Małgosia kontra Małgosia
Choć obie przyznają, że do perfekcji im daleko, przed kamerami z powodzeniem radzą, jak pokonać problemy i zmienić życie. Każda na swój sposób.
Mamy sezon na dobre rady! Programy interwencyjne o sprzątaniu ("Perfekcyjna Pani Domu") czy o polepszaniu relacji w rodzinie ("Życie od kuchni") cieszą się niezwykłą popularnością, a ich prowadzące - Małgorzata Rozenek (35) i Małgorzata Ohme (34) - wyrastają na nowe gwiazdy. To naprawdę sukces, bo obie niedawno debiutowały w telewizji i show-biznesie. Są atrakcyjne, świetnie wykształcone (prawniczka i psycholożka), spełnione jako matki. Błyskawicznie zdobyły serca widzów - każda może liczyć na półtoramilionową publiczność.
Szarfa odpowiedzialności i tiara jak z Jablonexu dla osoby, która najlepiej posprząta swój bałagan, stały się już niemal kultowe. Małgosia Rozenek wręcza te wyróżnienia z poważnym wyrazem twarzy, niczym sroga nauczycielka dumna ze swojego ucznia w finale kursu czystości. Zawsze z nienaganną fryzurą, w mocnym makijażu i doskonale skrojonych ubraniach. Kiedy przejeżdża śnieżnobiałą rękawiczką po framudze kuchennych drzwi, na twarzach jej uczniów poddanych ostatecznemu testowi maluje się przerażenie. Gdy koronuje tiarą, leją się łzy szczęścia.
Rozenek przyzwyczaiła widzów do ostrych i bardzo wprost wypowiadanych opinii na temat zastanego chaosu. "Koniec z wymówkami, kochanie", "Kochanie, zaraz cię uduszę", tak zwykła ucinać wszelkie próby tłumaczenia się z bałaganiarstwa. U niej nie ma wymówek, liczy się rzetelność i pracowitość. Rozenek nie zwykła rozczulać się nad problemami podopiecznych. Jest nastawiona na efekt.
Małgorzata Ohme w "Życiu od kuchni" wybrała inną strategię: oswoić podopiecznych, w przyjazny sposób dzieląc się spostrzeżeniami, a potem delikatnie nakłaniać do zmian. - Ludzie dziwią się, że na nich nie krzyczę i nie grożę im palcem. Zawsze staram się ważyć słowa - mówi. Ohme została nawet okrzyknięta przez internatów "miłą panią". Psycholożka w swoim programie prezentuje się skromniej niż perfekcyjna Rozenek.
Prosta sukienka, włosy zaczesane w kucyk, delikatnie pomalowane rzęsy. Z uczestnikami programu siada do wspólnego obiadu. W rozmowie z SHOW tłumaczy, że stara się okazać szacunek ludziom, którzy przed kamerami odsłaniają najbardziej wstydliwe sekrety, jak np. to, że mąż przestał rozmawiać ze swoją żoną i woli wieczorem obejrzeć mecz bokserski niż przytulić i pogadać.
Piętrzące się problemy to woda na młyn obu specjalistek! To z czym mierzą się na wizji, wielu szokuje. W "Perfekcyjnej Pani Domu" mogliśmy obejrzeć zaniedbany nowiutki apartament dziewczyny, nienauczonej elementarnych podstaw sprzątania, która w chwili bezradności próbowała kąpać się w wannie razem z brudnymi naczyniami... Małgorzata Ohme w "Życiu od kuchni" miała za zadanie zmienić nawyki młodego małżeństwa żywiącego się fast-foodem. Dzieci jedzące niemal wyłącznie słodycze lub słodkie śniadaniowe płatki zalewane mlekiem, gospodyni w trzeciej ciąży pijąca cztery litry coli dziennie, pan domu uzależniony od chińskich zupek - to wyzwania dla telewizyjnej psycholożki.
