Zima inna niż wszystkie? Polarny wir może mocno zamieszać w pogodzie
Choć w ostatnich latach zima przychodziła do nas pod koniec grudnia, często po świętach, a nierzadko również dopiero w nowym roku, to wszystko wskazuje na to, że tym razem będzie inaczej. Pierwsze opady śniegu już za nami, przed nami chłodne i mroźne dwa tygodnie, a za rogiem czeka już na nas polarny wir, który sporo namiesza!

Ostatnie lata przyzwyczaiły nas do łagodnych zim z opadami deszczu, sporą ilością chmur i dodatnimi temperaturami. Zima przychodziła też stosunkowo późno - pierwsze nieśmiałe ataki przepuszczała wprawdzie w listopadzie lub na początku grudnia, ale w Święta Bożego Narodzenia cieszyliśmy się bardziej jesienną niż zimową aurą.
Nowy Rok 2023 również zaskoczył temperaturami - pierwszy dzień roku przyniósł bowiem rekord najwyższej temperatury w historii pomiarów instrumentalnych na ziemiach polskich - w Jodłowniku w województwie małopolskim odnotowano 19 stopni Celsjusza. Minimalnie mniej zmierzono na stacji meteorologicznej Warszawa-Okęcie i w Korbielowie w Beskidzie Żywieckim – po 18,9 stopni.
Jak mówią meteorolodzy, tegoroczna zima może być jednak całkiem inna. Listopad już teraz zaskoczył pierwszymi opadami śniegu i mroźną pogodą, a wszystko wskazuje na to, że przed nami kolejny atak zimy, który tym razem obejmie już cały kraj i potrwa zdecydowanie dłużej.
Ta zima zaskoczy wszystkich. Groźne zawirowania i śnieżyce
Według prognoz europejskiego modelu ECMWF niskie temperatury zostaną z nami nawet na dwa tygodnie. Średnio będzie nawet o 2-4 stopnie chłodniej niż wynika z normy. Oznacza to kilkustopniowy mróz nocą, a na wschodzie, południu oraz w centrum również w ciągu dnia. Nie zabraknie też śniegu!
Meteorolodzy tłumaczą, że przyczyną tak długiego ataku zimy będzie zanik aktywności Atlantyku. W ostatnich tygodniach atakował on nas frontami z deszczem i pochmurną aurą. Teraz niże odsuną się nad wschodnią Europę, a do nas napłynie powietrze z północy, m.in. znad Skandynawii.

Według długoterminowych prognoz pogody na ocieplenie będziemy mogli liczyć dopiero w drugiej dekadzie grudnia. Będzie to jednak chwilowy stan, związany z gwałtownym i bardzo dużym wzrostem temperatury w stratosferze. Taka sytuacja zaburzy strukturę wiru polarnego, która póki co jest zwarta i silna, ale jeśli temperatura nagle wzrośnie, to mogą pojawić się groźne zawirowania. Wzrośnie wtedy prawdopodobieństwo mocnych ataków zimy, nawet ze śnieżycami.
Jeżeli wir polarny faktycznie zostanie zaburzony, a Atlantyk nie będzie tak aktywny, jak ostatnio, to śnieg i mróz będziemy widywać tej zimy zdecydowanie częściej.