Mielone rozpadają się podczas smażenia? Poznaj regułę proporcji 2:1
Obok schabowych są najchętniej wymieniane jako ulubione kotlety Polaków. Mielone to już klasyka, ale wciąż wiele osób odstrasza od ich przyrządzania obawa o to, że będą się rozpadać podczas smażenia, będą zbyt suche albo twarde. Na szczęście istnieje złota zasada podczas przygotowywania masy na kotlety, co do której stosuję się od dawna i nigdy mnie nie zawiodła. Dzięki trzymaniu się proporcji 2:1 kotlety zawsze wychodzą smaczne, soczyste i nie mam żadnych problemów podczas ich smażenia, bo są zwarte.

Najczęstsze błędy podczas przyrządzania mielonych
Zdecydowanie zbyt często popełniane są błędy podczas przygotowywania i smażenia kotletów mielonych, które mogą skutkować niechęcią do ich przyrządzania w przyszłości. Oto co najczęściej robimy źle:
- smażenie na niedostatecznie rozgrzanym tłuszczu - należy dobrze nagrzać patelnię i olej, dzięki temu kotlety nie będą nasiąkać tłuszczem, będą bardziej zwarte i ładnie zarumienią się od zewnątrz,
- dodawanie do masy bułki tartej - chcąc zastąpić w masie mięsnej kajzerkę namoczoną w mleku często używa się bułki tartej, a to ogromny błąd! Przez to masa będzie sucha i "wiórowata", możemy zapomnieć o soczystym kotlecie,
- smażenie wszystkich kotletów na raz - przez to, że w mięsie mielonym jest sporo wody, która wypływa podczas obróbki cieplnej, jeśli całą powierzchnię dna patelni zakryjemy ciasno kotletami, wypływająca woda sprawi, że zamiast smażyć się, kotlety będą się gotować, a nie o to nam chodzi,
- moczenie bułki w wodzie - chcąc zminimalizować zapach mięsa, lepiej namoczyć kajzerkę, którą dodamy do surowego mięsa w mleku. Wzbogaci smak i zneutralizuje woń mięsa.
Złota zasada proporcji, by mielone wyszły doskonałe
Na szczęście istnieje doskonały sposób, dzięki któremu moje mielone od lat wychodzą dokładnie takie, jak powinny: smaczne, zwarte, soczyste i aromatyczne. Stosuję zasadę, którą zna każda pani domu, czyli trzymam się sztywno proporcji 2:1, czyli dwa jajka na kilogram mięsa mielonego.
Liczba jaj w stosunku do masy mięsnej jest kluczowa, by kotlety mielone nie były zbyt twarde ani zbyt rozpadające się. Jest to ważne szczególnie na etapie smażenia i przewracania kotletów na drugą stronę na rozgrzanej patelni. To wtedy kotleciki lubią się rozpaść i przyprawić o ból głowy niejedną osobę.

Warto także pamiętać o tym, by cebulę zetrzeć na małych oczkach na tarce i dodać wraz z namoczoną w mleku i odciśniętą kajzerką. Wspaniałą radą, którą usłyszałam od mojej babci była sugestia, by wyrabiać masę jak najdłużej, dodając 1/4 szklanki zimnej wody małymi partiami. Dzięki temu mielone wychodzą najbardziej soczyste na świecie.
Moim osobistym patentem jest najpierw krótkie obsmażenie kotletów z dwóch stron, a następnie przełożenie ich do naczynia żaroodpornego i zapieczenie ich w 180 stopniach w piekarniku przez kwadrans. W ten sposób skracam czas smażenia i jestem pewna, że kotlety nie są nigdy surowe w środku.
A wy? Macie jakieś swoje sprawdzone rady na najlepsze kotlety mielone?