójmy się o siebie, lecz o nią. Być może na te odwiedziny czeka bardziej, niż na wyzdrowienie.      


INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy