Brak tłumów i piękna pogoda. Tak Sopot zaskakuje przed sezonem
Najmniejsze miasto na prawach powiatu w Polsce, zwane polskim Monte Carlo, słynące z najdłuższego w Europie molo o drewnianej konstrukcji. Uwielbiane przez gwiazdy i celebrytów za styl i szyk. Sopot, bo o nim mowa, kusi atrakcjami, choć bywa też postrzegane jako enklawa snobizmu i lansu. Odwiedziłam ten nadmorski kurort tuż przed majówką. Co mnie zaskoczyło?
Ostatnim razem, gdy wybrałam się do Trójmiasta na majówkę, zabrałam ze sobą lekkie wiosenne ubrania. Skończyło się zakupem czapki i rękawiczek, bo nieoczekiwanie spadł śnieg. Lało, wiało i było bardzo ponuro. Te wspomnienia nie były najmilsze. Tym razem Sopot przywitał mnie słońcem, temperaturą w okolicach 15 stopni i błękitnym niebem. Taka pogoda sprzyjała spacerom i odwiedzeniu niewidzianych dawno miejsc. Nie brakowało osób, które postanowiły wykorzystać fakt zrównania się temperatur wody i powietrza i radośnie pluskały się w Bałtyku za nic mając zdumione spojrzenia nielicznych spacerowiczów przemykających wzdłuż plaży. Tubylcy natomiast wyciągnęli leżaki i przed domami łapali promienie słońca, wylegując się wygodnie i popijając popołudniową kawę. Zdecydowanie tu życie toczy się leniwie, nawet w środku tygodnia.
Tuż przed długim majowym weekendem Sopot jest pusty. Nieliczne rodziny z małymi dziećmi, pojedynczy spacerowicze, kawiarnie, bary i smażalnie ziejące pustką każą się zastanowić czy to popandemiczna nowa normalność czy też rzeczywistość nadmorskich miast przed sezonem.
Według zestawień serwisu nocowanie.pl miasta, w których turyści najczęściej szukają noclegów, to w tym roku miejscowości górskie. Na pierwszym miejscu znalazło się Zakopane (7 proc. zapytań), na drugim Karpacz (6 proc.), na trzecim Szklarska Poręba (4 proc.) a na czwartym Kudowa-Zdrój (3 proc.). Dopiero na piątym miejscu pojawia się pierwsze miasto pomorskie, czyli Gdańsk, którego dotyczy niecałe 3 proc. zapytań. Sopotu nie sklasyfikowano, jest zatem szansa, że i podczas majówki będzie tu spokojnie.
Nadbałtyckie plaże słyną ze swojej urody - piękny, złoty piasek i ciągnący się po horyzont bezkres. Tuż przed majówką te plaże są jak z widokówek - puste, ciche i co najważniejsze czyste. Brak parawanów, śmieci, pustych butelek, pokrzykujących podchmielonych plażowiczów. Jest za to spokój. Idąc brzegiem morza można autentycznie odpocząć, wsłuchując się w morza szum i ptaków śpiew. Nad Bałtykiem, także w sezonie, wciąż jeszcze łatwo odkryć miejsca, gdzie można znaleźć ciszę i wytchnienie, jednak pusta sopocka plaża zalana promieniami słońca robi ogromne wrażenie.
W Sopocie nie brakuje architektonicznych perełek i miejsc związanych z kulturą i sztuką. Przepiękna architektura, tak odmienna od modernistycznej Gdyni i gotycko-barokowego Gdańska, podkreśla kurortowy charakter miasta, a eklektyczne formy wtapiają się we wszechobecną zieleń. Sopot jest bowiem miastem z największym udziałem terenów zielonych w Polsce i na tym tle pozytywnie wyróżnia się wśród wszechobecnej betonozy.
Czytaj także: Betonoza czy green future? Jaka przyszłość czeka polskie miasta
Werandy budowanych początkiem wieku willi w stylu alpejskim nadają sielskości, a białe budynki z dachówkami w kolorze cegły pięknie kontrastują z morskim błękitem. Klasycyzm miesza się z eklektyzmem, tworząc unikalny klimat. W sezonie ten elegancki krajobraz nadmorskich miejscowości burzą przaśne beach bary i stragany, którym daleko do estetycznych rozwiązań. Póki co te sopockie wyglądają całkiem znośnie, można nawet zaryzykować stwierdzenie, że estetycznie.
Sopot ze względu na charakterystyczny budynek Grand Hotelu, w którym znajduje się popularne kasyno, bywa nazywany polskim Monte Carlo, złośliwi twierdzą, że z tym ekskluzywnym osiedlem z Monako łączą go głównie ceny.
Czytaj także: Zabytki Sopotu
A jeśli już o pieniądzach mowa. Sopot pozytywnie zaskoczył mnie także cenami. Spodziewałam się paragonów grozy i cen dużo wyższych niż średnie krakowskie. Tymczasem okazało się, że są one porównywalne, a czasem nawet niższe. Można zjeść bardzo budżetowo, można zachwycić się menu degustacyjnym na europejskim poziomie. Espresso kosztuje 8 złotych, cappuccino 12 zł, herbata parzona w czajniczku 10 zł, nieco więcej trzeba zapłacić za lemoniadę czy herbatę z rumem (po 15 zł) czy grzane wino (17 zł). Śniadanie z widokiem na morze można zjeść w przedziale 20 zł (owsianka) - 35 zł (omlet, twaróg, sałatka, pieczywo), ryby z pieca to koszt w granicach 13-18 zł/100 gramów. Gofry to koszt 7 zł za sztukę, dodatki płatne 2-5 zł, gałka lodów 4-5 zł.
Bywa i taniej - w barze szybkiej obsługi pierogi z kapustą kosztują 6,90 zł, grochówka 7,9 zł, a bułka z kapustą i dorszem 5 zł. Bywa i drożej jeśli skusimy się na menu degustacyjne w jednej z eleganckich restauracji, musimy liczyć się z wydatkiem rzędu 250 zł za osobę za zestaw dań z winem dla jednej osoby.
Sopot może zachwycać o każdej porze roku, jednak poza wysokim sezonem można docenić jego urok i spokojnie zwiedzić najciekawsze zabytki, pospacerować po molo, wejść na latarnię i zgubić się w urokliwych alejkach pomiędzy przepięknymi willami. Taki reset jest doskonały dla wszystkich, którzy szukają wytchnienia a równocześnie lubią mieć dostęp do zorganizowanej infrastruktury.
Czytaj także:
Tegoroczne lato Polacy planują spędzić w Egipcie, Turcji i Grecji