Dramat w Turcji: Pożar trawi olbrzymie połacie kraju
Turcja płonie. Ogień pochłonął już setki hektarów ziemi. Żywioł trawi nie tylko florę, ale i faunę, przerażone zwierzęta usiłują ratować się ucieczką, często, niestety, nadaremną.
Jak podaje CNN - na południu kraju śmierć poniosło ponad 2 tys. zwierząt, a ludzie tracą dorobek całego życia w ciągu kilku chwil. Rozprzestrzenianiu się ognia sprzyjają wysokie temperatury.
W kurorcie Marmaris wszystkie zwierzęta, które ucierpiały na skutek pożaru, są leczone za darmo w każdym z tamtejszych gabinetów weterynaryjnych. Media społecznościowe apelują, by każde ranne stworzenie zanosić do lecznic, bez względu, czy jest to żółw, jeż, ptak, czy może pies albo kot.
Te ostatnie są wizytówką Turcji. Koty, żyją tu głównie na wolności, spacerują swobodnie po ulicach miast, mają swoje zaprzyjaźnione restauracje i bary, których właściciele zostawiają im reszki jedzenia. Koty mają w Turcji wysoką pozycję, dzięki nim w naturalny sposób powstrzymana została plaga gryzoni. Duże znaczenie ma też obowiązująca religia - w islamie zwierzęta te są uznawane za wyjątkowe, a przypowieści o Muezzie, ulubionym kocie Mahometa, zna każde dziecko.
Turyści przebywający w Turcji także odczuli skutki panującej klęski żywiołowej. Ci, którzy nastawiali się na spokojny wypoczynek w Bodrum, nad Morzem Egejskim, zostali prewencyjnie ewakuowani w inne miejsce. Dystrykt został zamknięty dla ruchu, by jednostki straży pożarnej mogły szybciej dotrzeć do miejsc, w których wybuchły pożary.
Dla jednych pożary będą powodem nie do końca udanych wakacji, dla drugich - tragedią życia, zwłaszcza, jeśli w ogniu ginie cały dorobek.
Prezydent Recep Erdogan zadeklarował, że ludzie, którzy stracili na skutek pożarów domy, uzyskają od rządu pomoc, a mali przedsiębiorcy otrzymają nieoprocentowane kredyty.
Przeczytaj również:
Zobacz także: