Niepokojące zachowanie w Tatrach. TPN apeluje o rozwagę

- Za tysiąc lat archeolodzy będą badać „małpki”, które dziś turyści porzucają na szlakach - mówi Grzegorz Bryniarski, leśniczy Tatrzańskiego Parku Narodowego znad Morskiego Oka. - Szklane buteleczki często wpadają między smreki i nie jesteśmy w stanie ich znaleźć i zebrać. Słoneczny dzień w sezonie, kiedy na popularnych szlakach są największe tłumy a na parkingach trwa walka o miejsce, nazywamy „rzeźnią” – dodaje leśniczy.

Nierozsądni turyści niestety nie należą do rzadkości
Nierozsądni turyści niestety nie należą do rzadkościWojciech FondalinskiAgencja FORUM

Turyści w Tatrach to temat szeroki, jak asfaltówka do Morskiego Oka i głęboki jak Wielki Staw Polski. Można by napisać książkę. Niestety nie byłaby to urokliwa powieść, a raczej tragifarsa. Wyróżniamy kilka kategorii wśród górskich piechurów: gwiazdy social mediów w markowych ubraniach, tych z niską wiedzą o górach, ale za to wysokim mniemaniem o własnych umiejętnościach, przypadkowych wędrowców, których zaskakuje, że nocą robi się ciemno, a na szlaku są kamienie oraz "królów" Krupówek, którzy prosto zza baru ruszyli w góry i wciąż "muzyka im gra". Oczywiście są też turyści, którzy wiedzą, po co w góry przyjechali i jak się w nich zachować. Ale to nie o nich jest ten tekst.

- Sezon w górach dopiero się rozkręca, turyści mogą nas jeszcze zaskoczyć! - mówi Jan Krzeptowski-Sabała z Tatrzańskiego Parku Narodowego. A zaskakują niezmiennie każdego roku.

Fruwające śmieci

Nie wszyscy dbają o porządek na szlaku
Nie wszyscy dbają o porządek na szlakuMarcin SzkodzińskiAgencja FORUM

- Ostatnio panuje moda na robienie sobie zdjęć z kartką w ręku, na której napisana jest nazwa i wysokość szczytu - opowiada Grzegorz Bryniarski z TPN-u - Szczególnie na Rysach i Kozim Wierchu, tam, gdzie nie ma tabliczek. Później te kartki fruwają wszędzie, robi się śmietnik. Jak ktoś już musi wnieść taką kartką to niech ją zniesie z powrotem na dół - dodaje.

- W tym roku na szlaku do Morskiego Oka można spotkać dużo obcokrajowców, z Bliskiego Wschodu, z Ukrainy - opowiada leśniczy. - Nie zawsze rozumieją nasze zakazy, jak na przykład wchodzenie do potoków. Turyści z Ukrainy dziwią się, że u nas nie wolno - dodaje. A za takie, między innymi, zachowania grozi mandat. - Z reguły upominamy turystów, ale jeżeli to nie skutkuje wystawiamy mandat - od 50 do nawet 500 złotych. Rocznie wypisujemy ich kilkaset - mówi Jan Krzeptowski-Sabała z Tatrzańskiego Parku Narodowego.

Widok turysty na szlaku z piwem w ręku może zaskakiwać, ale niestety się zdarza.  - Całe szczęście w schronisku nad Morskim Okiem czy w Dolinie Roztoki nie jest sprzedawany mocny alkohol, ale "małpki" porozrzucane na szlaku i tak znajdujemy - dodaje leśniczy.

Zakazu palenia papierosów w Tatrzańskim Parku Narodowym też nie wszyscy przestrzegają. Wędrówka po szlaku za "dymkiem" z papierosa nie jest przyjemna, nie mówiąc już o niedopałkach w kosodrzewinie. - Na szlaku niestety często spotykam palaczy - mówi turystka z Wrocławia. Najgorzej, jak nie ma, jak wyprzedzić takiej osoby i trzeba iść w tym śmierdzącym dymie. Jak ostatnio zwróciłam uwagę, że nie wolno palić w parku, to pan krzyczał, że mu wolno, bo jest na świeżym powietrzu - opowiada turystka.

Zakaz palenia obowiązuje na całym terenie Tatrzańskiego Parku Narodowego, poza miejscami wyznaczonymi, przy schroniskach.

Dzisiaj w Morskim Oku po zmroku będzie ciemno

Najwięcej turystycznych "rodzynków" można spotkać na asfaltowym szlaku do Morskiego Oka. Wśród nich są weseli didżeje puszczający na głos muzykę, aby umilić sobie "nudną" drogę. - Ostatnio spotykam turystów, którzy noszą w plecaku głośniki - opowiada Jan Krzeptowski-Sabała z TPN-u i przyznaje, że nie rozumie takiego zachowania. I trudno się dziwić. Niedawno, nomen omen, głośno było o awanturze na Giewoncie. Jeden z turystów na szczycie puszczał muzykę i kiedy nie posłuchał próśb o jej wyłączenie, dostał po oczach gazem pieprzowym. Interweniowali ratownicy TOPR-u, po delikwenta z załzawionymi oczami przyleciał helikopter.

Schronisko w Morskim Oku jest oblegane przez turystów
Schronisko w Morskim Oku jest oblegane przez turystówLukasz DejnarowiczAgencja FORUM

Bywają też jeszcze bardziej absurdalne sytuacje. Kilka lat temu szerokim echem odbiła się afera z turystami, których zaskoczyło, że po zmierzchu robi się ciemno. Grupa kilkudziesięciu osób, która wybrała się nad Morskie Oko, zadzwoniła po ratowników TOPR prosząc o pomoc, bo zasiedzieli się w schronisku i już nie kursowały fasiągi. Turyści domagali się, aby ktoś ich zwiózł na dół, tłumacząc, że nie wiedzieli, że zrobi się ciemno. Skończyło się spacerem w dół asfaltową drogą w świetle świateł z policyjnego radiowozu i mandatami za bezzasadne wezwanie pomocy. Po tym zdarzeniu na drzwiach schroniska nad Morskim Okiem zawisła kartka: "Dzisiaj w Morskim Oku po zmroku będzie ciemno".

Kąpiel w strumieniach, stawach i jeziorach w TPN jest zabroniona / Marcin Szkodzinski
Kąpiel w strumieniach, stawach i jeziorach w TPN jest zabroniona / Marcin SzkodzinskiJan WlodarczykAgencja FORUM

Takie sytuacje pokazują, że z kulturą i dobrym wychowaniem niektórym nie po drodze, szwankuje też edukacja. Mimo nieustanych apeli ratowników TOPR czy pracowników TPN-u wciąż wiele osób wychodzi na szlaki nieprzygotowanych. Nie wspominając już o szanowaniu przyrody. Turyści dokarmiający dzikie zwierzęta to codzienność w Tatrach. Co rusz w mediach społecznościowych pojawiają się filmiki z jeleniem na szlaku do Morskiego Oka czy słynnym liskiem z Czerwonych Wierchów. Jest już tak oswojony, że bez pardonu wyciąga kanapki z plecaków i nawet mu ucho nie drgnie, mimo, że tuż obok są ludzie. Widok rzeczywiście może wydawać się "słodki" ale taki nie jest. - Zwierząt dokarmiać nie wolno! - grzmią pracownicy TPN-u. Ale to jak rzucać grochem o ścianę. Wielu turystów wciąż nie rozumie, że dokarmiając dzikie zwierzęta robią im krzywdę. Zwierzęta słabną, trudniej znoszą zmienne warunki klimatyczne, tracą umiejętność samodzielnego poszukiwania naturalnego pożywienia.

Graffiti na skałach

Kolejną "perełką" wśród zachowania turystów jest malowanie po skałach i drzewach. Wyznania miłości, imiona, nazwy miast, słynne "tu byłem". To wandalizm w czystej postaci. Pracownicy TPN-u, którzy muszą później zmywać owe "arcydzieła" wystosowali ostatnio apel do turystów. - Pracując w ten sposób niestety niszczymy bezpowrotnie roślinność naskalną, a szybciej działających środków chemicznych użyć nie możemy, bo mogą one dostać się do środowiska...- napisali.

Prosto z baru czy zakupów na szlak? To nie jest dobry pomysł
Prosto z baru czy zakupów na szlak? To nie jest dobry pomysłMarcin SzkodzińskiAgencja FORUM

Chodzenie po górach wymaga przygotowania. Nawet jeżeli idziemy tylko szlakiem przez dolinę warto wcześniej sprawdzić trasę, prognozę pogody, założyć odpowiednie ubranie, wziąć wodę i coś do jedzenia. Klimat górski bywa zmienny i w jedną chwilę słoneczny dzień może zamienić się w ciskającą piorunami burzę. Przysłowiowi "turyści w klapach", bez odpowiedniego sprzętu i doświadczenia każdego roku zasilają kroniki ratowników TOPR. Pół biedy jak taki delikwent chodzi po dolinkach, gorzej ja wybiera wyższe partie gór. Z przerażeniem obserwuję jak turyści nie wiedzą, gdzie idą, mylą nazwy szczytów. Stojąc na Rusinowej Polanie szukają Gubałówki albo na Palenicy Białczańskiej pytają, o której odjeżdża kolejka na Kasprowy Wierch. Ostatnio byłam świadkiem kłótni pary na szlaku. Chłopak miał pretensję do dziewczyny, że na drodze jest tyle kamieni!

"Pępek świata" tak kiedyś o Zakopanem pisał Rafał Malczewski. Miał na myśli elitarne towarzystwo, które ówcześnie zjeżdżało do miasta pod Giewontem. Dziś, zarówno w Zakopanem jak i na tatrzańskich szlakach można spotkać turystów, którym się wydaje, że są takim "pępkiem świata". Niestety w tym przypadku, nie ma czym się chwalić.

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas