Sebastian Szubski o biciu rekordów i chorobie dwubiegunowej

Gościem nowego odcinka podcastu wideo "Zdanowicz pomiędzy wersami" był Sebastian Szubski, ultrakajakarz i trener. W rozmowie z Katarzyną Zdanowicz Szubski opowiadał o wyścigu kajakiem dookoła Anglii, chęci pobicia rekordu Guinnessa i sensie rywalizacji. Jak tłumaczył, bicie rekordów nie jest dla niego wyłącznie celem sportowym. Osiągając sukcesy, a co za tym idzie, zyskując rozgłos, Szubski chce głośno mówić o chorobach psychicznych. - Dać trochę wsparcia dla tego tematu, o którym na przykład u mnie w rodzinie mówiło się niewiele. Ja sam piętnaście temu zachorowałem na chorobę dwubiegunową. Od tego czasu jestem na lekach, bardzo mało osób o tym wie - opowiadał.

Gościem nowego odcinka "Zdanowicz pomiędzy wersami" był Sebastian Szubski
Gościem nowego odcinka "Zdanowicz pomiędzy wersami" był Sebastian SzubskiINTERIA.PL

Chociaż rywalizacja jest nieodłącznie związana ze sportem, można by zadać pytanie, po co właściwie pobija się kolejne rekordy? Co nas do tego napędza?

- Co mi to daje? Na pewno satysfakcję, może też jest to pewne uzależnienie, chcemy coraz szybciej i coraz więcej - mówił Sebastian Szubski. - Moim celem jest też mówienie głośniej o chorobach psychicznych. Danie pewnego wsparcia temu tematowi.

Chęć nagłaśniania tematu chorób psychicznych wynika z osobistych doświadczeń Szubskiego, który 15 lat temu zachorował na chorobę dwubiegunową. Jak tłumaczył, to zaburzenie, z którym mierzymy się cały czas.  - Dzięki lekom nie wpadamy w manię czy głęboką depresję, ale te wahania nastroju są odczuwalne - tłumaczył Szubski.  - Mamy gorsze i lepsze okresy.

Szubski: kiedy nie mam wyzwania, trochę dryfuję

Lepsze i gorsze dni miewa każdy. Jak więc rozpoznać, że nasze zmiany nastrojów mogą świadczyć o chorobie.

- U mnie pojawił się bardzo poważny atak manii, spędziłem dwa tygodnie w szpitalu psychiatrycznym. Wtedy jeszcze nie miałem diagnozy. Zdiagnozowała mnie żona. Dała mi ulotkę o chorobie dwubiegunowej, przeczytałem i pomyślałem: Wow, wszystko się zgadza. Od razu poszedłem do psychiatry - opowiada Szubski.  - Od tamtego momentu biorę leki.

Oprócz farmakoterapii Szubskiemu bardzo pomaga również uprawianie sportu.

- Nie polecam nikomu, żeby porywał się na takie ekstremalne wyczyny, jakie ja aktualnie realizuję. W teorii powinno dążyć się do regularnego trybu życia, w którym mieści się uprawianie sportu, ale rekreacyjne.   - mówił w rozmowie z Katarzyną Zdanowicz.  - Jednak ja znalazłem w tym sposób na siebie. Zauważyłem, że kiedy nie mam wyzwania, adrenaliny, trochę dryfuję, oddalam się od codziennej dyscypliny.

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas