W Danii wycofane ze sprzedaży. W Polsce nadal jedzą przed kamerą
- Aż mi łzy poleciały! To jest ostre! Naprawdę ostre! - z trudnością łapią oddech młodzi twórcy internetowi, którzy zdecydowali się przystąpić do niebezpiecznego challengu zjedzenia najostrzejszej zupki chińskiej na świecie. Wystarczy wydać kilka złotych, ugotować i... nerki i żołądek, zniszczone. Eksperci są zgodni: to szaleństwo musi się skończyć.
Spis treści:
Niesłabnąca popularność Buldaków wśród młodzieży
Najpierw znani twórcy internetowi traktowali zjedzenie całego talerza zupy jako tzw. challenge, w którym nagrywali swoje zmagania z ostrością takiego stopnia, że niemal "wypalała" im jamę ustną. W filmach na TikToku i Youtube młodzi ludzie wycierają łzy i mają trudności z oddychaniem - Co za moc! Aż mi łzy poleciały - słyszymy na nagraniu, które udostępnił tiktoker Wantabite. Kolejny etap? Internetowi twórcy prześcigają się teraz w wariacjach na temat tworzenia z Buldaków dań z przeróżnymi dodatkami - od jajek, śmietany, aż do świeżych warzyw. Eksperci nie pozostawiają złudzeń. Częste raczenie się tego typu posiłkami może nieść za sobą nie tylko ryzyko uszkodzenia żołądka.
Zjadła ostrą zupkę i wylądowała w szpitalu
Buldakowy szał ogarnął także mieszkańców Danii, ale tamtejsze władze szybko podjęły kroki, by zminimalizować ryzyko poważnego uszkodzenia zdrowia swoich mieszkańców i w połowie 2024 roku media obiegła informacja, że w tym kraju trzy najostrzejsze rodzaje zupek Buldak zostają wycofane ze sprzedaży.
Poziom kapsaicyny w pojedynczym opakowaniu jest tak wysoki, że stwarza ryzyko wystąpienia ostrego zatrucia u konsumenta. Jeśli jesteś w posiadaniu tych produktów, powinieneś je wyrzucić lub zwrócić do sklepu, w którym zostały zakupione
Brzmi poważnie? Podobnie jest ze skutkami ubocznymi częstego spożycia napakowanego chemicznymi wzmacniaczami przysmaku z Korei.
The Guardian postanowiło sprawdzić, czy wszystkie trzy opcje smakowe koreańskiej zupki rzeczywiście są tak ostre, w tym celu grupa kilku ochotników ich spróbowała i opisała swoje wrażenia. Reakcje były bardzo niepokojące. O ile przy dwóch pierwszych wariantach poziom pikanterii nie zrobił na nikim większego wrażenia, o tyle najpikantniejsze danie niemal zwaliło ich z nóg. - Nic nie pamiętam. Czułem, jakby dusza opuściła moje ciało. Uczucie, jakby ogień trawił moje usta i wnętrzności - opisywali swoje odczucia śmiałkowie. W artykule pokuszono się nawet o porównanie jedzenia najniebezpieczniejszej wersji Buldaka do podróży astralnej i apokalipsy we wnętrznościach.
Najostrzejsze rodzaje flagowego produktu firmy SamYang Foods osiągają wyniki aż do 10 000 SHU. To skrót Skali Scoville’a, która określa pikantność produktu. Dla porównania bardzo ostra papryczka chilli osiąga parametr "zaledwie" 2 500 SHU. Tak wysoka ostrość dania jest bardzo niebezpieczna dla organizmu.
Jedna z użytkowniczek Tik Toka pochodząca z USA nagrała filmik, w którym leży na szpitalnym łóżku z podpisem "Kiedy jedzenie Buldaków doprowadziło Cię do wylądowania w szpitalu”, a w kolejnym obraca w palcach niewielki kamień nerkowy. Polski TikToker Tomek Trawiński wykorzystał popularny filmik i radzi, jak uniknąć pojawienia się kamicy nerkowej. Oprócz picia dużej ilości wody poleca po prostu unikania jedzenia tego typu zup.
Szkodliwe działanie wysokich dawek soli na nerki to tylko jedno z niebezpieczeństw wiążących się ze spożyciem koreańskich zupek. Kapsaicyna, czyli związek chemiczny z chilli w tak wysokim stężeniu nie tylko podrażnia wnętrze jamy ustnej i gardła, ale także zakłóca pracę układu nerwowego i może wywoływać silne skurcze oskrzeli.
Żołądek i jelita z trudem radzą sobie z chemicznym makaronem
Co właściwie można znaleźć w opakowaniu Buldaka? Po otwarciu torebki, do czynienia mamy z, wydawałoby się, standardową zupką chińską, a raczej daniem. Suchej bryły makaronu nie zalewa się jednak wrzącą wodą, a gotuje się w garnku do miękkości i dodaje niemal czarny dodatek w postaci gęstego żelu oraz zawartość drugiej saszetki, tym razem w formie proszku. Dla tych, którzy mówią "zjadłbym/zjadłabym", może odwiedzie od tego pomysłu zawartość niepozornego woreczka:
- olej palmowy
- węglan sodu E500
- węglan potasu E501
- fosforan sodu E339
- polifosforan sodu E452
- guma guar E412
- emulgator E322
- mąka, suszone przyprawy i warzywa, woda, cukier i skrobia
Mnogość substancji chemicznych zawartych w jednej misce ostrego dania z makaronem jest wręcz porażająca. Dietetycy i eksperci żywieniowi od miesięcy próbują dotrzeć do młodych ludzi apelami o trzymanie się z daleka, a przynajmniej ograniczenie do minimum jedzenia tego typu zup. Wskazują także, że nasz żołądek często nie jest w stanie strawić makaronu znajdującego się w opakowaniu, a proces jego neutralizacji może trwać nawet kilka dni!
Zdrowa alternatywa - ostre, pyszne, ale bezpieczne
Na szczęście rośnie świadomość zagrożeń wśród internetowych idoli nastolatków i coraz bardziej widoczny jest trend promowania zdrowszych alternatyw dla słodyczy i dań instant. Odpowiedniki popularnych batonów zamieniane są w zdrowe, bezcukrowe desery, a niezdrowy Buldak w pożywną zupę z naturalnymi dodatkami w stylu ramen. Jak ją zrobić?
Zdrową alternatywą będzie dodanie do domowego bulionu tylko kilku składników, by uzyskać pikantną zupę bezpieczną dla naszego żołądka i nerek.
Do bulionu dodaj:
- makaron typu udon (bez problemu dostaniesz go każdym sklepie)
- świeżą, pokrojoną drobno papryczkę chilli
- grzyby shitake
- przeciśnięty przez praskę ząbek czosnku
- kukurydzę z puszki
- podsmażone mięso mielone lub z kurczaka
Opcjonalnie, by podkręcić danie możemy dodać suszone wodorosty nori, krewetki albo tofu.
Wystarczy wszystko ułożyć na makaronie zalanym bulionem, a ostrość można wyregulować, dodając więcej lub mniej papryczki chilli.