Bohosiewicz: Musi być pysznie
Aktorka, Sonia Bohosiewicz, zdradza gdzie najbardziej lubi spędzać wakacje. Opowiada również, dlaczego nie przepada za polskim morzem oraz kto w jej kuchni przejął dowodzenie.
Kończą się wakacje. Zdążyła pani już gdzieś wyjechać?
Sonia Bohosiewicz: - Jestem przed wakacjami i po wakacjach trochę. A tak naprawdę to jestem dokładnie w połowie mojego wypoczynku. Najpierw byłam na bardzo długim wyjeździe z moimi dziećmi na Mazury. A dopiero teraz pojadę na mój wyczekany wypoczynek. Ale tu już nie zdradzę, gdzie.
Jeśli wakacje w Polsce - to nad morzem czy w górach?
- Na Mazurach! Z powodu nadmiernej liczby ludzi i samochodów, bardzo mi przykro, ale niedobrze czuję się nad naszym morzem. Do tego ta zimna woda - coś strasznego. A z kolei góry kojarzą mi się bardziej zimowo niż wakacyjnie. Dlatego na wakacje zdecydowanie wybieram Mazury.
Rokrocznie jeździmy do takiego hotelu, który nazywa się "Siedlisko Morena" i to jest właśnie na moich ulubionych Mazurach obok Ełku, przy jeziorze Ułówki. To jest przepiękne miejsce, bardzo prorodzinne. Ja bardzo takich miejsc szukam, żeby można było z dziećmi wypocząć i żeby była kuchnia taka, jakiej ja potrzebuję i jakiej potrzebują moje dzieci.
Jeśli mowa o kuchni - to jaką pani preferuje?
- Musi być pysznie przede wszystkim. Dla dzieci muszą być naleśniki i gofry - podane z bitą śmietaną, ze wszystkim! To jest coś, co mnie najbardziej interesuje, jeżeli chodzi o kulinaria.
Pani gotuje?
- Zupełnie się nie zajmuję gotowaniem. Na szczęście mój mąż gotuje bardzo dobrze i to on przejął ten obowiązek u nas w domu, za co jestem mu bardzo wdzięczna.
Jaką formę wypoczynku pani praktykuje?
- Z dziećmi zawsze to jest wypoczynek aktywny. I wtedy jest bieganie za dziećmi. One na razie są jeszcze malutkie, więc na rowerach nie jeździmy. Na razie biegamy za nimi.
Rozmawiała: Paulina Persa