Spełniło się wielkie marzenie Britney Spears. Jest wolna!
"Ten dzień zapisze się w historii. Britney jest wolna" - tak skomentował wyrok sądu narzeczony artystki Sam Asghari. Spełniło się wreszcie wielkie marzenie artystki i jej fanów. Sędzia Brenda Penny podczas zamkniętej rozprawy ogłosiła, że po ponad 13 latach kurateli Britney Spears znów może sama podejmować decyzje dotyczące swojego życia i rozporządzać własnym majątkiem.
- Dziś, ze skutkiem natychmiastowym, kuratela została rozwiązana, zarówno nad osobą, jak i nad majątkiem. To niezwykły dzień dla Britney Spears. Co dalej z Britney, cóż po raz pierwszy od ponad dekady można to powiedzieć, że to zależy tylko od Britney - powiedział przed budynkiem sądu w Los Angeles adwokat artystki Mathew Rosengart zaraz po ogłoszeniu werdyktu.
Jego słowa gromkim okrzykiem radości przywitał czekający na wyrok tłum wiernych fanów Britney, którzy po raz kolejny dopingowali ją w walce o wolność. Na ulicy namalowali różową kredą ogromny napis "Free Britney", przynieśli ze sobą choinki z różowymi wstążkami. Ten gest nawiązuje do niedawnego zdjęcia opublikowanego przez piosenkarkę, która postanowiła już teraz ubrać świąteczne drzewko, jakby licząc na to, że 12 listopada dostanie wymarzony od lat prezent. I rzeczywiście, Britney może mówić, że w tym roku Boże Narodzenie przyszło szybciej, a sędzia Brenda Penny okazała się lepsza niż święty Mikołaj.
Britney Spears i jej narzeczony Sam Asghari spodziewali się pozytywnego finału. Kilkanaście godzin przed rozprawą Sam Asghari udostępnił na Instagramie wideo, na którym oboje prezentują się w koszulkach z napisem "#FreeBritney to ruch na rzecz praw człowieka". A na początku tygodnia sama artystka przyznała, że ten tydzień będzie dla niej wyjątkowy. "O nic nigdy w życiu się bardziej nie modliłam" - napisała, mając na myśli pozytywne rozstrzygnięcie jej prośby o zniesienie kurateli.
Britney Spears ubezwłasnowolniona od 2008 roku
Artystka została objęta kuratelą w 2008 roku. Rok wcześniej rozwiodła się z Kevinem Federlinem i utraciła opiekę nad dwójką ich dzieci. Zmagająca się z poważnymi problemami, nieustannie osaczona przez media piosenkarka przeszła wtedy poważne załamanie nerwowe.
Gdy w 2008 roku po raz drugi została przyjęta do szpitala psychiatrycznego, zaniepokojony stanem zdrowia córki Jamie Spears złożył wniosek o tymczasową kuratelę. Jej kuratorami został on sam i prawnik Andrew Wallet. Zgodnie z decyzją sądu dostali też prawo do rozporządzania majątkiem artystki.
Coś, co miało być jedynie tymczasowym środkiem zapobiegawczym, trwało aż 13 lat. I - jak twierdzi Britney - było gehenną. Podczas trwania kurateli artystka nagrywała płyty, koncertowała, ale nie mogła samodzielnie decydować ani o swoim majątku ani o swoim życiu - nie mogła zajść w ciążę, wyjść za mąż, udzielać wywiadów bez zgody prawnego opiekuna, prowadzić auta.
O każdym aspekcie jej życia decydował jej ojciec. O konsekwencjach tej sytuacji jako pierwsi zaczęli mówić fani gwiazdy. Śledząc jej aktywność w mediach społecznościowych, zaczęli podejrzewać, że kuratela nie służy ich ukochanej idolce i dlatego założyli ruch "FreeBritney". Obawy okazały się uzasadnione.
Gdy w czerwcu Britney Spears opowiedziała przed sądem w Los Angeles o kulisach swojego życia pod kuratelą ojca Jamiego, trudno było zapomnieć jej słowa. Odczytując swoje oświadczenie zapisane na czterech kartkach artystka wyznała, że to dla niej trauma, bo była wielokrotnie zastraszana, zmuszana do pracy ponad siły, co sama nazwała niewolnictwem.
- Czuję się prześladowana, pominięta i osamotniona. Chcę mieć normalne życie, chcę móc wyjść za mąż, mieć dzieci, mieć prawo do normalnego życia jak każdy inny człowiek - podsumowała piosenkarka. Te zeznania pozwoliły osiągnąć upragniony celu. Pod koniec września ojciec artystki został usunięty z funkcji kuratora córki. Sędzia Brenda Penny uznała wtedy, że "ze względu na toksyczne środowisko", jakie stworzył, nie może być nadal opiekunem prawnym córki.
Teraz ta sama sędzia uznała, że Britney nie potrzebuje żadnego kuratora.
Britney Spears była kontrolowana i podsłuchiwana
Jednak dla gwiazdy i jej prawnika Mathew Rosengarta to nie koniec pracy. Mecenas jakiś czas temu złożył do sądu liczący 110 stron wniosek, w którym domaga się bardzo dokładnego prześledzenia czynów, których w trakcie trwania kurateli dopuścił się Spears i jego współpracownicy. Jednym z zarzutów jest bezprawne podsłuchiwanie artystki i kontrolowanie jej prywatnych wiadomości oraz rozmów.
Te zarzuty pojawiły się pod koniec września, gdy w ślad za dokumentem "Framing Britney Spears" pojawiła się jego kontynuacja, "Controlling Britney Spears". Z relacji osób, które się w nim wypowiadały wynika, że piosenkarka była nieustannie podsłuchiwana.
Wynajęta przez Jamiego Spearsa firma ochroniarska śledził maile, SMS-y, rozmowy telefoniczne gwiazdy, stale sprawdzano też, jakie strony internetowe odwiedzała i a w jej sypialni zamontowano podsłuch. Jeżeli Britney nie odpuści ojcu, a nic nie wskazuje na to, by miała to zrobić, czeka nas jeszcze wiele kolejnych doniesień na temat jej życia pod zakończoną właśnie kuratelą.
Zobacz także: