Zazdrość jest najczęstszą obsesją
"O zazdrości i innych szaleństwach z miłości" - tak brzmi tytuł nowej książki Zbigniewa Lwa-Starowicza. "W zasadzie nie znam osób, które byłyby wolne od uczucia zazdrości" - stwierdza seksuolog.
Czy w swojej praktyce terapeutycznej zetknął się pan ostatnio z jakimiś jaskrawymi przypadkami, które pasowałyby do tematyki pana ostatniej książki o niebezpiecznych pułapkach miłości?
Zbigniew Lew-Starowicz: Pacjenci tego nie lubią. Gdybym odpowiadał na podobne pytania dziennikarzy, uznaliby, że ich kosztem robię sensację. Później w gabinecie mógłbym usłyszeć: "To co, opowie pan o mnie w jakimś wywiadzie?" Natomiast, jeśli pisze się książkę czy artykuł na temat zazdrości i powołuje się na ich historie, nie widzę w tym nic złego. Przykłady nie powinny być wyrwane z kontekstu.
Jak oceniłby pan Polaków w kontekście ulegania szaleństwom miłości?
- Polacy są raczej uczuciowi, a wielu z nich jest wręcz histerycznych. To już dawno zostało stwierdzone przez psychiatrów, którzy zajmowali się specyfiką narodowości. Brakuje u nas trochę racjonalności. Za dużo jest emocji. Niech pan popatrzy na sprawy rozwodowe.
Jaki procent spraw odbywa się z kulturą? Mamy pranie brudów. Partnerzy powinni załatwić to spokojnie, nawet, jeśli jedno nie chce tego rozwodu, a drugie chce. Powinniśmy uszanować czyjąś wolę, a nie kogoś siłą trzymać przy sobie.
Jakiemu szaleństwu najczęściej ulegamy?
- Zazdrości. W zasadzie nie znam osób, które byłyby wolne od tego uczucia.
Jak poradzić sobie z zazdrością?
- Jeśli u kogoś jest problem z zazdrością, to muszę znać jej przyczynę i wtedy mogę pomóc. Nie jestem w stanie napisać ogólnej broszurki, jak rozwiązać problem zazdrości. Każdy przypadek traktuję indywidualnie. Weźmy dla przykładu człowieka, który wyrósł w rodzinie, w której matka bez przerwy zdradzała ojca. Teraz jest bardzo zazdrosny o własną partnerkę. Uważa, że wszystkie kobiety są gotowe do zdrady, bo jego matka taka była. Takiemu pacjentowi trzeba wytłumaczyć, że jego matka nie jest wzorem dla wszystkich kobiet w tym kraju.
Czy rozwój nowych technologii sprzyja rozmaitym obsesjom?
- Każdy postęp techniczny produkuje nowe obsesje, albo w jakiś sposób im sprzyja. Osoby zazdrosne mają teraz większą łatwość śledzenia. Mogą sprawdzać komórki, historię odwiedzanych stron internetowych. Można nawet wykupić program szpiegowski na komórkę i widzieć gdzie jest nasz partner. Z kolei, jeśli chce się mieć romans, wystarczy poszukać partnera na odpowiednich stronach w internecie.
Czy jeśli pacjent skarży się, że w związku spotykają go same nieszczęścia, mówi pan zdecydowanie: "Jest pan/pani w toksycznej relacji i powinien pan/pani dla własnego dobra ją zakończyć?
- Nie mogę powiedzieć pacjentowi, że jego związek jest toksyczny. To może stwierdzić tylko on sam. Omawiam z nim plusy i minusy związku, ułatwiam podjęcie decyzji, ale nie mogę decydować o jego losie.
Czy zdarzyło się panu kiedyś znaleźć w przedsionku miłosnego szaleństwa?
-A komu się to nie zdarzyło? Wiele mężów, żon, itd. na drodze swojego życia spotyka osoby, na widok których uginają im się nogi. W książce przytaczam ciekawą historię ze swojego życia, która przydarzyła mi się, gdy przez krótki czas byłem singlem.
Pewnej zimy, kiedy jechałem samochodem śpiesząc się do szpitala, dostrzegłem na przystanku bardzo ładną kobietę. Machała ręką, żebym się zatrzymał. Pamiętam, że miała migdałowozielone oczy. Przejechałem obok niej, nie zatrzymałem się. Do dziś o tym myślę. Kto wie, może gdybym się zatrzymał, coś z tego by powstało.
Rozmawiał Andrzej Grabarczuk