Małgorzata Kożuchowska zabrała głos w sprawie wyroku TK
Aktorka, która deklaruje się jako katoliczka i często podkreśla swoje przywiązanie do Boga, opublikowała na Instagramie zdjęcie z okresu, gdy była w ciąży. Zabrała też głos jako „matka i Polka”. Jej argumenty biskupom i politykom partii rządzącej raczej się jednak nie spodobają.
- Jestem bezwzględnie za życiem! Życie jest wartością nadrzędną. Wierzę, że dawcą życia jest Bóg, który jest miłością - zaczyna aktorka. I to jest zgodne z wielokrotnie deklarowanymi przez nią przekonaniami.
Dalej, choć zaznacza, że jej głosu nie należy oceniać w kategoriach politycznych, stwierdza, że jako osoba wierząca w Boga, wierzy też, że Bóg dał ludziom wolną wolę. Czyli, że nie traktuje ich jak idiotów. W przeciwieństwie do...? To Kożuchowska zostawia w sferze domysłów.
- Trzymam się z dala od polityki. Nie jest ona i nigdy nie była przedmiotem moich zainteresowań. Nie mogę jednak nie zabrać głosu w tej sprawie, bo jestem matką i jestem Polką. Rozumiem, że kompetencje i sumienia członków TK nie pozwalały zdecydować inaczej - napisała aktorka.
Ale dodała, że rozumie też, że taka polityczna decyzja wywołała "sprzeciw i gniew kobiet, które nie godzą się na to, aby ktoś stanowiący prawo decydował o najintymniejszej sferze ich życia: urodzić chore śmiertelnie dziecko czy dokonać aborcji".
Potem aktorka nawiązała do własnego życia.
- Kiedy byłam w ciąży, tak długo oczekiwanej, każdego dnia drżałam o zdrowie swojego dziecka. Aż do pierwszego badania, mającego stwierdzić ewentualne wady. Trudno je było przeprowadzić, bo dziecko na skutek mojego stresu było bardzo ruchliwe. Przed badaniem rozmawialiśmy z mężem, że nawet gdyby coś było nie tak, to dziecko urodzę. Taka była nasza wspólna decyzja. I pamiętam jak dziś tę wielką ulgę, że dziecko jest zdrowe! Miałam szczęście? Tak! Miałam wielkie szczęście! Po co o tym opowiadam? Bo przecież każda mama i tata chcą mieć zdrowe dziecko, dla każdego aborcja to ostateczność (wierzę, że tak jest), pozostawia wyrzuty sumienia na całe życie. Ale Bóg dał człowiekowi wolną wolę. I człowiek z tej wolnej woli ma prawo korzystać, ponosząc wszelkie, często bardzo bolesne, konsekwencje swoich wyborów. Prawo, które odbiera człowiekowi te wolność (nawet to ustanowione z dobrych intencji) nie rozwiąże problemu. Zawsze człowiek wyboru musi dokonać sam - stwierdziła Kożuchowska.
Aktorka odniosła się też do głośnego i gorzkiego oświadczenia siostry Małgorzaty Chmielewskiej, prezeski fundacji "Domy Wspólnoty Chleb Życia".
- Dziś przeczytałam wypowiedź s. M. Chmielewskiej, która wychowuje adoptowanego niepełnosprawnego syna: "Walkę o życie trzeba zacząć od wsparcia tych, którzy ciężar takiego trudnego życia mają nieść. Wtedy wybór życia będzie łatwiejszy". Pomyślałam o tych wszystkich mamach, które przyjęły swoje ciężko chore dzieci, opiekują się nimi i kochają je nad życie, bo, jak mówią: "Niewiele da się zrobić, ale da się kochać". Tutaj Małgorzata Kożuchowska okazała się wierna deklaracji, że nie interesuje się polityką i pominęła spory fragment wpisu Małgorzaty Chmielewskiej, w którym pisze ona o cynizmie władzy.
Komentujący podzielili się na tych, którzy chwalą aktorkę za "pozbawiony emocji" wpis i na tych, którzy gratulują jej, że miała szczęście urodzić zdrowe dziecko.