Samotny gracz
Znalazł się na poważnym życiowym zakręcie. Rozwodzi się z drugą żoną, a jego kariera utknęła w martwym punkcie. Czy pokona kłopoty?
Dotąd szczęście mu dopisywało. Hubert Urbański (47) to jeden z najpopularniejszych i najbardziej lubianych prezenterów. Gwarancja profesjonalizmu i dobrej oglądalności. Prywatnie: fan luksusowych samochodów i dobrej kuchni, dżentelmen i człowiek, który nigdy nie miał konkretnego, gotowego planu na życie.
Tata i pochodząca z Bułgarii mama Ałła Lekarska pragnęli tylko, by syn skończył studia. "Nadzieje właściwie ograniczały się do tego, żebym był porządny, nie rozrabiał, nie nachlał się, nie zdemolował mieszkania, żeby można było mnie zostawić na dwa, trzy, cztery tygodnie, bo mama wyjeżdżała do Bułgarii", wyznał, jak zwykle nieco ironizując, w jednym z wywiadów.
Po maturze przez rok uczył się w szkole budowlanej i chwytał prac dorywczych m.in. w stolarni i pizzerii. W końcu zdał na orientalistykę, ale po roku trafił do Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej. Dyplomu na wydziale aktorskim jednak nie obronił, bo wciągnęła go praca w mediach. Najpierw w radiu, potem w telewizji.
Choć zrobił w show-biznesie imponującą karierę, w rubryce zawód podobno wciąż wpisuje "aktor". Dla większości widzów pozostaje twarzą "Milionerów" i uosobieniem sukcesu. Pierwsze kroki przed kamerą stawiał w programie "Antena" w TVP, potem trafił do teleturnieju "Piramida" w Polsacie.
Prowadzenie "Milionerów" w TVN okazało się dla niego gwiazdką z nieba. Publiczność "kupiła" go błyskawicznie. Między innymi za to, że był błyskotliwy i potrafił podgrzewać emocje. "Czy jesteś pewien?", jego charakterystyczne pytanie dźwięczało w uszach milionów telewidzów. Został gwiazdą trochę ku swojemu zaskoczeniu. U szczytu popularności z rozrzewnieniem wspominał pracę... w radiu.
"Tam prowadziłem program i mówiłem rzeczy, na które akurat miałem ochotę i nastrój. Przeglądałem gazetę i komentowałem to, co chciałem. Nie musiałem nikogo udawać", tłumaczył w wywiadach. W show-biznesie Hubert długo uchodził za zdystansowanego samotnika.
Z pierwszą żoną Urszulą rozstał się, kiedy rozpoczął karierę w TVN. "Będąc sam, na początku czułem się fatalnie, bezsensownie, nie wiedziałem, po co to wszystko... Myślałem: no tak, zarabiam, mam mieszkanie, samochód, ale... Po roku jakoś odbudowałem w sobie poczucie pewności siebie", opowiadał w wywiadzie. Choć brylował na bankietach, nigdy nie przekraczał granicy flirtu, a prywatnie widywany był z córkami Marianną i Krystyną.
Tym większe było zaskoczenie, gdy w 2009 roku na Balu Dziennikarzy pojawił się z młodszą o piętnaście lat Julią Chmielnik, córką znanego aktora Jacka Chmielnika. Piękną studentkę dyrygentury, która wcześniej spotykała się z politykiem Pawłem Grasiem, poznał w Krakowie. Para szybko zdecydowała się na dziecko i ślub kościelny. Zamieszkali w Warszawie.
Hubert właśnie wrócił do "Milionerów" po pięcioletniej przerwie, ale zmienił priorytety: najważniejsza stała się rodzina. Dlatego przełknął gorzką pigułkę - odsunięcie go od prowadzenia "Tańca z gwiazdami". Na korytarzach stacji szeptano, że między prezenterem a Edwardem Miszczakiem ciągnie się cichy konflikt od 2003 roku, kiedy Urbański został niefortunnie obsadzony w show "Jestem, jaki jestem" z udziałem Michała Wiśniewskiego.
Czy chodziło o pieniądze? Niekoniecznie. Kiedy w 2011 roku prezenter przechodził do TVP, miał w kieszeni lukratywny kontrakt reklamowy z bankiem. Podobno w grę wchodziły sprawy ambicjonalne. "U mnie proporcja pomiędzy tym, co w życiu, a telewizją, jest na niekorzyść dla telewizji. Dziesięć procent w telewizji, a dziewięćdziesiąt procent to moja prywatność", zarzekał się Hubert w wywiadzie dla magazynu PANI.
I prawie do końca 2012 roku wszystko wydawało się idealne. Urbański prowadził show "Bitwa na głosy", negocjował udział w kolejnej edycji "The Voice of Poland", cieszył się z narodzin drugiej córeczki Danuty. Czy właśnie myśląc o rodzinie, zagrał va banque i postawił warunki nie do przyjęcia? A może już wtedy zmagał się z problemami w życiu osobistym?
Zniknięcie Huberta z małego ekranu okazało się trudną próbą dla jego małżeństwa. Kryzysu nie zażegnała psychoterapia. Julia wyprowadziła się z domu razem z córeczkami. Jeszcze w lutym tego roku prezenter zapewniał w programie "Studio Weekend": "Odkąd jestem z Julią, a jeszcze odkąd pojawiła się nasza córka, czuję się tak na miejscu, tak wpasowany jak ostatni kawałek puzzla, którego brakowało do całości".
Nie minęły trzy miesiące, a do sądu trafił pozew rozwodowy. Teraz przed Hubertem pierwsza rozprawa i trudny życiowy bilans. Czy odnajdzie jeszcze szczęście w życiu osobistym i odbuduje karierę? Czas pokaże...
Katarzyna Jaraczewska
SHOW 13/2013