"Zaczął się drugi w tym roku wysyp kań". Gdzie warto udać się na grzyby w weekend?
Polska przed weekendem podzieliła się na północ i południe. W jednej części dominują nadal letnie grzyby i warto tam iść do lasu. Druga część kraju z nadzieją wygląda zbiorów, bo pojawiły się dogodne warunki do rozwoju grzybów. Doniesienia z forów grzybiarskich szczególnie przypadną do gustu miłośnikom czubajki kani oraz wszystkim, którzy chcieliby spróbować do niedawna zakazanego grzyba.

Wielki wysyp czubajki kani i siedzunia sosnowego
Czubajka kania to jeden z tych grzybów, którego smaku nie da się zapomnieć. Z powodzeniem może zastąpić tradycyjnego "schabowego". Dla miłośników tego gatunku płyną bardzo optymistyczne doniesienia niemal z całej Polski. Wszystko wskazuje na to, że "zaczął się drugi w tym roku wysyp kań". Grzybiarze z Wielkopolski, Dolnego Śląska, Warmii i Mazur dzielą się w sieci zdjęciami obfitych zbiorów kani, których kapelusze niejednokrotnie rozmiarem przewyższają te noszone przez grzybiarzy.
Co ciekawe z wielu miejsc Polski słychać również o siedzuniach sosnowych, które do 2014 roku znajdowały się na "Czerwonej liście roślin i grzybów zagrożonych". Wszystko wskazuje na to, że coraz większe grono grzybiarzy może przekonać się na własnym języku, jak smakuje do niedawna zakazany grzyb. Siedzunie były widziane i zbierane zarówno w Małopolsce, jak i na Pomorzu oraz Mazowszu.
Północ-południe
Polska dzieli się aktualnie na grzybową północ, gdzie warto udać się w las i grzybowe południe, które z nadzieję wygląda zbiorów. Z północy wciąż płyną doniesienia o letnich grzybach:
“Las duży mieszany głównie sosna z domieszką brzozy i dębu 20 litrów kurki poza tym widziałem z 20 koźlaków, 1 krawca, z 10 kań i kilkanaście maślaków. Pozdrawiam grzybnietych”.
Wieści o udanych grzybobraniach płyną też z województwa wielkopolskiego, warmińsko-mazurskiego, pomorskiego i podlaskiego. Choć w większości przypadków próżno szukać grzybowych dywanów, to jednak można liczyć na jajecznicę z kurkami na śniadanie, czy kotlet z kani na obiad.
"Po sobotnim deszczu jeszcze wysyp nie ruszył, ale są już jakieś pierwsze symptomy. Zaczął się drugi w tym roku wysyp kań. Mam nadzieję, że pozostałe gatunki ruszą za nimi. Myślę, że jeszcze tydzień i coś się zacznie, ale musiałoby trochę popadać. Dzisiaj 20 minut rekonesansu i zbierałem tylko tyle, co na śniadanie".
Dla Jędursia, który podzielił się swoimi uwagami na forum grzyby.pl, oraz innych miłośników leśnych skarbów, Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej ma dobre wieści - runo znów zakosztuje wilgoci a najbliższy weekend. Na północy Polski zacznie padać już w sobotę, zaś na południu opady deszczu pojawią się w niedzielę.

W lasach pusto, ale jest nadzieja
Mniej ciekawie przedstawia się sytuacja w centralnej i południowej Polsce. Z lasów mazowieckich i łódzkich płyną informacje o wciąż suchym runie, co jak wiadomo wróży dalsze bezgrzybie.
Natomiast południe Polski patrzy na weekend z optymizmem, bo w wielu miejscach leśne runo po ostatnich deszczach nabrało wilgoci. Pojawiły się dobre warunki do wzrostu grzybów.
Spokojny spacer po lesie. Niestety grzybów jadalnych brak. Las mokry może coś z tego będzie
Mniej optymistycznie wypowiada się damastek ze Śląska:
"Nie rośnie nic, nawet purchawki. Ściółka mokra po ostatniej ulewie, ale grzybnia chyba wyschła po tak upalnym sierpniu. W sobotę mają się odbyć Mistrzostwa Śląska w grzybobraniu - czarno to widzę".
W podobnym tonie wypowiadają się grzybiarze z Podkarpacia, Małopolski, Świętokrzyskiego i Lubelskiego. W większości miejsc słychach o wilgotnym runie, ale nie zaobserwowano w nim grzybowych kapeluszy. Miłośnicy spacerów mogą więc w weekend wybrać się na rekonesans, bo wszak przybywanie w leśnych ostępach odpręża, a przy okazji może coś wpadnie do koszyka. Natomiast jeśli ktoś odczuwa stres i smak porażki, wracają z pustym koszykiem do domu, powinien się wstrzymać z wizytą w lesie przynajmniej do połowy przyszłego tygodnia.