Podróże na własną rękę: "Moja historia jest przykładem, że to jest bezpieczny kraj". Autorka książki radzi, jak zorganizować podróż do "Krainy Uśmiechu"

W ostatnich latach Tajlandia stała się jednym z najchętniej wybieranych kierunków turystycznych na całym świecie, a coraz więcej Polaków zainteresowanych jest podróżą, a nawet pracą w tym kraju. Jak samodzielnie zorganizować podróż do Tajlandii? O tym, a także o stereotypach związanych z "Krainą Uśmiechu" porozmawialiśmy z Aleksandrą Tabor, blogerką oraz autorką książki "Tajlandia. Notatki z życia i pracy".

Autorka książki opowiada o życiu i pracy w Tajlandii
Autorka książki opowiada o życiu i pracy w Tajlandiiarchiwum autorki/ Aleksandra Tabor123RF/PICSEL

Czujesz, że czas ruszać w drogę? Na swojej liście marzeń masz zachód słońca w Kenii, karaoke w Tokio, salsę na Kubie, spacer z alpakami w Peru i plażowanie na Malediwach? Chcesz przekonać się, czy Taj Mahal, Machu Picchu, Chiński Mur, Statua Wolności i Petra, na żywo wyglądają tak samo spektakularnie jak na pocztówkach? Masz piękne plany, ale... nie wiesz, jak zabrać się za ich realizację? Spokojnie, w "Podróżach na własną rękę" autorka - Agata Zaremba i zaproszeni przez nią eksperci podpowiadają, jak samodzielnie, bezpiecznie i niskobudżetowo zorganizować wycieczkę do najbardziej odległych zakątków świata (oraz do tych całkiem bliskich, bo przecież w Europie też jest tyle do odkrycia). Doradzają jak kupić tanie bilety, zarezerwować bezpieczny nocleg, korzystać z komunikacji publicznej i odczytać kulturowe kody. Tobie pozostaje tylko... cieszyć się podróżą.

Jak zorganizować podróż do Tajlandii na własną rękę? O swoich doświadczeniach opowiada Aleksandra Tabor

Przygoda Aleksandry Tabor z Tajlandią rozpoczęła się od podróży turystycznej, którą odbyła 6 lat temu wraz z mężem. Kraj ten skradł jej serce, przez co Aleksandra postanowiła znaleźć sposób na poznanie go od podszewki. Zaczęła więc szukać pracy w Bangkoku, a po trwającej aż pół roku rekrutacji dostała stanowisko w międzynarodowej korporacji. W stolicy Tajlandii pracowała pół roku, jednak postanowiła zostać tam nieco dłużej. Dzięki temu miała okazję poznać ten kraj od zupełnie innej strony. Swoje doświadczenia z pracy i podróży spisała w nowej książce, która ukazała się w kwietniu 2024.

Agata Zaremba: Tajlandia wzbudza coraz większe zainteresowanie wśród Polaków i to nie tylko jako cel podróży turystycznych. Pani jest tego świetnym przykładem.  

Aleksandra Tabor: - Tak, jestem przedstawicielką typowego turysty, który jedzie do Tajlandii po raz pierwszy na urlop, zakochuje się w tym kraju, a następnie zastanawia się, co zrobić, żeby tam wrócić. W ostatnich latach zauważyłam właśnie taką tendencję wśród Polaków — coraz więcej rodaków chce tam zamieszkać i załapać się do jakiejś pracy, dlatego też powstała ta książka. Ja mam jednak inną perspektywę niż większość Polaków, którzy szukają pracy, jako nauczyciele angielskiego, lub zakładają małe, albo średnie firmy w branży turystycznej. Ja pracowałam tylko z Tajami, miałam tajskiego pracodawcę i w moim departamencie byłam jedynym obcokrajowcem. Miałam więc okazję, by poznać tych ludzi z perspektywy przeciętnego człowieka.

Aleksandra Tabor podzieliła się swoimi doświadczeniami z pracy i podróży po Tajlandii w swojej nowej książce
Aleksandra Tabor podzieliła się swoimi doświadczeniami z pracy i podróży po Tajlandii w swojej nowej książceAleksandra Taborarchiwum prywatne

Jakie Tajowie mają podejście do obcokrajowców?

- Podejście jest bardzo dobre. Biały obcokrajowiec jest określany słowem "farang". Słowo to w języku tajskim po prostu oznacza obcokrajowca. Tajlandia nie bez powodu nazywana jest "Krainą uśmiechu" - jest go tam dużo i faktycznie Tajowie uśmiechają się nie tylko do obcokrajowców, ale i do siebie nawzajem. Są oni bardzo życzliwi, dbają o relacje w grupie, lubią pogawędki i ogólnie mają pozytywne podejście do świata.

A język? Czy zarówno osoby zainteresowane pracą, jak i turyści przyjeżdżający na urlop do Tajlandii, powinni obawiać się bariery językowej?

- Żyjąc w Bangkoku, nie odczułam bariery językowej. W dużych miastach wszyscy uczą się języka angielskiego w szkołach i nawet zaczepieni na ulicy ludzie potrafią kilka zdań po angielsku powiedzieć, więc dogadamy się niemal wszędzie. Angielski jest używany w biznesie turystycznym, ponieważ przyjeżdża tam wielu turystów z Ameryki Północnej czy Australii. W środowisku korporacyjnym również bez problemu porozumiewaliśmy się po angielsku. Tajowie chętnie ze mną rozmawiali w czasie lunchu, a konwersacje były dla nich świetną okazją do poćwiczenia sobie języka.

Jednakże nie zawsze turyści mają dobre zdanie o Tajach, a to z uwagi na przykre sytuacje, takie jak próby naciągania. Czy wobec tego Tajlandia jest więc bezpieczna dla turystów?

- Oczywiście, jako turyści musimy uważać tak jak w każdym innym kraju. Ogólnie Tajlandia jest bardzo bezpieczna, również na samotne podróże. Ja w Bangkoku mieszkałam sama i czułam się bardzo bezpiecznie. Oczywiście zdarza się, że np. taksówkarz, czy sprzedawca na targu zawyżają cenę. Na popularne oszustwo możemy natknąć się pod Wielkim Pałacem Królewskim. Jeżeli idziemy w jego kierunku, ktoś podchodzi do nas i mówi, że dziś jest zamknięty, ale możemy przejechać się tuk tukiem lub taksówką do innej świątyni.

Niestety przyznam, że gdy rok temu po raz pierwszy byłam w Tajlandii, sama się na to nabrałam. Wsiadłam więc do tuk tuka, a kierowca zabrał mnie do portu, gdzie w "promocyjnej cenie" miałam popłynąć na wycieczkę tradycyjną łodzią. Na miejscu okazało się, że ma ona kosztować 300 euro za osobę. Oczywiście zrezygnowałam, jednak kierowca nie chciał mnie odwieźć z powrotem na miejsce. 

- No właśnie, ale warto pamiętać, że istnieje duża różnica między ludźmi związanymi z biznesem turystycznym a Tajami, którzy nie są z nim związani. Turystyka to biznes, który jest nastawiony na pieniądze, na to, by wyciągnąć je od turystów. Podczas pierwszej mojej podróży turystycznej z mężem, gdy podchodziliśmy pod pałac, to też oczywiście nas zaczepiano i, prawie że wsiedliśmy, chociaż byliśmy przygotowani i wiedzieliśmy, że tego typu oszustwa istnieją. To jest taki rozdźwięk, bo z jednej strony Tajlandia nazywana jest krajem uśmiechu, ale nie zawsze go doświadczamy jako turyści, bo Tajowie zawyżają nam ceny lub są zniecierpliwieni zachowaniem przyjezdnych, ale pamiętajmy, że to są sytuacje wynikające z masowej turystyki. Natomiast Tajowie, których miałam okazję poznać to naprawdę życzliwi i pomocni ludzie.

Odwiedzając Wielki Pałac w Bangkoku uważajmy na tę pułapkę turystyczną
Odwiedzając Wielki Pałac w Bangkoku uważajmy na tę pułapkę turystyczną 123RF/PICSEL

Oczywiście, ciężko, żeby każdy turysta, zwłaszcza taki, który po raz pierwszy jedzie do Tajlandii i nie wie, czego się spodziewać, miał same dobre doświadczenia.  

- Tak, proszę sobie wyobrazić w 2019 roku, według oficjalnych statystyk podanych przez rząd tajski — do Tajlandii przyjechało 39 milionów obcokrajowców, a sam kraj ma prawie 70 mln mieszkańców. Obecnie masowa turystyka wraca do Tajlandii po pandemii, co pokazują dane z zeszłego roku - 28 mln turystów odwiedziło ten kraj. Bangkok w różnych rankingach i różnych latach występuje jako jedno z najczęściej lub najczęściej odwiedzane miasto świata. Nie dziwię się, że przy takiej masie turystów niektórzy Tajowie są zmęczeni ilością osób i nie mają cierpliwości ciągle się do wszystkich uśmiechać. W tej masie znajdują się też osoby, które chcą nas naciągnąć.

Klimat w Tajlandii jest dość specyficzny, a przez warunki pogodowe turyści mają zaledwie 4-5 miesięcy na beztroskie wakacje w słońcu. A co z resztą roku? Kiedy faktycznie warto polecieć do Tajlandii? 

- Żeby zaplanować fajne wakacje w Tajlandii trzeba mieć trochę wiedzy. Jeżeli ktoś poszukuje słońca i spokojnego morza to najlepiej pojechać od początku grudnia do marca. Wówczas trwa pora sucha, czyli jest najwięcej słońca, najmniej deszczu, a jednocześnie morze jest spokojne. Później mniej więcej od czerwca rozpoczyna się pora deszczowa, która trwa do listopada. Wtedy pada deszcz, morze jest wzburzone, a niebo jest pochmurne. Ja najbardziej lubię porę deszczową — wtedy jest duża wilgotność i słońce nie pali aż tak mocno, chociaż wciąż można się nieźle opalić, a skóra może zejść. W porze deszczowej będziemy mieć też większy wybór noclegów w lepszych cenach, ponieważ turystów w Tajlandii jest po prostu mniej.

Czy wakacje nad wodą w porze deszczowej mają sens? 

- Pora deszczowa ma ten minus, że na Morzu Andamańskim występują sztormy. Wówczas jest ono wzburzone i może wyrzucać meduzy. Ale z kolei w Zatoce Tajlandzkiej na wyspach Koh Samui, Koh Phangan i Koh Tao panuje specyficzny mikroklimat i nawet w porze deszczowej mało tam pada. Ja uważam, że o każdej porze roku warto jechać do Tajlandii, jednak trzeba wybrać odpowiednie miejsce. Łatwiej zaplanować podróż, gdy jedziemy w porze suchej, wówczas możemy zwiedzić tak naprawdę całą Tajlandię — prowincję Krabi, wyspę Phuket, czy też miasta na północy takie jak Chiang Mai i Chiang Rai.

Prowincja Krabi to wyjątkowo malownicze miejsce, idealne na wypoczynek w słońcu
Prowincja Krabi to wyjątkowo malownicze miejsce, idealne na wypoczynek w słońcu 123RF/PICSEL

A jeśli podróżujemy po raz pierwszy do Tajlandii, to na jak długo warto tam polecieć?

- Nigdy nie polecam jechania do Tajlandii na tydzień czy np. 9 dni, ponieważ bardzo dużo czasu konsumuje sama podróż. Z Polski bezpośrednie loty oferują PLL LOT, a podróż zajmuje 9 godzin i jest to najszybsza opcja. Jednak są to czartery, które najczęściej wykupuje się wraz z pakietem wakacyjnym, a, jako że większość ludzi podróżuje do Tajlandii na własną rękę, zazwyczaj kupuje się loty z przesiadkami, przez co podróż trwa od 12 czy nawet do 20 godzin. Jeżeli mamy 9 dni urlopu to 2 już odpadają. Poza tym bilety lotnicze są jednak dość drogie, więc szkoda i czasu i pieniędzy.

Jednak nie każdy ma możliwość dłuższej podróży trwającej np. 3 tygodnie. Jak zorganizować sobie czas, jeśli wyjeżdżamy na krótki urlop?

- Tajlandia jest krajem rozciągniętym z północy na południe i wiele miejsc to wyspy, a więc podróż jest wieloetapowa. Nie wszędzie też dolecimy samolotem, więc niekiedy musimy przesiadać się na autobusy czy promy. Nie zawsze w Tajlandii jest wszystko punktualnie, więc sama podróż po kraju też konsumuje dużo czasu. Jeśli ktoś ma krótki urlop np. 10 dni, to proponuje wybrać sobie dwa miejsca, a także ograniczyć dalsze podróże po kraju. Pamiętajmy też, że lecąc na wschód, po przylocie będziemy mieli jet lag (zespół nagłej zmiany strefy czasowej - przyp. red.) i będziemy bardzo zmęczeni. Dlatego nie ma co planować intensywnego zwiedzania, a pierwszy dzień po przylocie to czas na wypoczynek i relaks.

W takim razie, jakie dwa miejsca najlepiej wybrać?

- Zawsze namawiam do odwiedzenia Bangkoku — jest to miasto, które dużo mówi o samej Tajlandii. Zazwyczaj ludzie chcą połączyć zwiedzanie z wypoczynkiem, dlatego na Bangkok polecam 2-3 dni, a później warto wybrać się nad morze, do miasta Krabi lub Ao Nang w prowincji Krabi, lub nad Zatokę Tajlandzką. Popularne kurorty nad Zatoką to Pattaya i Hua Hin. Wielu turystów wybiera też wyspy: Koh Samui, Koh Phangan lub Koh Tao. Koh Taojest cudowną wyspą, idealną dla rodzin z dziećmi. Z kolei Koh Phangan słynie z imprez — tam odbywają się full moon party, których geneza sięga czasów lat 80. Turyści pokochali pomysł tańczenia w nocy na plaży przy pełni  księżyca, więc teraz organizują tam całą masę różnych innych imprez, w tym np. Fool Moon Party. Koh Samui to wyspa słynąca z pięknych plaż, jednak znajdziemy tam całą masę atrakcji np. kursy muay thai (boksu tajskiego) od poziomu początkującego, odpowiednie nawet dla rodzin z nastoletnimi dziećmi. Warto też wziąć udział w warsztatach gotowania. Możemy zapisać się na jednodniowy lub nawet kilkudniowy kurs, a warto, bo street food tajski jest znany na całym świecie...

Jednak budzi skrajne emocje...

- Tak dokładnie, gdy po raz pierwszy byłam w Tajlandii, pomyślałam "tutaj są stragany bez dostępu do bieżącej wody, tutaj jakiś szczur biega, temperatura 40 st. C. a tu bez lodówek mięso kroją" i byłam przerażona. Jednak kiedy przyjechałam do pracy, dzięki moim kolegom pokochałam kuchnię tajską. Zabierali mnie w takie miejsca, opowiadali o kuchni i uczyli, jak rozpoznać, które jedzenie jest dobre, a które nie. Niestety zazwyczaj turysta nie wie, jak dana potrawa powinna smakować i jak rozpoznać, czy jest dobrze przyrządzona, dlatego nawet krótki kurs gotowania może wprowadzić nas do podstaw tajskiej kuchni.

A więc jak rozpoznać, że dana potrawa jest dobra? Czy to prawda, że uczta na straganach z jedzeniem może zakończyć się problemami żołądkowymi? 

- Ogólna zasada jest taka, że jedzenie w Tajlandii jest bezpieczne, również street food. Ja to zrozumiałam, jak na wyspie Phuket o 5 rano, idąc na prom przechodziłam przez targ typu street food. Było wówczas chłodno jak na Tajlandię, może 23-24 st. C. Tam zobaczyłam, jak na jednym ze straganów, na świeżym powietrzu porcjowana jest ćwiartka świni z nocnego uboju. To jest sekret tajskiego jedzenia — oni go nie przechowują. Mięso nie jest transportowane, ani rozmrażane, jest po prostu świeże. Tak samo jest z warzywami i owocami. A jeśli coś się nie sprzeda danego dnia, to wieczorem zjada to rodzina.

Na co zwracać uwagę, wybierając stragan z jedzeniem lub potrawę? 

- Jeśli przy straganie jest dużo miejscowych, to jedzenie jest tam dobre. Jednak warto podejść, przyjrzeć się, zapytać, co to jest, sprawdzić, czy osoba przygotowuje jedzenie na naszych oczach i czego używa. Oczywiście jakość poznamy przede wszystkim po smaku. Przykładowo krewetki, jeśli są świeże, po przyrządzeniu będą jędrne, a nawet lekko chrupiące. Jeśli krewetka jest gumowata, to zapewne była rozmrażana. Warto też zwrócić uwagę na olej — powinien być on wylewany i wlewany na nowo, jednak czasami Tajowie tego nie robią, a stary olej pali się w woku cały dzień. Jako że potrawy kuchni tajskiej są zazwyczaj pikantne, to ostre przyprawy mogą stłumić smak, i wtedy nie wiadomo, czy tak to miało smakować, czy ktoś tu nie wymienił oleju. Innym przykładem jest zupa Tom Yum, którą często jedzą turyści, mimo że Tajowie spożywają ją zazwyczaj, jak są przeziębieni i źle się czują. Wbrew pozorom jest bardzo czasochłonnym daniem, ponieważ trzeba najpierw przygotować bulion, ubić w moździerzu zioła, a to wszystko trwa. Jednakże w sklepach można też kupić gotową pastę, dolać do niej trochę wody, mleczka kokosowego i w 5 minut mamy gotową zupę.

Jeśli nie mamy doświadczenia z kuchnią tajską, jak znaleźć dobre knajpy i stragany?

- Starajmy się czytać opinie w internecie i szukać przede wszystkim opinii Tajów. Warto też zajrzeć w przewodnik Michelin, który do tej pory wyróżnił gwiazdkami niemal 450 miejsc w Tajlandii, w tym straganów, gdzie jedzenie jest po 5 czy 10 złotych. To świetny przykład tego, że kuchnia tajska jest bardzo dobra.

W miejscach popularnych wśród turystów możemy natknąć się na stragany ze smażonymi owadami. Czy są one tradycyjne dla kuchni tajskiej i jakie inne potrawy najczęściej zaskakują turystów?

- Spośród moich kolegów z pracy nikt tego nie jadł, ale im bliżej granicy z Kambodżą czy Wietnamem, w których faktycznie istnieje tradycja jedzenia owadów, to praktyka ta jest bardziej znana. Te skorpiony, szarańcze czy inne owady są po prostu atrakcją dla turystów. Czasem można też spotkać pieczone szczury, ale przeciętny Taj nie je takich rzeczy. Istnieją jednak tradycyjne potrawy, które zaskakują turystów np. kurze łapki, smażone kawałki świńskiej skóry, trzymane w ziemi jajka, czy fermentowana ryba z rzeki Chao Phraya. Z ciekawostek to dodam, że Pad Thai, będący obecnie najbardziej znaną tajską potrawą wcale nie jest tradycyjnym tajskim daniem. Nikt z moich znajomych tego nie jadł. Jest to potrawa wymyślona dla turystów chyba w latach 80.

Stragany ze smażonymi owadami to dość popularny widok w turystycznych dzielnicach Bangkoku
Stragany ze smażonymi owadami to dość popularny widok w turystycznych dzielnicach Bangkoku Aleksandra Taborarchiwum prywatne

A czy to prawda, że nie należy pić wody z kranu?

- Ja wody z kranu nie piłam, ale używałam jej do mycia zębów i nie miałam żadnego problemu. Inną sprawą są kostki lodu w napojach, które najczęściej przygotowywane są z kranówki, jednak z tym też nie miałam problemu. Oczywiście podczas podróży należy zachować podstawowe zasady higieny, ale wodą nie musimy się szczególnie przejmować.

Planując podróż do Tajlandii, musimy również znaleźć odpowiednie noclegi. Jakie są ich standardy, na co uważać i jak je rezerwować? 

- Do tematu noclegów trzeba podejść z ostrożnością. Standardy noclegów są inne niż w Europie. Wynika to z masowej turystyki, zainteresowanie jest tak duże, że wynajmuje się naprawdę wszystko. Ja podróżując, spotkałam już chyba wszystko — popsute zamki, okna na korytarz, piękny hotel z basenem przy ruchliwej ulicy, który był dzielony na kilka hoteli. Na szukanie noclegu są dwie metody — możemy poprosić taksówkarza, by zawiózł nas do hotelu z określonymi wymaganiami np. ciepłą wodą, klimą, pokojem 2-osobowym, lub też zarezerwować nocleg z wyprzedzeniem przez internet. Jeżeli podróżujemy w porze suchej, warto szukać noclegu co najmniej miesiąc wcześniej, by dostać coś w dobrej cenie i z dobrym standardem. Pamiętajmy, że ciepła woda nie jest standardem, jeżeli w opisie pokoju nie ma informacji, że jest ciepła woda, to raczej jej nie będzie. Nie dotyczy to hoteli cztero- czy pięciogwiazdkowych. Jednak jeśli trafi nam się nocleg z zimną wodą, nie ma co się przejmować, bo przy tych temperaturach instalacje są tak nagrzane, że woda robi się lekko ciepła. W Tajlandii hotele rzadko są remontowane, a na portalach rezerwacyjnych często widnieją stare zdjęcia, dlatego warto też szukać nowych miejsc, a także nowych opinii innych podróżujących.

O czym jeszcze warto wiedzieć przed podróżą? Czy jest coś, co warto spakować na podróż, jednak turyści często o tym zapominają? 

- Dobrą praktyką jest podróż z bagażem podręcznym w jedną stronę i powrót z bagażem rejestrowanym, jeśli zrobimy sobie większe zakupy. Zwinność jest bardzo ważna w podróżowaniu po Tajlandii, zwłaszcza jeśli pływamy promami, jeździmy autobusami i często się przesiadamy. Zdecydowanie łatwiej podróżuje się z plecakiem, którego nie trzeba wkładać do luków bagażowych. Oczywiście nie dotyczy to turystów, którzy do Tajlandii jadą na wypoczynek i zostają w jednym hotelu. Inną sprawą jest to, że oprócz letnich ubrań takich jak japonki i szorty musimy zabrać ze sobą ciepłą bluzę, dlatego że w autobusach, czy innych miejscach klimatyzowanych schładza się do 18 st. C., a w takiej temperaturze na prawdę można się przeziębić.

Obecnie dużo osób organizuje podróże samodzielnie. Czy Tajlandia to dobry kierunek, dla osób, które chcą jechać na własną rękę, a jeszcze nie mają doświadczeń w podróżach po Azji? 

- Tajlandia jest bardzo dobrze zorganizowana i przygotowana do przyjęcia turystów. Pojechałam tam sama, chociaż nikogo nie znałam, szybko zorganizowałam sobie tam życie i podróże. Pamiętam, gdy podczas swojej pierwszej podróży w Tajlandii, na dworcu Mo Chit w Bangkoku zgubiłam się. Wszystkie napisy na busach i zatoczkach autobusowych były po tajsku. Nie mogłam znaleźć mojego autobusu. Zapytałam o pomoc przypadkową dziewczynę, odprowadziła mnie pod bus, ustaliła z kierowcą gdzie mam wysiąść, a kierowca pamiętał o mnie i gdy dojechaliśmy na mój przystanek, powiedział mi nazwę mojego miejsca docelowego i zatrzymał się. W swojej książce opisuję przygody i wiele zabawnych historii z podróży po Królestwie Tajlandii, a co najważniejsze moja historia jest przykładem, że to jest bezpieczny kraj.

***

Kolejny odcinek "Podróży na własną rękę" już za dwa tygodnie, w czwartek 13 czerwca. 

***

Agata Zaremba
Agata ZarembaArchiwum autora

O autorce cyklu "Podróże na własną rękę"

Agata Zaremba: Absolwentka dziennikarstwa i medioznawstwa o specjalności fotografia prasowa, reklamowa i wydawnicza. W Interii najczęściej zajmuje się tematyką podróżniczą i społeczną. Miłośniczka Włoch i Japonii, amatorka tanich podróży. Odwiedziła ponad 25 krajów w tym Brazylię, Tajlandię, Japonię i Stany Zjednoczone, organizując wszystkie podróże na własną rękę. I to wszystko z małym plecakiem podręcznym!

Aplikacja Pogoda Interia - sprawdza się!materiały promocyjne
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas