Wysockiej 2a - najdziwniejszy adres Krakowa?

article cover
Aleksandra BujasINTERIA.PL

Wysockiej 2a - najdziwniejszy adres Krakowa?

Nie da się ukryć, że twórca chciał porzucić koncepcję powtarzalnych form i monotonii wschodnioeuropejskiego blokowiska. I to z całą pewnością się udało.
Nie da się ukryć, że twórca chciał porzucić koncepcję powtarzalnych form i monotonii wschodnioeuropejskiego blokowiska. I to z całą pewnością się udało.Aleksandra BujasINTERIA.PL
Blok miał imitować Wawel, być jego współczesnym odpowiednikiem, tylko takim bardziej dostępnym. Czy udało się odwzorować królewską siedzibę?
Blok miał imitować Wawel, być jego współczesnym odpowiednikiem, tylko takim bardziej dostępnym. Czy udało się odwzorować królewską siedzibę?Aleksandra BujasINTERIA.PL
Projektowanie bloków mieszkalnych nie było konikiem Filara. Zwykle to bowiem dość nudne, proste koncepcje, obwarowane mnóstwem ograniczeń i norm. Nie ma tu przestrzeni, by "poszaleć". Trudno by wizjoner z pasją mógł się przy tym realizować.
Projektowanie bloków mieszkalnych nie było konikiem Filara. Zwykle to bowiem dość nudne, proste koncepcje, obwarowane mnóstwem ograniczeń i norm. Nie ma tu przestrzeni, by "poszaleć". Trudno by wizjoner z pasją mógł się przy tym realizować. Aleksandra BujasINTERIA.PL
Na szczęście projektując czyżyński blok, architekt dostał od inwestora dość dużo swobody. Zamiast budowli o typowej, prostej bryle powstała taka, która pozuje na zamek. Wieżyczki, nietypowe klatki schodowe, stylizowane balustrady, zaokrąglone okienka, a nawet całe ściany - to wszystko z czyni z wieżowca postmodernistyczną perełkę (chociaż nie brak osób, dla których to typowy "gargamel", architektoniczny koszmarek).
Na szczęście projektując czyżyński blok, architekt dostał od inwestora dość dużo swobody. Zamiast budowli o typowej, prostej bryle powstała taka, która pozuje na zamek. Wieżyczki, nietypowe klatki schodowe, stylizowane balustrady, zaokrąglone okienka, a nawet całe ściany - to wszystko z czyni z wieżowca postmodernistyczną perełkę (chociaż nie brak osób, dla których to typowy "gargamel", architektoniczny koszmarek).INTERIA.PL
Zamysł powstał w połowie lat 80., a prace budowlane ruszyły w 1988 roku. Nie był to czas na ekstrawagancję? Być może, ale projektantowi udało się stworzyć coś skądinąd unikatowego. Do tego przestronne wnętrza, dość duże mieszkania i sporo interesujących rozwiązań konstrukcyjnych. W bloku-zamku, choć to zdaniem nieprzejednanych "odstraszający moloch", mieszka się całkiem wygodnie.
Zamysł powstał w połowie lat 80., a prace budowlane ruszyły w 1988 roku. Nie był to czas na ekstrawagancję? Być może, ale projektantowi udało się stworzyć coś skądinąd unikatowego. Do tego przestronne wnętrza, dość duże mieszkania i sporo interesujących rozwiązań konstrukcyjnych. W bloku-zamku, choć to zdaniem nieprzejednanych "odstraszający moloch", mieszka się całkiem wygodnie.Aleksandra BujasINTERIA.PL
Podobnie jak przyległe, nieco mniej imponujące budynki, został pomyślany jako zespół mieszkaniowy dla pracowników krakowskiej AWF. Dziś oczywiście mieszkają tam też inni lokatorzy.
Podobnie jak przyległe, nieco mniej imponujące budynki, został pomyślany jako zespół mieszkaniowy dla pracowników krakowskiej AWF. Dziś oczywiście mieszkają tam też inni lokatorzy.Aleksandra BujasINTERIA.PL
Za projekt odpowiedzialny był architekt Leszek Filar wraz z zespołem. Twórca chciał, by jego monumentalne dzieło było inspirowane dawną zabudową Krakowa, ale czerpał też z innych źródeł, jak architektura orientalna.
Za projekt odpowiedzialny był architekt Leszek Filar wraz z zespołem. Twórca chciał, by jego monumentalne dzieło było inspirowane dawną zabudową Krakowa, ale czerpał też z innych źródeł, jak architektura orientalna. Aleksandra BujasINTERIA.PL
W krakowskich Czyżynach, przy ul. Stanisławy Wysockiej piętrzy się blok niezwykły. Codziennie oglądany przez setki mieszkańców jadących do i z Nowej Huty, wpisał się już w miejski krajobraz, ale trzeba oddać sprawiedliwość - cały czas robi wrażenie.
W krakowskich Czyżynach, przy ul. Stanisławy Wysockiej piętrzy się blok niezwykły. Codziennie oglądany przez setki mieszkańców jadących do i z Nowej Huty, wpisał się już w miejski krajobraz, ale trzeba oddać sprawiedliwość - cały czas robi wrażenie. Aleksandra BujasINTERIA.PL
Oceń artykuł
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?