Te tamy i zapory Dolnego Śląska zachwycały turystów. Dziś są nie do poznania

Tamy i zapory wodne pełnią wiele istotnych funkcji, które są kluczowe dla gospodarki wodnej, ochrony środowiska oraz działalności człowieka. Prócz tego stanowią także nierzadko atrakcję turystyczną i finalnie są ozdobami regionu. Tak było w przypadku wielu tam i zapór na Dolnym Śląsku. Dziś jednak te miejsca są nie do poznania.

Zapora w Pilchowicach to jeden z kluczowych obiektów regulujących gospodarkę wodną na Dolnym Śląsku
Zapora w Pilchowicach to jeden z kluczowych obiektów regulujących gospodarkę wodną na Dolnym Śląsku Rafal JABLONSKI/East NewsEast News

Kluczowa rola tam i zapór wodnych w Polsce. Te miejsca zachwycają turystów

Głównym zadaniem tam i zapór wodnych jest ochrona terenów przed powodziami. Dziś właśnie one, podczas powodzi, która nawiedziła Dolny Śląsk i Opolszczyznę we wrześniu 2024 roku, odgrywają kluczowe role.

Zbiorniki retencyjne, tworzone przez tamy, przechwytują nadmiar wody w czasie intensywnych opadów lub gwałtownego topnienia śniegu i dzięki temu można kontrolować poziom wody w rzekach, zmniejszając ryzyko powodzi na terenach nizinnych i zabudowanych.

Pełnią też funkcję retencji wodnej, czyli przechowywania nadmiaru wody, która może być wykorzystana w okresach suszy lub w sytuacjach niedoboru wody. To także regulacja przepływu wód w rzekach, co zapobiega nagłym wzrostom lub spadkom poziomu wody, stabilizując lokalne warunki hydrologiczne.

Ogólnie mają wielowymiarowe znaczenie dla gospodarki wodnej, energetyki, ochrony środowiska, rekreacji oraz ochrony przed klęskami żywiołowymi. Patrząc na obecną, tragiczną sytuację na Dolnym Śląsku i Opolszczyźnie oraz okolicznych terenach to właśnie te punkty są najważniejsze dla przyszłości tego regionu.

Choć obecnie trudno myśleć o aspekcie turystycznym, to patrząc na wygląd tam i zapór w trakcie powodzi, aż trudno rozpoznać te miejsca. W czasie spokoju są one chętnie odwiedzanymi atrakcjami turystycznymi, które wprost zachwycają tym, jak zostały wkomponowane w okoliczną przyrodę.

Zapora Pilchowice na rzece Bóbr. Dziś trudno ją rozpoznać

Elektrownia wodna i zapora na rzece Bóbr w czasach spokojnych wód są atrakcją turystyczną
Elektrownia wodna i zapora na rzece Bóbr w czasach spokojnych wód są atrakcją turystyczną FOT. PIOTR KRZYZANOWSKI/POLSKA PRESS GRUPA/Polska Press/East NewEast News

Na rzece Bóbr w Pilchowicach, niedaleko Jeleniej Góry powstała zapora oddana do użytku w 1912 roku. Jest ona drugą najwyższą zaporą kamienną w Polsce. Mierzy 62 m wysokości i 280 m długości. Jej monumentalna konstrukcja opiera się na naturalnym łuku, co pozwala efektywnie rozkładać siły nacisku wody.

Zbiornik Pilchowicki pełni funkcje ochrony przeciwpowodziowej i rekreacyjną. To właśnie możliwość spacerów w okolicy zapory oraz wycieczki koleją po zabytkowym moście nad Bobrem, przyciągają co roku masę turystów.

Samo Jezioro Pilchowickie jest największym jeziorem Doliny Bobru - ma 4 km długości i 300 - 400 m szerokości. Może pomieścić 54 mln ton wody. Niestety, taka pojemność nie wystarczyła i zarówno teraz, jak i w 1997 roku fala powodziowa przedostała się przez koronę zapory.

Ilość wody, jaka spływała zaporą w tym roku podczas powodzi, odmieniła to miejsce wprost nie do poznania. Wcześniej zachwycało spokojem i pięknem.

Ciekawostką jest to, że zapora w Pilchowicach pojawiła się w kilku filmach, z których najważniejszym jest polski obraz "Skąpani w ogniu" z 1963 roku.

W 2020 roku zapora stała się obiektem kontrowersji, kiedy pojawiły się informacje, że planowano wysadzić w ramach produkcji kolejnego filmu z serii "Mission: Impossible" wiadukt kolejowy nad Jeziorem Pilchowickim. Pomysł ten wzbudził sprzeciw opinii publicznej, a ostatecznie z niego zrezygnowano.

Zapora w Pilchowicach to nie tylko imponujące osiągnięcie inżynieryjne, ale także ważny element dziedzictwa kulturowego i przyrodniczego Dolnego Śląska. Jest świadectwem zaawansowania techniki hydrotechnicznej początku XX wieku i nadal pełni kluczową rolę w regionie.

Zapora na Jeziorze Leśniańskim. Jedna z najstarszych w Polsce

Zapory Dolnego Śląska są kluczowe podczas tegorocznej powodzi
Zapory Dolnego Śląska są kluczowe podczas tegorocznej powodzi Piotr Kamionka/REPORTERReporter

Położona na rzece Kwisie w miejscowości Leśna, jest jedną z najstarszych zapór w Polsce, ma wysokość 45 m i długość 130 m. Zapora została zbudowana w latach 1901-1905, a na kamieniu węgielnym umieszczono napis: "Dolinom na ochronę, odmętom na przekór, wszystkim na pożytek!".

Budowa zapory doprowadziła do powstania Jeziora Leśniańskiego, które stało się zbiornikiem retencyjnym o powierzchni około 1,4 km². Jezioro nie tylko pełni funkcję ochronną, ale także zyskało na znaczeniu jako atrakcja turystyczna i miejsce rekreacji.

Obok zapory znajduje się Zamek Czocha, co czyni to miejsce popularnym wśród turystów. Jeżeli chodzi zaś o samą zaporę, turyści mogą skorzystać z takich atrakcji jak spacer po jej koronie lub rejs statkiem. Korona zapory jest wyposażona w mostek, po którym można przejść, podziwiając widok na jezioro i rzekę Kwisę. To jedna z ulubionych atrakcji turystów, pozwalająca z bliska zobaczyć monumentalną konstrukcję tamy.

W ciągu dwóch lat od zbudowania zapory, u jej podstawy powstała elektrownia wodna, która jest najstarszą, wciąż działającą w Polsce.

Zapora w Złotnikach i Szubieniczna Wieża. Miejsca, które zachwycają

W Złotnikach Lubańskich na zaporze widok robi piorunujące wrażenie
W Złotnikach Lubańskich na zaporze widok robi piorunujące wrażenie Piotr Dziurman/REPORTERReporter

Niedaleko Leśnej, znajdują się Złotniki Lubańskie, a w nich zapora i wyjątkowa wieża widokowa. Sama zapora to zapora grawitacyjna wykonana z betonu, o wysokości 36,5 m i długości 168 m. To z niej nastąpił podczas tegorocznej powodzi zrzut wody przelewem bocznym. Spokojna na co dzień okolica Złotnik zamieniła się w pokaz żywiołu, jakim jest woda.

Jednak na co dzień Zapora w Złotnikach jest niezwykłą atrakcją turystyczną, podobnie jak ta w Leśnej. Wyjątkową sławą cieszy się figura lwa. Spoczywa ona przy wylocie tunelu z Zapory Złotnickiej.

Figura ta ma związek z Starościńskimi Skałami, które były ulubionym miejsce księżnej Marianny. To na jej cześć mąż Marianny, brat pruskiego króla, gdy przebywał na zamku w Karpnikach nazwał je Skałkami Marii Anny, czyli Mariannenfels.

Umieszczono tam napis "Mariannenfels" i figurę żeliwnego lwa, która ważyła prawie 300 kg. Lew miał znajdować się w miejscu mocowania do lat 70. XX wieku, ale wtedy to spadł, albo został strącony ze skały. Po jakimś czasie odnaleziono go przy zaporze i dziś można go znaleźć właśnie w tym miejscu.

Zapora na Jeziorze Bystrzyckim. Pokaz potęgi natury

Zapora na jeziorze Bystrzyckim pokazała w 2024 roku, jakim żywiołem jest woda
Zapora na jeziorze Bystrzyckim pokazała w 2024 roku, jakim żywiołem jest woda GERARD/REPORTERReporter

Gdy woda z Jeziora Bystrzyckiego przelała się przez koronę zapory w Lubachowie, to była to bardzo zła wiadomość dla mieszkańców położonych niżej miejscowości i wsi. To między innymi na tę zaporę patrzyli Polacy podczas tegorocznej powodzi.

Zbudowana w latach 1911-1917, miała i ma nadal służyć właśnie jako zabezpieczenie przed powodziami. Jest to kamienna zapora łukowa o wysokości 44 m i długości 230 m. Jej rozmiary są monumentalne, a woda wydostająca się z niej podczas powodzi robiła niesamowite wrażenie, które napawało wszystkim trwogą i pokazywało skalę niszczycielskiego żywiołu.

Gdy jednak sytuacja jest stabilna, zapora jest popularnym miejscem turystycznym. Wokół jeziora znajdują się liczne ścieżki spacerowe i rowerowe, a w pobliżu zapory zamek Grodno.

Korona zapory jest otwarta zazwyczaj dla turystów, więc można nią przejść na drugą stronę jeziora i podziwiać ze szczytu Dolinę Bystrzycy. Projekt zapory wykonano z wielką starannością, używając technik inżynieryjnych na najwyższym ówczesnym poziomie, co sprawia, że konstrukcja jest jedną z najstarszych i najbardziej imponujących w regionie.

Jej unikalny projekt z użyciem kamienia nie tylko zapewniał wytrzymałość, ale również doskonale wpisywał się w górski krajobraz.

Zapora odegrała kluczową rolę podczas powodzi tysiąclecia w 1997 roku, kiedy to jej zdolność do zatrzymywania wody pomogła zmniejszyć skutki katastrofalnych opadów w regionie. Mimo ogromnych ilości wody, jakie napływały do Jeziora Bystrzyckiego, zapora wytrzymała napór i zapobiegła jeszcze większym zniszczeniom.

W czasach, gdy jezioro jest spokojne i cieszy turystów, warto poznać także legendy z nim związane. Jedna z najpopularniejszych mówi o znajdujących się w okolicy skarbach, które miały zostać ukryte przez Niemców w 1945 roku. Choć nie ma na to dowodów, opowieści te przyciągają poszukiwaczy przygód.

Czy warto udać się nad Jezioro Tarnobrzeskie?Karolina Burda, Karolina BurdaINTERIA.PL
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas