Zosia Cudny o gotowaniu z dziećmi
Wspólne gotowanie z dziećmi to świetna zabawa - mówi Zosia Cudny. Autorka książki "Razem w kuchni" przekonuje, że pozwalanie dzieciom na twórcze podejście w kuchni daje nie tylko satysfakcję i poczucie, że jesteśmy dobrymi rodzicami, ale też zacieśnia więzi.
W swojej pierwszej książce dzieliła się pani przepisami na cztery pory roku. Dlaczego drugą zdecydowała się pani poświęcić wspólnemu, rodzinnemu gotowaniu?
Zosia Cudny: - Pomysł wziął się z mojego życia. Mamy córeczkę Hanusię w wieku, w którym możemy zachęcić dzieci do wspólnego gotowania. Tego typu zajęcia mogą być dla nas, rodziców, wielką pomocą w wychowaniu naszych pociech, ale też źródłem ogromnej radości, jaką daje czas spędzony wspólnie w gronie rodziny. Moja mama pozwalała mi i bratu bawić się mąką i to w dowolnych ilościach, bo było to już wliczone w "koszty" zarówno samej mąki, jak i potem wspólnego sprzątania. Z przyjemnością staram się kontynuować tę rodzinną tradycję.
Kiedy należałoby zarażać dzieci pasją do gotowania? Kiedy pozwolić im pomagać w kuchni? Niektórzy rodzice mają obawy, że dzieci zamiast pomóc w gotowaniu, narobią więcej bałaganu...
- Wspólne gotowanie może się zacząć bardzo wcześnie. Nawet roczne dziecko już może przesypywać mąkę czy cukier. Wszystko zależy od tego, w co chcemy malucha zaangażować, jaki zakres czynności mu powierzymy lub też jakie są nasze granice wytrzymałości (śmiech). A obawy o bałagan? Cóż, wychowanie dzieci z zasady nie należy do łatwych obowiązków. Wszyscy rodzice wiedzą, ile kosztuje ich to starań i wyrzeczeń. Pozwalanie dzieciom na twórcze podejście w kuchni daje nam satysfakcję i poczucie, że jesteśmy dobrymi rodzicami, a przecież nie o wygodę nam chodzi, lecz o jakość więzi. Poza tym to bywa naprawdę świetna zabawa!
Dzieląc się przepisami nie rezygnuje pani ze słodkości - w pani książkach znaleźć można wiele zdrowych zamienników dla niezdrowych składników. Jak ważne jest przekazywanie zdrowych nawyków żywieniowych dzieciom?
- Przekazywanie dzieciom zdrowych nawyków jest ogromnie ważne. Jest inwestycją w ich szczęśliwe i zdrowe życie. Poza tym łatwiej przekonać do zdrowego stylu malucha niż kilkulatka, który poznał już smaki śmieciowego jedzenia. Jemy oczami i o tym warto pamiętać. Dzieci przywiązują niesłychanie dużą wagę do kolorów i konsystencji. Jeśli dojdzie do tego wspólna praca nad potrawą, to możemy niejedne wartościowe składniki przemycić. W swojej książce zamieściłam informacje i na ten temat, ponieważ zdaję sobie sprawę z tego, że problem ten dotyczy wielu dzieci.
A jakie smaki kojarzą się pani z dzieciństwem?
- Dzieciństwo to dla mnie przede wszystkim zapach ciasta drożdżowego. Ale też zupa "nic" na bazie żółtek i białek. Podana na przykład z malinami, nie tylko smakuje świetnie, ale i wygląda efektownie.
Pani pierwsza książka cieszyła się powodzeniem, z drugą pewnie też tak będzie. Jeśli zdecydowałaby się pani na wydanie kolejnej, o czym będzie?
- Jak wspominałam wcześniej, moje książki biorą się z życia. Są pochodną moich przeżyć, tego, czego udało mi w życiu doświadczyć, z czym spotkać. Przez ostatnie dwa lata odbyłam wiele ciekawych kulinarnych podróży i one zostawiły we mnie swój ślad. Nie precyzuję celów na kolejne lata. Pozwalam sobie, by inspirowało mnie życie.