Gwyneth Paltrow: Nie potrafię być inna
Skromna i zwyczajna, czy wyniosła gwiazda? Gwyneth nie dba o opinie na swój temat. Po prostu żyje tak, jak lubi. Wzbudza skrajne emocje, od zachwytów po miażdżącą krytykę. Podobno inne gwiazdy filmowe jej nie lubią.
W maju tego roku magazyn „Star” opublikował listę najbardziej znienawidzonych celebrytów. Gwyneth Paltrow (41 l.) zajęła niechlubne pierwsze miejsce.
Dlaczego? Dlatego, że drażni nieidealne gwiazdy swoim perfekcyjnym wizerunkiem! Zawsze świetnie ubrana Gwyneth to ikona stylu. Od dawna jej minimalistyczny look jest stawiany za wzór.
Od jedenastu lat żyje z tym samym facetem, wychowuje dwoje dzieci bez sztabu niań. Ma idealną sylwetkę, pięknieje wraz z upływem lat. „People” ogłosił ją w tym roku najpiękniejszą kobietą świata. Dobrze śpiewa, doskonale gotuje... A do tego wszystkiego śmie doradzać innym!
Nic dziwnego, że zazdrosne i czułe na swoim punkcie gwiazdy nie mogą jej znieść. W odwecie cytują niezbyt fortunne wypowiedzi aktorki i naśmiewają się z jej wizerunku „zwykłej mamy i żony”, która zarabia krocie.
Ale Gwyneth nie psuje to humoru. Jest pewna siebie i śmiało wyraża swoje zdanie. Z tupetem odpowiada wszystkim nieprzyjaciołom: „Jestem, kim jestem. Nie potrafię udawać kogoś, kto zarabia 25 tysięcy dolarów rocznie”.
Mogła nazywać się Paltrowicz
Gwyneth urodziła się w Kalifornii, w rodzinie amerykańskich Żydów. Przodkowie aktorki nosili nazwisko Paltrowicz i mieszkali w Polsce, pradziadek był rabinem w Nowogrodzie. Rodzice gwiazdy urodzili się już w Ameryce. Połączyła ich... branża filmowa.
Ojciec, Bruce Paltrow był cenionym reżyserem i producentem telewizyjnym, a mama, Blythe Danner, świetną aktorką. Gwyneth występowała u jej boku na deskach nowojorskich teatrów już jako jedenastolatka. Młodszy brat gwiazdy, Jake, poszedł w ślady ojca i został reżyserem – a więc nikt nie wyłamał się z aktorskiej rodziny.
Dzieciństwo aktorka wspomina jako bardzo szczęśliwe, choć nie wychowała się w zwykłym domu. Rodzice prowadzili artystyczne życie, gościli m.in. takie sławy jak Michael Douglas czy Steven Spielberg.
Aktorstwa nauczyła się od mamy
Nic dziwnego, że o aktorstwie Gwyneth marzyła, odkąd pamięta. Była zafascynowana grą matki, którą obserwowała w czasie licznych prób i przedstawień. W ten sposób uczyła się też zawodu, bo nigdy nie chodziła na żaden kurs ani nie skończyła aktorskiej szkoły.
Choć to rodzice zaszczepili w przyszłej gwieździe miłość do sceny i kamery, dołożyli wszelkich starań, by zdobyła staranne wykształcenie, a aktorską pasję miała w rezerwie. Po skończeniu szkoły średniej Gwyneth rozpoczęła studia na wydziale historii sztuki. Ale, mimo protestów ojca, po roku rzuciła uczelnię i na dobre zajęła się aktorstwem.
Początkowo oczywiście pomagali jej rodzice, którzy mieli w branży spore znajomości. Na przykład stary znajomy Steven Spielberg powierzył Gwyneth rólkę w filmie „Hook”. Ale w krótkim czasie pracowita aktorka sama wyrobiła sobie markę. Cztery lata później wystąpiła u boku Brada Pitta w głośnym thrillerze „Siedem”, a potem dostała główną rolę w „Emmie”.
Na największy sukces musiała jednak poczekać do 1998 r. Występ w „Zakochanym Szekspirze” przyniósł jej nadspodziewany rozgłos i dwie najważniejsze filmowe nagrody: Oscara i Złoty Glob. Od tego czasu aktorka nie musiała już szczególnie zabiegać o role, jej notowania poszły zdecydowanie w górę.
Miłość z planu: to nie zawsze się udaje
Podczas oscarowej gali towarzyszył jej Ben Affleck. Świętowali sukces razem, bo Ben również wystąpił w „Zakochanym Szekspirze”. Poznali się i zakochali w sobie właśnie podczas zdjęć do tego filmu. To uczucie nie przetrwało długo.
Przystojny aktor, wówczas znany w Hollywood jako playboy, był podobno tylko lekarstwem po tym, jak Gwyneth została porzucona przez Brada Pitta. Była z nim od 1995 roku, z planu zdjęciowego do filmu „Siedem” zeszli jako para. I od razu trafili na czołówki gazet.
Wygrywali rankingi na najpiękniejszą parę, paparazzi towarzyszyli im wszędzie, ale wschodzącym gwiazdom zbytnio to nie przeszkadzało. Młodzi, pełni energii, zakochani. W asyście fotoreporterów odwiedzali nocne kluby i bawili się świetnie.
Gdy jednak Gwyneth zaczęła wspominać o stabilizacji, Brad wycofał się rakiem i... wpadł prosto w ramiona Jennifer Aniston. Gwyneth bardzo to przeżyła.
Czuła się upokorzona jeszcze bardziej, gdy w 2000 roku Brad Pitt poślubił Jennifer. Koniec z aktorami – postanowiła. Miała wtedy 28 lat i coraz mocniej czuła, że zamiast imprezować wolałaby w nocy... zmieniać pieluszki.
Dziękuję ci, praso kolorowa!
Dziennikarze bulwarówek, którzy rozpisywali się o bólu porzuconej przez Brada Gwyneth, przysłużyli się jednak aktorce bardziej niż mogłaby przypuszczać.
Gdy pojawiły się plotki o jej romansie z wokalistą brytyjskiej rockowej grupy Coldplay, Chrisem Martinem, sami zainteresowani nic o tym nie wiedzieli.
W jednym z wywiadów aktorka wspomina: „To zabawne, że gazety pisały o nas. Ja spotkałam go dopiero później po koncercie Coldplay w Los Angeles.Chris wiedział o plotkach na nasz temat i zadedykował mi dla żartu jedną z piosenek: To dla mojej dziewczyny, Gwyneth Paltrow.
Wpadłam w panikę: O co chodzi? Nie znam tego człowieka, nie wiem, o czym mówi! A po występie Chris przysłał swoją asystentkę, która zaprosiła mnie za kulisy. I tak się zaczęło. Dziękuję ci, praso kolorowa!”.
Po kilku randkach oboje wiedzieli, że trafili na bratnią duszę. Zresztą to był trudny okres dla Gwyneth. Jej tata był ciężko chory na raka jamy ustnej, gwiazda nie mogła się z tym pogodzić. Zmarł pod koniec 2002 r. we Włoszech, gdzie całą rodziną świętowali 30. urodziny aktorki.
Chris był dla Gwyneth prawdziwym oparciem w tym najtrudniejszym okresie. Aktorka zadedykowała ukochanemu ojcu swoją pierwszą książkę kucharską, którą zatytułowała „My father’s daughter”, bo to właśnie on zaraził ją pasją gotowania. Natomiast Chris poświęcił swojemu teściowi album Coldplay „X&Y” wydany w 2005 roku.
Mąż ocieplił jej wizerunek
Gwyneth i Chris pobrali się w grudniu 2003 roku. Skromna, romantyczna ceremonia odbyła się na pięknym rancho w Kalifornii. A dwa dni później rzecznik młodej pary oświadczył, że Gwyneth i Chris za pół roku zostaną rodzicami.
Córeczka, nazwana Apple (ang. jabłko) była spełnieniem marzeń aktorki, która bez żalu zrezygnowała z pracy i poświęciła się wychowaniu dziecka. Dwa lata później na świat przyszedł Moses.
Chris okazał się bardzo czułym tatą. To nie jedyna zaleta wokalisty. Odkąd pojawił się u boku aktorki, wszyscy zaczęli na nią przychylniej patrzeć. Bo w przeciwieństwie do zdystansowanej Gwyneth, Chris jest otwarty i bezpretensjonalny, to prawdziwy „chłopak z sąsiedztwa”.
Daleko mu do wizerunku typowego rockmana. W jednym z wywiadów zapewniał nawet, że jego pierwszą kochanką była... żona. Jest podobno bardzo wierzący. Nie pali, nie pije, narkotykowe party omija szerokim łukiem.
Para bardzo rzadko pojawia się na czerwonym dywanie. Łatwiej ich sfotografować w parku, jak bawią się z dziećmi, niż na uroczystej premierze. Przez lata wiedli spokojne życie w Londynie – po ślubie Gwyneth przeniosła się do męża.
Ostatnio jednak podjęli ważną decyzję o przeprowadzce do USA. Dzieci już podrosły i Gwyneth chciałaby na dobre wrócić do aktorstwa. A podróże z Londynu byłyby dla niej męczące i oznaczałyby rozłąkę z rodziną.
Poza tym aktorka od dawna ubolewała, że dzieci tak rzadko widują się z babcią Blythe. Teraz to się zmieni. Gwyneth i Chris kupili przepiękny dom za prawie 11 milionów dolarów. Willa ma 6 sypialni i 8 łazienek. Wnętrza zostały zaaranżowane przez topowych designerów. Na podłogach leżą jasne dębowe deski, poduszki i pościel są z jedwabiu lub egipskiej bawełny.
Wszystko stonowane, utrzymane w bieli i szarościach. Gwyneth wierzy, że będą tu szczęśliwi, ale zapowiada, że wrócą do Anglii, gdy dzieci pójdą do szkoły średniej. Uważa bowiem, że nie ma lepszych nauczycieli, niż w Londynie.
Blaski i cienie macierzyństwa
Jedyne, czego brakuje Gwyneth do szczęścia, to... trzecie dziecko. Jednak raczej nie ma na nie szans, mimo że Apple i Moses bardzo chcieliby mieć rodzeństwo.
W jednym z wywiadów Gwyneth opowiedziała o największej traumie, jaką przeżyła. Niedawno była w ciąży z trzecim dzieckiem, ale poroniła, a z powodu poważnych komplikacji o mały włos nie przypłaciła tego życiem.
„Nie posłuchałam specjalisty, który odradzał mi zajście w ciążę, bo bardzo pragnęliśmy kolejnego dziecka. Niestety, nie udało się ocalić maleństwa, a ja prawie umarłam. Teraz, chociaż wyszłam już z dołka psychicznego po poronieniu, wciąż nie potrafię zapomnieć o tamtym zdarzeniu.
Mimo to nieustannie zastanawiam się, czy poprzestać na tej dwójce, którą już mam i cieszyć się każdym kolejnym dniem z nimi, czy może spróbować jeszcze raz. Rozsądek podpowiada mi jednak, że nie mam już szans na dziecko”.
Gwyneth dba o wizerunek idealnej mamy, miała jednak odwagę, by przyznać się do depresji poprodowej po urodzeniu synka. „Nie potrafiłam nawiązać z synem takiej więzi, jak przedtem z córką i nie rozumiałam dlaczego. Nie potrafiłam zresztą z nikim się porozumieć. Byłam zobojętniała. Nie wiedziałam, co ze mną jest nie tak”.
To Chris zasugerował, że to mogą być objawy depresji poporodowej. Dzięki pomocy specjalistów aktorka szybko doszła do siebie i na nowo zaczęła cieszyć się macierzyństwem.
Być eko – to jej pomysł na życie
Gwyneth i Chris słyną z obsesji na punkcie zdrowego, ekologicznego trybu życia. On nie używa żadnych produktów pochodzenia zwierzęcego, nie je mięsa, nie nosi skór.
Gwyneth przygotowuje swoje dania tylko z organicznych składników. Żywność najchętniej kupuje w farmerskich sklepikach i na targowiskach, prosto od producentów. Sama zresztą stworzyła imponujący ogród, w którym uprawia ekologiczne warzywa, przede wszystkim pomidory i bakłażany.
Dzieci gwiazdy nie mogą jeść słodyczy oraz pić kolorowych napojów. Złośliwi naśmiewają się z kategorycznego podejścia Gwyneth do tych spraw i cytują: „Wolałabym umrzeć, niż dać dziecku zupkę w proszku”.
Gwyneth zaczyna dzień od ćwiczeń z osobistym trenerem, kończy seansem akupunktury. Zamiast balsamu używa oliwy z oliwek. W rozmowie z „Harper’s Bazaar” przyznała, że kiedyś skusiła się na zastrzyki z botoksu, ale to był pierwszy i ostatni raz.
„Być może za kilkanaście lat spróbuje wszystkiego, by się odmłodzić. Poza zastrzykami! Nigdy więcej nie wstrzyknę sobie botoksu. Ze sztucznie naciągniętą twarzą wyglądałam strasznie”.
Jedyne, czego nie może sobie odmówić Gwyneth Paltrow, to papierosy. Ale ogranicza się do jednego w tygodniu.
Udziela rad przez internet
Aktorka promuje styl życia, który sama prowadzi. Swoimi przemyśleniami, radami i świetnymi przepisami dzieli się z fanami za pośrednictwem lifestyle’owego bloga Goop.com.
Razem ze swoją przyjaciółką, Stellą MaCartney, projektantką mody i córką słynnego Beatlesa, stworzyła kolekcję ubrań, które można kupić za pośrednictwem bloga. „Życzliwi” z pewnością zapytają, co Chris myśli na temat skórzanych spódniczek i spodni, które ma w swoim internetowym sklepie gwiazda...
Ale taka jest właśnie Gwyneth – pełna sprzeczności. Z jednej strony skromna i zwyczajna, z drugiej wyniosła i niedostępna. Trudno ją rozgryźć. Jedno jest pewne: nie jest nijaka.
Aleksandra Adamiak