I Rozenek i Ohme odwiedzają prywatne domy, obserwują, służą radami i wyciągają własne wnioski. - Żyjemy dziś inaczej niż nasi rodzice i dziadkowie. Za główny problem uznałabym brak czasu - wyjaśnia Małgorzata Rozenek. Ohme dodaje: - Kobiety w polskich domach nie dbają o swoje potrzeby: brakuje im czasu wolnego tylko dla siebie, źle jedzą, nie dbają o siebie. To jest błędne koło, bo wtedy rosną zmęczenie, stres, frustracja i psują się relacje z mężem czy partnerem. Kłopoty, z jakimi borykają się dziś polskie rodziny, w obu programach pokazane są jak na talerzu. Otyłość, brak nawyku siadania do wspólnych posiłków, uzależnienie od komputera i telewizora - wymieniać można bez końca. Czy jednak dwa tygodnie wystarczą, by zmienić stare przyzwyczajenia? - Oczywiście jedni pomyślą, że to była tylko fajna przygoda, wezmą prezenty i tyle. Ale przy odpowiedniej motywacji, to może być punkt zwrotny w ich życiu. Bo przecież kłopoty biorą się z niewiedzy i słabości, a nie ze złej woli - mówi Ohme. Rozenek jest powściągliwa: - Nie czuję się uprawniona do stawiania diagnoz, ale cieszę się, że mój program może być pomocny.
Prywatnie obu Małgosiom też daleko do ideału. Rozenek już wkrótce będzie singielką z dwójką małych synów (w połowie kwietnia czeka ją rozprawa rozwodowa). Także Ohme, mama dwójki dzieci, próbuje na nowo ułożyć sobie życie uczuciowe. Psycholożka przyznaje, że nie jest idealną mamą i gospodynią. Dużo pracuje, skutkiem czego nie zawsze może jeść z dziećmi obiad czy pomóc im w lekcjach. Zaznacza jednak, że zaległości nadrabia w weekend. Wtedy Klara i Jurek rozkładają sztućce na stole i pomagają w kuchni.
Rozenek też czasem odpuszcza obowiązki domowe. Dziś najważniejsi są dla niej synowie: Tadeusz i Stanisław. Na pytanie, jak sobie radzi z zarzutami, że jej życie prywatne nie wygląda dziś jak z obrazka, śmieje się: - Przecież czym innym jest perfekcyjne życie, a czym innym perfekcyjnie utrzymany dom. Potem już na poważniej dodaje: - Jeśli z perfekcji, cokolwiek by ona miała znaczyć, uczynimy nie tyle drogowskaz, co punkt docelowy, to na ołtarzu tejże perfekcji poświęcimy cały pogmatwany urok naszego bycia. Staniemy się automatami. Brrr.... Skoro z perfekcją nie należy przesadzać, to dlaczego oba programy cieszą się takim zainteresowaniem? Rozenek twierdzi, że po latach zachłyśnięcia się tańcem i śpiewem, czyli czystą rozrywką, ludzie chcą być bliżej siebie i ciepła ogniska domowego. Bardziej sceptyczna jest Ohme: - Od zawsze była i jest w nas chęć podglądania. Dzięki takim produkcjom możemy się z kimś utożsamić albo pocieszyć, że ktoś inny ma jeszcze gorzej.
Co obie myślą o swoich programach? - Jesteśmy inne i inne są nasze propozycje - mówi prowadząca "Życie od kuchni". Podkreśla, że dla niej, psycholożki, najważniejszy jest człowiek. Nie telewizja i nie efekt. A Rozenek? - Po powrocie z planu zdjęciowego poświęcam czas dzieciom, a to znacząco ogranicza oglądanie telewizji. Mówiąc krótko, nie widziałam programu "Życie od kuchni" i nie mogę nic na jego temat powiedzieć. Może kiedyś...
Iwona Zgliczyńska